Chciałbym rozpocząć opis mojej przygody z 29er od czegoś co od razu przykuło by uwagę, czegoś z pieprzykiem, czegoś romantycznego. Lub wzorem Hitchcocka – od trzęsienia ziemi, morderstwa, szaleństwa i krwi, z których niczym na białym rumaku wyjechałem dostojnie i oddaliłem w tarczy zachodzącego słońca grając na harmonijce. Ale nie rozpocznę i nie tylko dlatego, że rower mam czarny i nie bardzo umiem grać na harmonijce.
Bartosz Kaczmarski & Team29er
Życie to ne je bajka. Nikt nikomu nie mówił, że będzie łatwo. W poprzednim felietonie trochę się pastwiłem nad kolegą. Nie mogę powiedzieć, że bez przyjemności. Teraz więc przyszedł czas, aby powiedzieć coś niecoś o własnym odżywianiu, gdyż sam orłem nie byłem.
Piotr Makowski
Więcej…