Jesienny wieczór...za oknem paskudna szarówa, deszcz, śnieg, aż się nosa nie chce wyściubiać..siedzę przed monitorem i szukam ciekawostek ze Świata Wielkiego Koła. W pewnym momencie idę do lodówki...otwieram a tu proszę....nasz wierny Ivan :) :) :). Tym razem dzięki jego wiedzy postanowiłem napisać o firmie Shedfire Ragley, o której wiedzą pewnie nieliczni, a ja usłyszałem o niej po raz pierwszy. Uwierzcie mi - naprawdę warto, ponieważ Ragley porusza się ścieżkami obok głównego, wydeptanego szlaku 29.
Michał Śmieszek
W sumie to nie ja powinienem napisać ten nius...tylko właśnie Ivan, który ma hopla na punkcie On-One i paru innych marek. Mam nadzieję, że nie oberwie mi się za taki wstęp, gdyż naprawdę powstał z sympatii i szacunku dla jego osoby i wiedzy. Do rzeczy.....!
Shedfire Ragley Bikes to bardzo młoda firma - dziecko Branta Richardsa, jednego z głównych projektantów i założycieli znanej i niemal kultowej angielskiej marki On-One. Po wielu latach tworzenia wspaniałych ram, jak choćby Inbred, Brant zdecydował się rozstać z chłopakami z Planet-X i przeniósł się do Calderdale, w hrabstwie Yorkshire (Anglia), gdzie założył nową markę. Nazwa „Ragley” pochodzi od lasów Ragley, niedaleko siedziby firmy, gdzie znajdują się jedne z ciekawszych szlaków rowerowych.
Richards postanowił stworzyć rowery od nowa, rowery których przeznaczeniem jest sportowa i wyczynowa jazda. W końcu rowery, które wyróżniają się ponadprzeciętnym prowadzeniem i oferują niesamowitą przyjemność z jazdy. W osiągnięciu celu pomóc miało ogromne doświadczenie w projektowaniu ram oraz kontakty. Firma szczyci się tym, że korzysta z usług tylko najlepszych wykonawców. Polityka jest jasna: „dobierając specjalistów i dostawców na pierwszym miejscu stawiamy ich etykę pracy, umiejętność komunikowania się i rzetelność. Cena za produkt nie jest priorytetem, gdyż ostatecznie to i tak klient zweryfikuje naszą pracę”. Między innymi dlatego marka Ragley zbiera dobre recenzje.
Jednak to nie sztuka stworzyć wysokiej klasy produkt, sztuką jest stworzyć coś nowego i niepowtarzalnego. Chłopcy z Shedfire poszli po calaku – zwrócili się o pomoc do znanej manufaktury Lynskey, która specjalizuje się w obróbce tytanu. I tak powstała ON....29 calowy Ragley TD1.
WIZJA PRZEKUTA W TYTAN
Ragley TD1 to wyczynowa rama, jej przeznaczeniem są maratony 24h, długie przebywanie w siodle i hardcorowe trasy – i nie ma, że boli. Co w niej tak superstycznie niecodziennego?
Primo, spawały ją dziewczęce ręce z Lynskey Performance...chmm, czyli kobiece piękno i dokładność zaklęte w metalu. (ile w tym prawdy a ile żartu trudno ocenić :) ). Spawareczki z USA postarały się także o obrabiane na zimno i cieniowane rurki z wysoko gatunkowego stopu tytanu. Dziewczyny kochają „palcówki”, dlatego również i tu udostępniono nam patent Regley’a – „3-Finger-Chainstay Bridge”, czyli poszerzony od strony zębatek korby węzeł suportu. Wedle zapewnień master-inżyniera: „koniec z zasysaniem suchego lub ubłoconego łańcucha”.
Secundo - w przeciwieństwie do całej masy 29erów TD1 jest dedykowany pod widelce sztywne. Żeby było jeszcze śmieszniej, jego geometria jest optymalizowana pod sztywniaki 440mm!, czyli bardzo popularne widelce pod koło 26 calowe. „Czterysta czterdziestka” bez problemu przyjmuje 29 calową gumę. Efekt końcowy jest niesamowity, co przyznaje sam konstruktor. Pełnię szczęścia uzupełnia króciutka główka, przez co kierownica jest wyjątkowo nisko a dupsko kolarza jest wysoko w górze – czyli mamy iście diabelską pozycję. Koniec ze stosowaniem mostków o mega ujemnym kącie. Brant przyznaje, że TD1 to nie rower dla niedzielnych kolarzy którzy obserwują świat z nad kierownicy.
Brant Richards lubi prostotę, sztywne widelce, napędy jednobiegowe. Rowery 29 calowe uwielbiają sztywne sztućce, tak samo jak spora część ich właścicieli. TD1 jest ucieleśnieniem wizji głównego konstruktora. Rama jest specyficzna ale jednocześnie uniwersalna – zamontujemy każdy rodzaj napędu, gdyż haki tylnego trójkąta są wymienne. Co więcej, są przesuwane w poziomie, dzięki czemu możemy dopieścić sobie bazę kół podle naszych preferencji, niekoniecznie seksualnych. O trzy palcowym patencie napisałem wyżej, ale rzeczywiście efekt wizualny jest „konkretny”. W przeciwieństwie do ram na małą kichę, 29er Shedfire Ragley jest dłuuugi. Brand tłumaczy się w ten sposób: „mam awersję do długich mostków”.
Jakie jeszcze ciekawostki nas czekają? Na przykład rura podsiodłowa, która mimo 34,9mm zewnętrznej średnicy obsługuje wspornik siodła ledwo 27,2mm. Już słyszę jęki wielu z was. Tłumaczenie jest proste – od komfortu głowa nie boli. Projektanci wyszli z założenia, że skoro to sprzęt z rodowodem Enduro, to użytkownik musi mieć maksimum naturalnej amortyzacji. Efektywność i tak jest bardzo zadowalająca. Ten fragment ramy to też wyraźna spuścizna On-One. Rura jest podgięta w dolnej części, tak aby zrekompensować krótsze widełki i uniknąć konfliktu przedniej przerzutki z oponą.
Szczegółową geometrię możecie zobaczyć na poniżej:
Ramy są dostępne w 3 rozmiarach: 16”, 18”, 20”. Z wyniuchanych plotek, Brant Richards planuje wypuścić aluminiową kopię dla tych, co pracują w Macdonaldzie a nie w kancelarii adwokackiej oraz wersję stalową, dla purystów, ortodoksów, turystów...o masonach nie wspominał, choć w Wielkiej Brytanii są popularni. Na tą chwilę tytanowy TD1 kosztuje marne 1183GBP.
P.S Ivan jeśli masz dokładniejsze informacje podziel się, proszę J, będę naprawdę dźwięczny...