Tym razem nie będzie ani o twenty-ninerach, ani o MTB, ani o zawodach. Jako żem jeżdżąca matka, i na rowerze jeździ też moje dziecko (a czasami nawet ja je wożę) - będzie krótko, ale treściwie o rodzicach wożących swoje dzieci. Sezon w pełni i wszędzie mnóstwo jednośladów udających dziecięce riksze. Fajnie, że ktoś wymyślił foteliki i nie trzeba czekać pięciu lat, aby zabrać szkraba na przejażdżkę. Nie fajnie jednak, kiedy niektórzy kompletnie ignorują zasady bezpieczeństwa swoich pociech.
Dorota Rajska
Generalnie jestem z tych, którzy nie lubią jak się im mówi, co mają robić. Tym samym staram się też nie wtrącać w sprawy innych ludzi. Ale dzisiaj nie wytrzymałam. Uważam, że każdy rodzic winien dbać o bezpieczeństwo swojego dziecka. Uważam, że nie jest to ich widzimisię, ale obowiązek. Tym samym bardzo się przejmuję bezpieczeństwem, bądź jego brakiem, jeśli chodzi o młodych i najmłodszych rowerzystów.
Dzisiaj miałam bardzo nie miłą dla mnie sytuację: na światłach stanęłam z panią, która wiozła w foteliku dziewczynkę, może dwuletnią. Dziewuszka oprócz tego, że zamiast w kasku jechała w kapeluszu, to jeszcze miała luźno zapięte szelki. Przy mnie wyjęła z tych szelek rączki i została jedynie w zbyt dużym pasie biodrowym. Zwróciłam pani uwagę, że jej dziecko właśnie “wyjęło się” z szelek, na co pani beztrosko mi odpowiedziała “Ah tak, ona tak robi.”
Delikatnie mówiąc, szczęka mi opadła, a ciśnienie skoczyło. Zwróciłam uwagę, że to nie jest zbyt bezpieczne, zwłaszcza, że dziecko jedzie bez kasku. Pani najwidoczniej też jest z tych co lubi żeby jej mówiono co ma robić, bo w tym momencie ostentacynie zaczęła patrzeć w przestrzeń prosto przed siebie. Pojechałam sobie na czerwonym, żeby babie nie nawsadzać...
Cóż, to tylko dziecko. Zawsze można zrobić drugie. Szkoda tylko zrobić z tego, które jest, kalekę. A przecież potrzeba tak niewiele. Przyzwoity kask dla naszej pociechy kosztuje parędziesiąt złotych! Kwota tak śmieszna, a jednak ratująca życie i zdrowie. Ja naprawdę staram się nie wtrącać w to, jak ludzie wychowują swoje dzieci. Jak je ubierają, karmią i jakie filmy im puszczają. Ale błagam. Nie narażajcieich na kalectwo. To też są ludzie. Tylko, że póki co, nie mogą za siebie decydować.
Decydujmy za nich rozsądnie.
Słowem uzupełnienia od redakcji Team29er.pl:
Dorota poruszyła bardzo istotny problem wyjątkowo nieskiej świadomości wśród rodziców tego jak istotny jest kask w trakcie uprawiania przez latorośl "ekstremalnych" sportów, do których zalicza się MTB. Żartując przez łzy można powiedzieć nawet, że Nas, użytkowników 29erów powinno to obchodzić po dwakroć, ponieważ dziecko w foteliku zamontowanym w 29erze ma jednak dalej do ziemi niż na małym kółku. Odłóżmy żarty na bok, gdyż kwestia konieczności jazdy w kasku, dla nas oczywista, nie jest tak samo oczywista dla całej masy dorosłych ludzi, którzy poźniej przekazują "odpowiedni" wzorzec maluchom. Nie mamy również zamiaru rozpoczynać dyskusji na temat, czy kask powinien być obowiązkową częścią ubioru małego i dużego rowerzysty, bowiem odpowiedź jest tylko jedna - MUSI! Jedyne czemu jesteśmy raczej przeciwni, to narzucanie tego obowiązku przez prawo. Nie tylko naszym zdaniem, ten obowiązek powinień być narzucony przez rozum każdego odpowiedzialnego rowerzysty!
Aby jednak nie być posądzonym o lobbing firm produkujących kaski oraz nieczym nie poparte teorie spiskowe przytoczymy treść artykułu jaki ukazał się na portalu Psychologia.net.pl w związku z ubiegłoroczną kampanią społeczną "Spokojna Głowa w Kasku" będącą częścią największego ogólnoeuropejskiego programu edukacyjnego na rzecz poprawy bezpieczeństwa na drogach ROSYPE (Road Safety for Young People In Europe), współfinansowanego przez Komisję Europejską i organizowanego przez Michelin Polska:
"Jazda na rowerze, rolkach czy na deskorolce może i powinna być bezpieczna. Niestety, każdego roku w okresie wakacyjnym wiele dzieci w wieku od 5 do 15 lat doznaje w wyniku wypadków różnego rodzaju obrażeń, także tych najgroźniejszych, do których zaliczane są urazy głowy. Badanie przeprowadzone przez SMG/KRC na zlecenie Michelin Polska pokazało, że problem bezpieczeństwa jest bagatelizowany zarówno przez dzieci, jak i dorosłych. Okazuje się, że ponad dwie trzecie dzieci jeżdżących na rowerze czy rolkach nie chce nosić kasków ochronnych. Najczęstsze powody to wstyd przed rówieśnikami oraz błędne przekonanie rodziców i opiekunów, których aż 52% uważa, że ich pociechy są roztropne, jeżdżą ostrożnie i nic im nie grozi. Tymczasem, jak twierdzą specjaliści, stosowanie kasków ochronnych podczas jazdy na rowerze, rolkach czy deskorolce skutecznie chroni przed bardzo groźnymi urazami.
Z badań przeprowadzonych na zlecenie Michelin przez SMG/KRC wynika, że 67% dzieci w wieku 4–15 lat pomimo wielu niebezpieczeństw jeździ na rowerze bez kasku. Częściej kask noszą dzieci młodsze – w wieku 4–9 lat (40%). Młodzież w wieku 10–15 lat kask zakłada niechętnie, stosuje go zaledwie 27%.
Badania pokazują także, że im dłuższy staż ma dziecko w jeździe na rowerze, tym rzadziej nosi kask - w grupie dzieci jeżdżących na rowerze 6 lub więcej lat, kask nosi tylko 28%. Głównym powodem nienoszenia kasku przez dziecko jest błędne przekonanie aż 52% rodziców, że kask jest niepotrzebny, ponieważ ich pociechy jeżdżą ostrożnie, a do tego w bezpiecznym miejscu. Jednocześnie 31% dzieci w wieku 4–15 lat z różnych powodów nie chce nosić kasku. W tej sytuacji nie budzi zdziwienia fakt, że tylko 32% rodziców dzieci nienoszących kasku deklaruje zamiar jego zakupienia i stosowania.
Skutki upadków podczas jazdy bez kasków ochronnych na rowerze, rolkach i deskorolkach
Opinia prof. dr hab. med. Aleksandra Wagnera, kierownika I Kliniki Kardiochirurgii i Chirurgii Ogólnej Dzieci Akademii Medycznej w Warszawie
Wakacje to czas aktywnego wypoczynku. Niestety uprawianie sportu niesie ryzyko obrażeń odnoszonych podczas upadków na rowerach, rolkach, czy deskorolkach. Dlatego nasza izba przyjęć i ostry dyżur Chirurgii Ogólnej Dzieci kliniki przy ulicy Litewskiej w Warszawie pracuje w tym okresie szczególnie intensywnie. Trafiają do nas pacjenci ze złamanymi kończynami, z urazami brzucha, krocza, a także z niebezpiecznymi urazami głowy. Skutki tych ostatnich obrażeń byłyby mniejsze, gdyby częściej stosowano kaski ochronne.
Dzieci w wieku 10-15 lat są pełne energii i potrafią już dość szybko jeździć na rowerze, czy na rolkach. Łatwo zapominają o rozsądnej jeździe np. gdy chcą się popisać przed rówieśnikami. Upadki, do których dochodzi podczas jazdy, mogą mieć poważne następstwa. Najbardziej narażone są dzieci i młodzież jeżąca na rolkach.
W odróżnieniu od roweru, który może poruszać się po miękkich nawierzchniach, rolki wymagają twardego podłoża, które nie amortyzuje upadku. Pasjonaci tego sportu często jeżdżą po specjalnych torach w parkach rozrywki, gdzie nierzadko dochodzi poważnych wywrotek. Ich konsekwencją mogą być wstrząśnienia mózgu (bóle głowy, utrata przytomności, niepamięć wsteczna, wymioty, zaburzenia widzenia).
Gdy głowa nie jest chroniona kaskiem, może dojść do jeszcze poważniejszych urazów jak pęknięcie kości czaszki. Mogą one powodować trwałe uszkodzenia układu nerwowego. Gdy dojdzie do wystąpienia krwiaków śródczaszkowych ich usunięcie wymaga przeprowadzenia skomplikowanej operacji. Następnie pacjent poddawany jest uciążliwej i długotrwałej rehabilitacji, która nie zawsze gwarantuje powrót do pełnej sprawności psychicznej i fizycznej. Najcięższe urazy głowy mogą zakończyć się śmiercią"
Miejmy nadzieję, że po przeczytaniu tych danych, oraz z pozoru niewinnej historii Doroty, niektórym rodzicom otworzą się oczy i włączy myślenie. To takie proste!