Ewolucji napędów MTB nie ma końca, tylko czy to dobrze? Doszliśmy do momentu, w którym 9sp to rzekome nieporozumienie, 3x10 to wstyd, 2x10 to klasyka dla ubogich, 1x10 to synonim „chcę, nie mogę”, a 1x11 oznacza zawodnicze bogactwo…
Mateusz Nabiałczyk
Mniej lub bardziej żartując, właśnie tak to trochę wygląda. Producenci wymyślają na siłę nowe rozwiązania, byle tylko sięgnąć do naszego portfela, a my…bezmyślnie kupujemy.
Kolejnym pomysłem chwali się SRAM – linia GX, która ma być złotym środkiem. Poziom zaawansowania i ceny plasują ją gdzieś na pułapie X-9 i X-7, co sugeruje, iż docelową grupą odbiorców są ambitni amatorzy.
Co oferuje? Napędy 1x11 i 2x11. Nie będę pisał o cudownych manetkach typu trigger i gripshift, korbach o wadze poduszki z pierza gęsi wyścigowej, bo to znajdziemy na stronie producenta. Uwagę lepiej zwrócić na sensowność idei, którą chcą nam wcisnąć…jak zawsze subiektywnie.
1x11 – jeżeli chciałeś, a nie mogłeś, być może teraz się uda. Zmieniać co maraton koronkę z przodu, zawsze godzić się na kompromis – bezsens. Amator nigdy nie będzie miał tyle siły, aby miękkości starczyło na górskim uphillu, a na zjazdach nie brakowało do dokręcania. Przekosy łańcucha są bezlitosne, obciążanie bębenka, a wszystko w imię mody?
2x11 – modnie, ale i prawdziwie ambitnie. Taki napęd otwiera nowe możliwości, które wcześniej wymagały ogromnych kombinacji typu najmniejsza koronka z przodu o uzębieniu 20T lub dokładki do kasety. Teraz wyjściowo mamy ogromną rozpiętość przełożeń.
Z przodu 36/24 + tylne 10-42 – lux! To jest przyszłość, to jest słuszny kierunek! Bez wątpienia godzien konsekwencji węższego łańcucha.
2x10 – ogromna szkoda, że nie dano przyzwolenia na jeszcze tańsze rozwiązanie tego samego problemu. Co prawda korby mają rozpiętości 38/24, 36/22, a nawet 34/22, ale sprzężenie ich z kasetą 12-36T to już nie to samo…
Oficjalnie w sprzedaży od wakacji 2015.