Waga ramy wynosząca 871g – czy to nie brzmi wspaniale? A 796 g czy nie brzmi jeszcze lepiej? Tyle dokładnie waży prototyp nowej ramy od Open Cycles - jednej z ciekawszych manufaktur, która święciła swój debiut dwa lata temu.
Piotr Wrotek
W roku 2012, gdy Gerard Vroomen (współzałożyciel Cervélo) i Andy Kessler (były prezes BMC) startowali z projektem „Open” mogliśmy usłyszeć, że tych dwóch panów postanowiło zrobić "coś" w obszarze kolarstwa górskiego, ale sami do końca nie byli pewni co.
Z dzisiejszej perspektywy brzmi to absolutnie niewiarygodnie. Albowiem zapowiada się, że za naszą zachodnią granicą zostanie uruchomiona produkcja nowej ramy Open One, której waga dla prototypu w rozmiarze L wynosi 796 g. Dokładna waga nie jest jeszcze znana, ale wiadomo, że na pewno będzie to poniżej 850 g.
Produkcja nowej ramy została przeniesiona do Niemiec m.in. ze względu na lepszy dostęp do wysokiej klasy włókien. Od samego początku głównym założeniem Open'a jest minimalna waga przy maksymalnej sztywności i wytrzymałości. Uznano, że włókna, z których powstanie rama z etykietą „made in Germany” pomogą zrealizować tę strategię.
Nowy, niemiecki chudzielec od swojego starszego brata, O-1.0, odróżnia się przemodelowanym tylnym trójkątem. Linia ogona została poprowadzona trochę niżej. Wypłaszczony przekrój rur czejnsteja łączy się z wygiętymi, jak długi łuk angielski, górnymi rurami tylnego trójkąta. Wszystko to powinno spowodować, że tył roweru zbudowanego na tej ramie będzie jeszcze sztywniejszy niż w poprzednikach.
W głównym trójkącie nie nastąpiły drastyczne zmiany. Uznano, że górna i dolna rura głównego trójkąta są na tyle dobre, że nie wymagają wprowadzania innowacji. Zmiany nie ominęły jednak supportu. BBright zostało zastąpione standardem BB30. Jest to poniekąd konsekwencją przebudowania tylnego trójkąta i chęci zwiększenia palety możliwych do zamontowania korb.
Rura podsiodłowa względem poprzednika jest smuklejsza. Chcąc zachować maksymalną sztywność, projektanci wzmocnili ją dodatkowymi wypustkami po bokach. Mocowanie przedniej przerzutki w standardzie High Direct Mount można zdemontować. Jest to ukłon w stronę konfiguracji napędu XX1, której to Gerrard Vroomen wydaje się być fanem.
Przeprojektowane zostało mocowanie tylnej przerzutki oraz umożliwiono montaż sztywnej osi. Zaimplementowano takie rozwiązanie, które pod względem wagi może konkurować z systemem QR.
W zakresie geometrii nie przewiduje się większej rewolucji. Ponoć rynek geometrię pierwszych dzieci Open'a zweryfikował bardzo pozytywnie, więc postanowiono nie zmieniać zwycięskiej parametryzacji.
Pewnie wielu z Was zadaje sobie pytanie: "ile to karbonowe cudo będzie kosztować?" Z zapowiedzi parafialnych można wywnioskować, że będzie to cena powyżej 17 tys zł. To zapewne sporo, a nawet sporo razy dwa. Jednak możemy być pewni, że choćby z samego CV twórców projektu wynika, że będzie to 17 tys. zł wydane na produkt z najwyższej półki. Najlepszym potwierdzeniem tej tezy niech będzie informacja, iż jeden z białych Open One trafił pod strzechę naszej Królowej Biegówek, Justyny Kowalczyk. Która pochwaliła się swoją treningową maszyną na FB. Czyżbyśmy mieli ujrzeć ją na którejś z edycji Bike Maraton w okolicy Szklarskiej Poręby? Byłoby ciekawie.
W każdym razie obok nowego Open One w ofercie pozostaną dwa modele: O-1.0 and O-1.1.
W niebiesiech zapewne takie rowery można wypożyczyć w ramach niebiańskiego „veturilo”. Jeżeli tak, to ja przestaję grzeszyć na swoim dużym kole, a Wy?