Wydawać by się mogło, że rower to wytwór człowieka, który jest w 100% przewidywalny, odporny na zapierające dech w piersiach innowacje. Po raz kolejny okazuje się, że nic bardziej mylnego. Firma Slingshot od lat udowadnia, że…po prostu można inaczej, jak? Zobaczcie sami!
Mateusz Nabiałczyk
W cyklistycznej wyobraźni każdego z nas widnieje obraz dwukołowca, nawet niekoniecznie na 29” kołach, którego głównym elementem jest rama zbudowana z rurek tworzących przedni i tylni trójkąt. Otwieramy oczy, a tu niczym grom z jasnego nieba taki oto obraz wgryza się w nasze dotychczasowe, jak się okazuje wybrakowane wyobrażenie…
Stwierdzenie, że konstrukcja w chwili pierwszego kontaktu swoją prezencją budzi kontrowersje i wzmaga charakterystyczne dla małp drapanie się po głowie, to chyba i tak za mało. To wygląda po prostu kosmicznie! Pierwsze komentarze, jak to bywa w przypadku zaskakujących nowinek, nie są raczej pochlebne. Przenosząc to na tkwiące w mej pamięci początki wielkiego koła warto zapytać, czy taka sceptyczna i nieco zaściankowa postawa jest słuszna…
Slingshot od ponad ćwierć wieku majstruje przy rowerach, z opisywanym patentem zmaga się też nie od dziś. Wszystko podobno już dopracowano do tego stopnia, że cały system nie sprawia większych problemów eksploatacyjnych. No ale z czego to się w ogóle składa?
No fajnie, a jak działa? Wpada delikwent na przeszkodę, co powoduje reakcję linki sprzęgniętej ze sprężyną, której rozciągnięcie powoduje zmianę bazy kół. Następnie wracająca do neutralnego położenia sprężyna skutkuje…”odepchnięciem się” roweru od podłoża ułatwiając przejazd! No ładnie…dodatkowe, doraźne źródło napędu pomagające w trudnych sytuacjach. Zaczyna mi się podobać.
Rzecz jasna w ofercie Ognistej eSki nie mogło zabraknąć 29era, który zowie się Farm Boy. Ramę zbudowano z aluminium 7005 (górna rura) oraz wysokogatunkowej stali Reynolds 853 (podsiodłówka). Rozmiarówka 16, 18 i 20” jest zadowalająca jak na tak niszowy produkt. Kolory? Jak to reklamował się kiedyś jeden producent – kolor dowolny, o ile będzie nim czarny.
Cenowo również nie jest źle – 750$ za tak oryginalny sprzęt o masie 2,5kg jest do przełknięcia. Sceptycy powiedzą, że tyle to waży fajny full XC – może i tak…
Poniżej najświeższa fotka przedprodukcyjnego ninera, wg zapewnień właściciela - w Europie jeszcze nikt tego nie widział…poza piszącym newsa, którego korzystając z okazji serdecznie pozdrawiam :-)