Gdzie możemy zobaczyć 29ery? Na maratonach. Gdzie jeszcze? Na średnio trudnych szlakach górskich. Gdzieś jeszcze? Niee. Właśnie tak wygląda ogół świata 29er – XC/Maraton, ewentualnie turystyka górska. A może DH i temu pokrewne? Już widzę te szydercze uśmieszki...a jednak!
Mateusz Nabiałczyk
Firma Lenz Sport słynie z wielu pionierskich pomysłów. Może oferta opierająca się na 29erach nikogo już nie dziwi, ale już full 29” w wersji Single Speed może zdumiewać. A co dopiero narto-sanko-rower! Nic więc dziwnego, że spod tej samej strzechy wypłynął model PBJ.
Aluminiowy full – luz, główka 1,5” – tępo papugują z Cannona, tylne widły pod piastę 150x12mm – znaczy się będzie ostro, 180mm skoku tylnej zawiechy i Manitou Dorado z przodu – otaaaa! Chcę to zobaczyć...a proszę:
I tym sposobem licznym niedowiarkom i sceptykom zakneblowano buźki, choć bądźmy poważni, zrobić rower do DH na dużym kole to jedno, a jego sprawdzalność i bezsprzeczna wyższość nad 26” konkurencją to drugie. Niemniej potworek z główką 64,5* robi wrażenie.
Gabaryty ramy, amora, opon i pozostałego szpeju są tak ogromne, że gdyby nie świadomość patrzenia na ninera, stwierdziłbym z automatu, że to jest zwykły mały rowerek do ostrzejszych harców.
Swoim zwyczajem powinienem chociaż z akapit poświecić geometrii, ale w tym przypadku co ja mogę...z DownHillem mam wspólnego tyle, że...bez wahania powiedzieć, iż zdecydowanie bardziej lubię zjeżdzać, niż cisnąć pod górę. Nie mnie to oceniać.
Fajnie za to, że rozmiarówka ogarnia większość dorosłej ludzkości, ramy są klepane na miejscu w USA, dostępne są 4 kolory, a cena frejmsetu to raptem jakieś 7 500 PLN.
Jak załatwimy do testu, to ktoś chętny poświęcić się w imię jedynej słusznej drogi?:-) Oczywiście bez hamulców, bo w tym sporcie klamki są dla mientkich tutek.