Czeski brand, bo określenie producent rowerów byłoby mocno na wyrost. 4Ever Bikes to kolejna firma z bloku południowego, która chce zawojować nasz rynek. I tu rodzi się pytanie, ile w 1. zdaniu jest obiektywizmu, a ile polskiej zazdrości?
Mateusz Nabiałczyk
Na kieleckich targach 4E pokazało kolekcję 29erów, i to dość pokaźną. Convex, Fever, Hazard…samo zestawienie nazw tych podstawowych modeli wiele mówi. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z firmą, która dopiero zaczyna, a cały pomysł sprowadza się do ‘ej zróbmy coś, może akurat zaskoczy’.
4E funkcjonuje na rynku podobno już ponad dekadę, geometria rowerów jeszcze rok temu pozostawiała wiele do życzenia, natomiast na sezon 2014 górne rury mają już przyzwoitą długość, ogony nie straszą, więc większość powodów, aby omijać tę firmę szerokim łukiem odpada.
Geometria Convexa, Fevera i Hazarda, po prawej Scannera:
Niemniej jest to dobra średnia, w przypadku najtańszych propozycji świetna geo, której konkurencja może tylko zazdrościć. Najtańszy Fever kosztować będzie około 2 500 PLN. Im drożej, tym atut względnie niknie, czym zatem 4E przekona bardziej wymagających, którzy są w stanie wydać krotność średniej krajowej?
Karbonowy Scanner, który rzecz jasna występuje w kilku wersjach wyposażeniowych ma 1, niepodważalną zaletę – rozmiarówka idealnie wstrzeliwuje się w oczekiwania wszystkich tych, którzy najczęściej są między rozmiarami większości producentów. Pozornie kwadratowe ramy do końca takie nie są, gdyż długie podsiodłówki kompensowane są mocno obniżonym przekrokiem poprzez niskie puszczenie górnej rury i dorzucenie dodatkowej poprzeczki stabilizującej. Rozwiązanie znane przede wszystkim z fulli AM.
Najtańszy Scanner 2 29 to wydatek 9 000 PLN. Karbonowa rama, Reba, X9 – wydaje się uczciwie. Topowa specyfikacja na Sramie XX kosztuje poniżej 20 000. Nawet ładne toto, hm?