Jaką nazwę wymyślić dla wschodzącej marki rowerów, aby była chwytliwa, ładnie brzmiała i kojarzyła się ze swobodą, zielenią, lasami, jeziorami, morza szumem, ptaków śpiewem, góralami, ciupagami i kosodrzewiną - słowem wszystkim, co miłe nam kolarzom? Mędrzec siedział i myślał, aż żeton wpadł i powstał LIMBER.
Michał Śmieszek
Tak zwany "kłik luk" do internetowego tłumacza nie pozostawia cienią wątpliwości. "Limber", po obcuchowemu oznacza: zwinność, gibkość, łatwość poruszania się, rozgrzewkę przed dużym wysiłkiem. Aleeee....to nie wszystko. Dociekliwa natura podpowiada także inne znaczenie - "przodek działowy", tudzież "Jaszcz" lub dla osób nieobeznanych z historią wojskowości - wózek amunicyjny, pod który podczepia się armatę. Nie jestem przekonany, czy akurat takie określenie przypadnie do gustu polskiej montowni rowerów (pewnie nie), ale to już zależy od tego, co będą sobą reprezentować dwa 29ery, które pojawiły się w najnowszej kolekcji tej całkiem świeżej marki rowerowej.
Gdyby jednak interpretacja miałaby być pozytywna, to chyba każdy chciałby mieć rower będący w stanie uciągnąć ciężką armatę (bez skojarzeń) rowerzysty, lub samego równie zbrojnego jeźdźca. Skończmy z dywagacjami, bo za chwilę zajedziemy pod Moskwę lub nieco bliżej pod S.....(cicho sza).
Wracamy zatem do zwinnych niczym przodek działowy 29erów Limber. W ofercie 2013 pojawiły się oficjalnie dwa modele Tasso 29 oraz Corrado 29. Nieoficjalnie zaś trzy. Ten ostatni jest tajemniczym karbonowym ścigaczem i od dwóch wyżej wymienionych dzieli go więcej niż dużo. Ale nie uprzedzajmy faktów.
Już pierwsze spojrzenie na zdjęcia przedstawiające oba modele może łatwo określić przeznaczenie rowerów, zgodne z mottem marki Limber. "29ery rodzinne", gdzie liczy się przede wszystkim komfort i dobry relacja ceny do jakości. Można śmiało założyć, że oba parametry zostały spełnione. Oba wielkokołowce bazują na tej samej ramie wykonanej z aluminiowych rurek AL 6061 poddanych procesowi hydroformingu oraz potrójnego cieniowania, co ma nieco odchudzić szkielet bez strat na sztywności. Ponadto wzorem najlepszych marek dodano magiczne trzy literki SRP, które oznaczają ni mniej ni więcej tylko SPEED RACE PERFORMANCE. Po polskiemu: Tasso 29 i Corrado 29 nawet bez czerwonego barwnika będą śmigać jak najlepsze Spece, Gianty, Mondrakery. Tak całkiem na poważnie, rama wzbudza zaufanie solidnymi spawami i dużymi przekrojami rur - nie będzie ultra lekka, ale dla amatora jeżdżącego rekreacyjnie jak znalazł! Osobnicy kupujący rower oczami także nie będą zawiedzeni. Limber przygotował ciekawe i modne wzory dzięki którym oba 29ery wyglądają bardziej sportowo, niż są w rzeczywistości. Efekt osiągnięto łącząc biel i czerń za pomocą delikatnych, turkusowych lub zielonych akcentów.
Drugie spojrzenie na zdjęcia obnaży pewien "zonk" - komuś nie chciało się zmienić wielkości kół i obie fotki przedstawiają modele na kole 26". Wielka szkoda, bo jednak 26tki różnią się zdecydowanie od 29tek, a tak, to teraz wszyscy rozciągają te fotki, aby choć trochę udawały 29tki. Nie myli się ten, kto nic nie robi.
Kolejny punkt - magiczne słowo: geometria. Nie ma!. Znaczy się...jest, ale ukryta, czyli "Wiem, ale nie powiem!". Dlatego my pozwolimy sobie na daleko posunięte przypuszczenia, iż nie należy spodziewać się sportowych maszyn nawet pokroju taniego Accenta Peak. To będą spokojne, pokojowo nastawione 29ery na niedzielne wypady za miasto. Sporym ograniczeniem grona potencjalnych klientów jest rozmiarówka obejmująca jedynie dwa rozmiary 19" i 21", a więc minimalny wzrost to zirka 175cm. Z jednej strony ok - niby 29ery są dla dużych, ale już cały świat rowerowy zdał sobie sprawę, że niscy rowerzyści/rowerzystki są wśród nas i także bardzo, bardzo kochają 29ery.
No dobrze. Czy to wszystkie grzechy? Te najpoważniejsze - na pewno, gdyż do osprzętu nie można się przyczepić biorąc pod uwagę klasę i przeznaczenie obu modeli. Ma być bez fajerwerków, ale solidnie. I tak jest. W droższym (cena nieznana, prawdopodobnie około 2300PLN) Tasso 29 zastosowano 9 rzędowy napęd Shimano, którego podstawą są manetki Rapid Fire plus ACERA, przednia zmieniarka ACERA i korby FC-M430. Smaczkiem ma być tylna przerzutka DEORE. Amortyzacją zajmie się znany sztuciec SR Suntour XCM z blokadą skoku na kierownicy, co trzeba koniecznie zaliczyć na duży plus. Koła są zawsze bolączką tanich 29erów. W naszym modelu zastosowano obręcze DS21 sygnowane logiem Limber. Jeżeli zaufać panu Alibabie - to wyszukiwarka znalazła model o takiej samej nazwie - na oko całkiem solidny o wewnętrznej szerokości 21mm. Jeśli polski Limber ma takie rafki, to będzie to ewenement. Koła obuto w szerokie 2.2" opony KENDA "No-Name", czyli tzw OEMy. Pozostałe elementy uzbrojenia TASSO są sygnowane przez sprawdzonego producenta akcesoriów - firmę ZOOM. Całość wyhamujemy dzięki hydraulicznym hamulcom tarczowym TEKTRO DRACO.
Tańszą (1999PLN) i co za tym idzie - nieco skromniejszą propozycją, jest Corrado 29. Cięcia budżetowe doktnęły przede wszystkim napęd, który w tym modelu ograniczono do 24 przełożeń. W związku z tym zastosowano manetki RF+ Acera, przerzutki ALTUS (front), Alivio (tył) i korbę FC-M311. Amortyzacji nie tknięto - SR Suntour XCM 100mm z manetką blokady na kierownicy. Koła również są dokładnie te same: obręcze DS21, piasty Joytech Disc, opony Kenda 29x2,2". NIe zmieniono na szczęście hamulców - tę zaszczytną funkcję pełnią nadal Tektro Draco 160mm, oraz dostawcy pozostałych podzespołów.
O ile Tasso i Corrado nie wzbudzają mrowienia i nerwowego tiku u entuzjastów 29erów, to zupełnie innej reakcji można spodziewać się po prototypowym ścigaczu, o którym wiadomo na razie, że istnieje nie tylko na papierze. Tu widać zdecydowanie większy potencjał, a przede wszystkim serce jakie pomysłodawca włożył w tej projekt.
Rama posiada proste kształty, nie jest udziwnionana i przekombinowana. Jednocześnie profile rur wzbudzają szacunek - można spodziewać się przyzwoitego jednośladu dla golinóg. Węglowego Limbera wyposażono w dobrze znane smaczki: poszerzaną główkę, gniazdo PM wewnątrz tylnego trójkąta, karbonowe haki, itp. Linki puszczono na zewnątrz, co akurat mnie się podoba. No i grafika....nienachalna, stonowana, ale jednocześnie wyróżniająca się z tłumu - między innymi dlatego rower został ustrzelony na jednym z maratonów Mazovii.
Plastikowe ścigacze Limber'a można spotkać nie tylko na Mazowszu - dosiadają ich "fabryczni" piloci - oblatywacze. Z krótkiej rozmowy z jednym z nich, wynika, że "geometria jest OK" i da się na tym sprzęcie ścigać. Wierzymy na słowo i czekamy na wprowadzenie do bieżącej kolekcji, bo to może być bestseller przy dobrej cenie.
No dobra..Podsumowując....Z jednej strony bardzo nas cieszy, że polskie firmy próbują wskoczyć do głównego nurtu, w którym 29ery są obecnie jedną z podstaw. Z drugiej zaś martwi nieco podejście do tematu - wiele firm, mimo istniejących ciekawych i praktycznych wzorów zamawia sprzęt, któremu bliżej do roweru krossowego niż do rasowego MTB. Takie udawane 29ery. Czy Limber to taki właśnie przypadek? Nie wiadomo, gdyż nigdzie nie ma realnych zdjęć ani danych (oprócz wyposażenia). Firma milczy. Dlatego wy sami oceńcie czy warto, my tymczasem będziemy spokojnie obserwować rozwój sytuacji. Każdemu, zwłaszcza polskim montowniom należy się kredyt zaufania na dobry początek..