http://www.test.rowery650b.eu/images/stories/Sprzet/Testy/rs%20sid/IMGP2010.JPG

Przez ostatnie lata jeździłem na bezwzględnie najlepszym amortyzatorze – Manitou Tower Pro, rzecz jasna subiektywnie. Cóż zatem sprawiło, iż z nieprzymuszonej woli sięgnąłem po produkt amerykańskiego giganta? Już spieszę z wyjaśnieniami

Mateusz Nabiałczyk

Po pierwsze zapragnąłem czegoś naprawdę lekkiego, z osią 15mm, stożkową główką i sensowną manetką blokady na kierownicy.

Bardzo szybko okazało się, że spełnienie tych względnie oczywistych warunków nie jest wcale takie proste. Szybki przegląd nowości na rok 2013 w zasadzie nie pozostawił wyboru, który padł na SiDa. Początkowo chciałem pozyskać starą wersję Dual Air, gdyż najnormalniej w świecie obawiałem się, iż downgadeowe Solo Air nie przyniesie żadnych pozytywów. Stało się jednak inaczej, gdyż wszystko się wyprzedało. Pozostało zatem czekać na dostawę świeżynek.

W międzyczasie miałem okazję pośmigać trochę na niższej wersji SiDa z jednym zaworem, ale szczerze mówiąc zbyt wiele mi to nie dało. Zimowa aura zdecydowanie nie sprzyja wyrabianiu ostatecznego zdania na temat pracy zawieszenia.

Z tegoż powodu przekopałem wszystkie informacje zamieszczone przez producenta. Oczywiście nie będę przepisywał, czy prostacko parafrazował marketingowy bełkot...to nie ten adres. Poza tym wypadałoby dać coś od siebie, toż to test, a nie sponsorowana fotoprezentacja.

IMGP2010

Gdy kurier wręczył mi paczkę, przez chwilę zastanowiłem się, czy aby w środku jest w ogóle amortyzator. Kontrolnie potrząsnąłem, chyba wszystko ok. Poza makulaturą i SiDem z manetką znalazłem również zestaw do odpowietrzania blokady i...kompletny zestaw uszczelek do przebudowy. Bardzo miłe zaskoczenie, przy okazji kompensujące brak pompki, co do której byłem niemal pewien...

Po docięciu sterówki (15,5cm) i wrzuceniu na wagę szeroko się uśmiechnąłem. Maniciak w podobnej specyfikacji ma ze 300g więcej. Pytanie tylko, czy nie będę jeszcze tego żałował. Czas pokaże.

IMGP1942

IMGP1939

Rock Shox rezygnację z Dual Air tłumaczy w prosty sposób – większość klientów przerasta ustawienie dwóch komór. W rezultacie jeździmy na źle wyregulowanych amortyzatorach, a to kwestionuje w ogóle sens zakupu topowego widelca. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Najczęściej testowe rowery, które krążą po całej Polsce, a czasami i Europie, gdy trafiają do mnie, nasuwają zwykle te same myśli – kto u licha na tym jeździł?! Może to moje preferencje są aż tak skrajne i odbiegające od normy? Nie sądzę. Zawieszenie z nastawami totalnie wrogimi użytkownikowi, manetki i klamki przy samych chwytach, które krępują i miażdzą każde dłonie to swego rodzaju standard.

Ilu z nas po tygodniu zabaw z Dual Air z rezygnacją dawało ostatecznie w oba wentyle tyle samo ciśnienia i odpuszczało temat? Przyznajcie się.

Żeby była jasność, jeden zawór nie oznacza jednej komory, są dwie, ale napełniane są w z góry ustalonych proporcjach. Upraszcza to budowę, proces ustawiania, poprawia bezawaryjność, pozwala urwać 20-30g, a przy okazji w istotny sposób ogranicza koszty produkcji. Genialne? Nie do końca. W pełni świadomy użytkownik zawsze woli mieć większe pole manewru, a przez to gwarancję uzyskania porządanego efektu.

IMGP1981

Podziałka na ladze, czerwona gumka ułatwiająca ustawianie sagu i weryfikację zakresu pracy/dobijanie, jeden zawór i jedno pokrętło tłumienia powrotu – ustawianie trwało dosłownie chwilkę. Warto wspomnieć o tym, że tłumik wersji XX pozwala jeszcze wewnętrznie ustawić osobno tłumienie dla początkowej i końcowej fazy ugięcia, innymi słowy chodzi o to, aby przy małych nierównościach widelec powracał szybciej, a przy dużych przeszkodach/skokach wolniej, co poprawia efektywność – kierownicy nie wyrywa z rąk, rower klei się do podłoża i to bez utraty czułości czy skoku poprzez zapadanie znane ze starszych Foxów.

IMGP2006

W praktyce praca widelca jest typowo sportowa – nie dokucza bujanie, a zarazem czułość na małe nierówności jest przyzwoita. Niemniej SiDowi najbardziej podchodzą te średniej wielkości, łyka je zawodowo. Drobne problemy są z największymi, tępymi uderzeniami, których odpowiednio nie zamortyzujemy ciałem. Po prostu końcowa faza nie ma wystarczającej progresji i zdarzy się czasem dobić. Można tego uniknąć poprzez podpompowanie, ale nie tędy droga. Czyżby XX chciał przez to powiedzieć, że za kompana potrzebny mu prawdziwy zawodnik, który wszystko widzi i pomaga rowerowi nienaganną techniką? Nie przesadzajmy. Czepiam się, bo od takiego widła wręcz wypada oczekiwać idealnej charakterystyki. Dla równowagi przyznam, iż spodziewałem się ogólnie wyraźnie gorszej pracy, wręcz byłem z nią pogodzony. Tymczasem, poza omówioną kwestią i nieco mniejszą czułością na najmniejsze nierówności cechujące np równe szutrówki, RS nie ma się czego wstydzić przed samym Towerem.

Mało tego, rozkłada go na łopatki podczas jazdy w dół, gdzie skubany niemal nie traci skoku. Ewidentnie jest to pozytywny aspekt usztywnienia ‘inicjującego’ jakąkolwiek pracę. Do wybierania liści i tak lepiej nadaje się szeroka opona z niskim ciśnieniem.

W temacie sztywności złego słowa powiedzieć nie mogę. Konia z rzędem temu, kto przy osi 15mm i stożkowej główce podejmie temat i zasugeruje jakiekolwiek braki. W mojej ocenie taka dyskusja nie ma prawa bytu.

IMGP1991

Kolejną nowością miała być dla mnie hydrauliczna manetka blokady skoku. Bajer zarezerwowany tylko i wyłącznie dla modeli z elitarnej serii XX. Nie ukrywam, bardzo mi na tym zależało. Sięganie do korony podczas wyścigu po prostu odpada, a mechaniczne manetki wykorzystujące stalowe linki  są dramatycznie podatne na różnego typu zabrudzenia i po prostu przestają należycie działać w najmniej oczekiwanym momencie...a zarazem najważniejszym. Dotyczy to szczególnie starszych manetek Rock Shoxa, ale nie czarujmy się, te nowsze również nie zachwycają...no chyba, że ktoś bardzo dba i jeszcze bardziej unika błota. Tutaj nie ma żadnego problemu – układ zamknięty, działający zawsze i wszędzie tak samo, do tego lekki.

IMGP1989

Sterowanie „przyciskiem od długopisu” to czysta przyjemność. Jest ergonomicznie, niezawodnie, estetycznie zintegrowane z matchmakerem...czego chcieć więcej? Ano paru rzeczy. Dla przykładu, kto wpadł na genialny pomysł, aby manetkę przedniej zawiechy dać na prawą, „tylną”, stronę?! Załóżmy sytuację, w której jestem posiadaczem fulla i damper również ma manetkę na kierownicy...nie ma znaczenia, po której stronie będzie mocowana, i tak mamy poważny problem – albo z jej zmieszczeniem, albo z niezgodnym stronami „krzyżowym” blokowaniem. Głupota! Na szczęście śmigam sztywniakiem.

Kolejna sprawa to zakres regulacji FloodGate – znowu nie można uzyskać pełnej sztywności. Rozumiem obawy o uszkodzenie tłumika, na skręconym na maxa faktycznie nie buja nawet podczas sprintów na stojąco, ale jednak niedosyt pozostaje. Może jednak dało się odrobinę sztywniej?

Mimo wszystko hydrauliczna blokada to jest to. Wszelkie oczekiwania zostały spełnione, wiadomo, iż na przyszły rok będą podwójne blokady pełnego zawieszenia, jak dobrze pamiętam, tym razem po lewej stronie, więc powinno obyć się bez symulowanych akapit wyżej dramatów.

Jak oceniam ogólną jakość SiDa? Jak zwykle w przypadku koncernu SRAMa. Nienaganne wykonanie bez zbędnych wodotrysków. Nawet boli ciutkę skromny i zachowawczy wygląd widelca, którego wręcz nie sposób odróżnić od zwykłego SiDa, a nawet Recona Gold. Wiadomo...jest elitarna manetka i inne subtelne oznaki, ale jednak z chęcią zobaczyłbym czerwono-czarny symbol „XX” na koronie...niech każdy widzi, jak wkraczam na teren swoim rowerowym BMW E36!

 

Komu z czystym sumieniem mógłbym polecić taki sztuciec? Każdemu, kto lubi się pościgać, a przy tym ceni sobie bezobsługową i bezstresową, do bólu przewidywalną eksploatację. Do kanapowego turlania się po szlakach są lepsze propozycje, do walki o podium już niekoniecznie. Ostateczną różnicę robi rewelacyjna manetka i sprawia, iż mogę pozwolić sobie na stwierdzenie, że komu dane będzie z nią poobcować, nawet jeśli znajdzie, w subiektywnej ocenie, ciekawszy amortyzator, i tak zostanie przy SiDzie XX właśnie ze względu na uzależniające klikanie długopisem.