Z rowerami inaczej niż z kobietami. Nie dość, że nie nigdy nie krzyczą, to się rzadko kiedy przejadają. Wyjątkiem może być ostatni dzień targów tuż przed zamknięciem, kiedy oszołomiony organizm może nie wytrzymać ataku latających szprych, kwadratury koła i zapachu palonych dętek o poranku. Ale takie rzeczy to tylko w Erze...Dlatego dziś po raz kolejny retrospekcja z Kielc, tym razem z zagranicy....
Michał Śmieszek
Jak wspomniałem w pierwszej relacji, w Kielcach zaprezentowało się oprócz śmietanki krajowej, równie dużo, jak nie więcej, światowych marek. Nasz rynek jest nadal chłonny, czego dowodem jest obecność nie tylko lokalnych dystrybutorów, lecz także osobistych "wysłanników" niektórych czołowych firm, którzy sondują teren. Niestety, i o tym także pisałem, nie pojawiło się także wiele topowych brandów, które na naszej scenie są już od lat. Dość żeby wymienić takich tuzów jak Specialized, Giant, Kellys, czy Trek. Lenistwo? Inne plany, nie te terminy? Odpowiedzi trzeba by szukać u źródła. Ale szkoda czasu tracić czas na nieobecnych, zwłaszcza, że ci którzy jednak zaryzykowali wykupienie "kwadratu" w jednej z hal, pokazali się naprawdę z dobrej strony.
MONDRAKER
Zacznijmy od, naszym zdaniem, najciekawszego Asa, którego wyciągnęła z rękawa 7Anna. O czym mowa? Oczywiście o flagowym 29erze Mondraker'a - Podium Carbon 29er. Ten rower przyciągał obserwatorów jak magnes. Wystarczyło chwilę postać i poobserwować jak ludzie przystają i cmokają, a niektórzy nawet głaszczą karbonowy laminat. Brakowało jedynie stojaka z ręcznikami.... Dziwicie się? Ja nie...
Miejsca na błoto tym razem nie zabraknie. Zastanawiamy się jeno, jak w tym cholerstwie reguluje się wysokość kierownicy...
Ale to nie jedyny duży Mondraker w kolekcji. Dostrzegliśmy jeszcze równie interesującego fulla o wdzięcznej nazwie Factor R, który utwierdził nas w przekonaniu, że hydroformowanie potrafi zdziałać cuda. Przykuwa wzrok finezyjnie podginana górna rura, a także "smaczki" w postaci tylnej sztywnej osi oraz systemu zawieszenia. Ponoć ten sprzęt wymiata... Wy też tak uważacie?.
7Anna wystawiłaby jeszcze trzeciego 29era - sztywną srebrną strzałę, ale niestety redaktor Nabiałczyk tak się zakochał w subtelnych kształtach ramy, geometrii, że zabarykadował się razem z ukochanym w gliwickim wieżowcu. Wszystkich, którzy liczyli, że zobaczą ten sprzęt w Kielcach muszę odesłać do fotorelacji z testu modelu Mondraker Podium.
SCOTT
Kolejną przystanią w trakcie zagranicznej podróży był Scott, który podobnie jak nieobecny Specialized pokazał przede wszystkim 29ery. Proporcje zdecydowanie odwróciły się względem zeszłego roku. Jeśli Nino Schurter wygra na swojej 650-tce jeszcze kilka edycji Pucharu Świata, to 26ery w ogóle pójdą w odstawkę.
Będzie na bogato, Skejle, Aspekty, Contessy - hulaj dusza wedle portfela i potrzeb. Scott już dawno udowodnił, że potrafi zbudować sensowne 29ery, na których z powodzeniem można zdobywać podium. Osobiście oprócz zaawansowanych fulli i sztywniaków Scotta, najbardziej podobały mi się żeńskie duże koła - już słyszę te szydercze żarty Nabiała i Wapida, że to pewnie wpływ koleżanki Doroty. No ale sami powiedzcie...brzydkie są?
FUJI
Rzut beretem od Scotta pokazał się całkowity debiutant kieleckiej wystawy: FUJI. Warto wiedzieć, że ta znana na całym świecie marka w końcu wzięła na celownik nasz skromny rynek i od tego roku występuje pod własnym szyldem, a nie pewnej firmy z Jeleniej Góry. Zmiana od razu odbiła się pozytywnie na tym co będzie do kupienia w 2013. Chcecie 29era od Fuji? No problem my friend, napisz tylko, który!
Fuji jest jednym z poważniejszych graczy na amerykańskim rynku i bardzo dobrze orientuje się o co w 29erach biega. Każda mała kiszka ma swoje 29-cio calowe alter ego. Rowery są ciekawie dopracowane, a topowe konstrukcje z karbonu nie są plastikową kalką, lecz własnym projektem. Widać to wyraźnie po charakterystycznych kształtach i nietuzinkowych ramach. Mocowanie przedniej przerzutki na hak to standard, tak samo jak chowane pancerze, przy czym warto przypatrzeć się, jak sprytnie i zgrabnie projektanci poradzili sobie z takim "problemem. Nie tylko z karbonem Fuji potrafi się obchodzić. Topowe aluminiowe ramy są równie atrakcyjne - hydroformowanie działa dziś cuda
Sztywniaki Fuji, to nie całość oferty. Znalazło się także miejsce dla neonowo zielonego aluminiowego fulla - rasowego ścieżkowca i maratończyka "Reveal". Zdaniem twórców po raz kolejny udało się stworzyć idealne zawieszenie. 130mm powinno wystarczyć na każde góry. Jeśli tylko ta zielona żabcia trafi do nas, zweryfikujemy prawdziwość tych słów. Stoisko Fuji nie było w stanie pomieścić wszystkich modeli - zabrakło między innymi fulla XC "Outland".
Znamy nawet oficjalne ceny przewidziane na sezon 2013
- REVEAL 29 1.1 D - 13599 PLN
- REVEAL 29 1.3 D - 10799 PLN
- OUTLAND 29 1.1 D - 11199 PLN
- OUTLAND 29 1.5 D - 7199 PLN
- SLM 29 1.1 D - 21999 PLN
- SLM 29 1.3 D - 13199 PLN
- SLM 29 2.1 D - 11199 PLN
- SLM 29 2.3 D - 8799 PLN
- TAHOE 29 1.1 D - 7999 PLN
- TAHOE 29 1.3 D - 7199 PLN
- TAHOE 29 1.5 D - 5199 PLN
- TAHOE 29 1.7 D - 4299 PLN
- NEVADA 29 1.0 D - 4799 PLN
- NEVADA 29 1.1 D - 3599 PLN
- NEVADA 29 1.5 D - 2699 PLN
- NEVADA 29 1.7 D - 2199 PLN
ORBEA
Niedaleko od poprzedników wystawiła się Orbea reprezentowana przez Polsport. Tu także było na czym zawiesić oko obiektywu. Od sztywniaków aż po fulle, jednak bezsprzecznie wśród nich królował jeden..Occam. Karbonowe cudo za jedyne 30 tysi. Bez dwóch zdań to oprócz Mondrakera jeden z najciekawszych 29erów na kieleckich targach.
Kogo nie stać na wungiel, ten może pozwoli sobie na jego alumenową wersję, która wcale nie jest brzydsza...baaa, miedziano złoty kolor silnie działa na wyobraźnię.
Nie mogło zabraknąć hardetejli, które też wyznaczaja pewne wzornicze trendy
Polsport jest nie tylko dystrybutorem Orbei, lecz także przedstawicielem jednego z ojców MTB, kultowego Toma Ritcheya, który w tym roku obchodził 40 lecie swojej pracy. W Kielcach wypatrzyliśmy znakomitą stalóweczkę P29 i pasujący do niej amor. Warto dodać, że w sezonie 2013 ta słynna rama będzie do kupienia w jeszcze jednym rozmiarze...27.5. Ponoć Ritchey śmigał na niej odkąd dinozaury stąpały po ziemi, ale do dnia dzisiejszego nikt nie był zainteresowany takim rozmiarem kółka... No proszę...
JAMIS
W Kielcach nie mogło zabraknąć kultowego Jamis'a, który swoją siedzibę ma w podwarszawskim Legionowie. BDC w 2013 będzie miało niemal pełną ofertę 29erów, które zdominowały kolekcję tej amerykańskiej marki. W nowym roku będzie więcej 650tek, a 29ery otrzymają świeży lakier i osprzęt. O szczegółach możecie przeczytać w ostatnim niusie autorstwa Artura. Oprócz kosmetyki rewolucji nie będzie, co tylko świadczy o zaufaniu inżynierów Jamisa względem słuszności własnych rozwiązań.
LAPIERRE
Brniemy dalej...Ofertę bogatą w 29tki zaprezentował Maciek Poręba. Oczywiście chodzi tu francuskiego mistrza Lappiere, którego rowery cenione są za doskonałe parametry i jakość. W przyszłym roku 29ery będą stanowić niezwykle ważny punkt w katalogu polskiego dystrybutora, no i jest na co popatrzeć. Aluminium wcale nie gorsze od karbonu - przyszły właściciel z pewnością wyróżni się w tłumie. Subiektywnym zdaniem fotografa, najładniej prezentował się biało niebieski Team Pro Race 29
To oczywiście nie jedyne cacuszko w stajni Lapierre. Jest ich całe stadko.
Za duż sztywniaków? No to jest też i full. Przy okazji warto nadmienić, że Lapierre jest jedną z zaledwie kilku firm, które mogą wykorzystać elektroniczne zawieszenie Fox'a.
Co więcej, może on liczyć na niezły wynik finansowy, ponieważ francuskie duże koło także jest niebanalne i nienadszarpuje portfela. Choć oficjalny cennik jeszcze się nie ukazał, my zebraliśmy ceny do kupy:
- Raid 229: 2449 PLN
- Raid 329
- Raid 329 L: 2799 PLN
- Raid 529: 3249 PLN
- Raid 729: 4099 PLN
- Pro Race 229: 4499 PLN
- Pro Race 529: 6799 PLN
- Pro Race 729: 13599 PLN
Jestem ciekaw, czy już nie macie dość. Oby nie, ponieważ na koniec pierwszej części zagranicznej wycieczki zostawiłem sobie perełkę, a nawet dwie perełki. Pierwsza to Rocky Mountain Element. Tak tak, jeśli nie słyszeliście, to się dowiecie. Jest już oficjalny przedstawiciel kultowej kanadyjskiej marki - to warszawski Airbike. W sumie cała sprawa wyszła niemalże przed targami, dlatego na stoisku Rocky Mountain stała tylko jedna "Skalista Góra" w "Elementarnym" wydaniu. Na dobry początek przygody w Polsce.
Ta druga perełka to niesamowity napęd, w jaki uzbrojono dwudziestodziewięcio calowego fulla. Otóż przerzutki i manetki są hydraulicznie napędzaną biżuterią ważącą tyle co nic, ale kosztującą majątek: 1600 Euro. Wygląda pięknie i działa jak bajka. Przy okazji dowiedziedzieliśmy się, że koła zamontowane do "elementa" zbudowano w oparciu o tajemnicze obręcze "Cross", które przy szerokości wewnętrzej 21mm ważą 420g i są tak sztywne jak skarpetki wujka Tadzia. ZTRy i inne Śmery wymiękają...
Ufff. Jestem wykończony wklejaniem zdjęć. Lada dzień po niedzieli ostatnia zagraniczna podróż. Pozdrawiam ciepło.