Dalszy ciąg o 29 calach, które można było spotkać, dotknąć, przytulić, obwąchać podczas pokazów ręcznie robionych rowerów "made in USA". Zapraszamy do foto-relacji.
Michał Śmieszek
Tak jak wspomniałem w pierwszym odcinku, redakcji Team29er nie dane było odwiedzić amerykańskie targi...Zrobił to za nas serwis Bikerumour, dzięki któremu publikujemy zdjęcia. Obiecujemy, że jak Ojciec Wielkie Koło pozwoli, a Matka Boska Pięniężna wspomoże, to w przyszłym sezonie zobaczycie nas stojących obok ręcznie dzierganych rowerków..W najgorszym wypadku wynajmiemy chińską oryginalną wersję fotoshopa, żeby nam pomógł tam się znaleźć. Tymczasem na tapecie pojawiło się następnych kilka firm...
4. Cielo
Cielo, firma córka stworzona przez niejakiego Chrisa Kinga (to ten sam gość od łożysk, piast i innych drogich kultowych mechanizmów). Jak się okazuje, rowery też potrafią robić, i to całkiem zgrabne i powabne. W ofercie oczywiście jest też 29er. Oczywiście stalowy. Ciekawostką jest zastosowanie przesuwanych haków tylnego koła, ale nie tylko to. Jeszcze do niedawna Cielo proponowała klientom beznadziejnie skromną rozmiarówkę od S od XXL, co sprawiało, że Stowarzyszenie Hobbitów wytoczyło proces firmie o raszizm. Firma ugieła się pod pręgierzem oskarżeń i postanowił zrobić dla Frodo ramę XXS i XS. Żeby nasz mały przyjaciel nie poczuł się za bardzo "w rowerze" posunięto się do małego szwindla. Najmniejsze rozmiary mają koła 650b, a nie 700c - ot taki mini 29er, jak mini cooper. Główny inżynier firmy uważnie wysłuchał słów krytyki pod adresem jego ostatniego 29 calowego wypustu - obecne modele mają poszerzone widełki i zdecydowanie więcej przestrzeni na grubą kichę.
5. Ritchey
Tego człowieka znają chyba wszyscy. Jego lico można by wykuć na Mount Rushmore obok kilku innych mniej zacnych osób, gdyby Amerykanie dali zielone światło. Innowacyjność, super jakość, niepowtarzalność - to określenia często przewijające się w opisach produktów Toma Ritchey'a. To, że w końcu P-29er ujrzał światło halogenów można uznać za sukces, gdyż do tej pory więcej było o nim słychać w serwisach plotkarskich. Tom cały czas coś zmieniał, na tyle skutecznie, że kolejne testowe sample lądowały w "magazynie rzeczy do zrobienia". Tym razem udało się. Rower rzeczywiście jest ciekawy, nie tylko ze względu na malowanie, ale także na obecność technicznych smaczków jak np. wysuwane haki tylnego koła, niestandardowa główka ramy. Osprzet to oczywiście najwyższa półka z magicznym skrótem WCS. O 29erze Ritcheya pewnie jeszcze usłyszycie niebawem
6. Intependent Fabrication.
Niedawo kolega Nabiał przedstawiał tę markę. Jest wyjątkowo nietuzinkowa o czym teoretycznie zapewnia również sama nazwal. Jeśli ktoś marzy o produktcie uszytym na miarę, powinien zgłosić się właśnie do tej firmy.Na targach właściciele zaproponowali karbonowo/tytanowy postrach szlaków: Ti Factory Ligthweight. Rama jest wyjątkowo kunsztownie wykonana - udało się ożenić kabon z tytanem. Rama posiada zitnegrowaną karbonową sztycę podsiodłową, wysuwane haki tylnego koła, własnej konstrukcji stalowy, sztywny widelec, a producent chwali się, że z tytanu może zrobić wszystko - nawet główkę sterową o zmiennej średnicy sterów (tapered head tube).
7. Caletti Bicycles
John Caletti nie kombinuje jak kuń pod górę, nie stara się wdrażać niesamowitych, "tych jedynych" rozwiązań. Jego ramy są proste-jak-z-mostu. Wbrew pozorom prosty rower nie oznacza, że czegoś mu brak. Wręcz przeciwnie - jest cała rzesza klientów, marzących o powrocie do korzeni, gdzie prostota konstrukcji stanowiła o pięknie konstrukcji. Jak większość manufaktur, John Caletti szyje swoje rowery na miarę, koloruje też według upodobań przyszłego nabywcy, byle te nie wykraczały poza 10 kolorów dostępnych w prostej palecie firmy.
(Informacje i foto: www.bikerumour.com)