Santa Cruz Hightower

Definicja uniwersalnego roweru MTB – przede wszystkim full, jakies 120-130mm skoku i kompromisowa, przemyślana geometria, która pozwala pokonywać wzniesienia w obu kierunkach…niekoniecznie z buta

Mateusz Nabiałczyk

Czasy nastały takie, że do powyższego należy dodać możliwość stosowania różnych rozmiarów kół. I taki właśnie jest nowy Hightower. Po Sancie spodziewać można się naprawdę wiele…adekwatnie do ceny.  Rowery na karbonowym szkielecie zaczynają się od 4 599 USD (Sram GX 1x11, RS Pike), z ramą CC (przy tej samej sztywności i wytrzymałości lżejsza o 230g) od 6 499 USD (Sram X01, RS Pike). Goła rama z lepsiejszego wungla + damper Monarch RT3 to 2 899 USD.

Koła, zgodnie z przewidywaniami, wsadzimy albo 27,5+, albo klasyczne 29”. Fajnie, ale czy jest się czym przesadnie jarać? Mój zeszłoroczny sztywny Mondraker też przyjmie 27,5+, choć wyjściowo jest wyłącznie pod 29” i nie ma ośki Boost 148mm, a jedynie 142mm. Krótko mówiąc, nie dajmy się ogłupić, bo kompatybilność nie jest zasługą cudownej inżynierii. Po prostu robi się sama.

Co innego geometria. Przemyślana, bez wad, za to z niebywałymi zaletami, bo tak należy wypowiadać się o tej konstrukcji. Bardzo długa górna rura – efektywnie 650mm przy 490mm podsiodłówki i jedynie 720mm przekroku! Ogon mierzy raptem 435mm, jego narowistość kontrować będzie 67* główka.

Moim skromnym zdaniem to najlepiej skrojony rower na rynku. Jest on i długo, dłuuugo nic.

Jest tylko 1, egoistycznie nie obchodzące mnie, „ale” – największy rozmiar jest zdecydowanie za mały. Brakuje jeszcze czegoś dla osób mierzących ponad 190cm. Rozumiem, że relatywnie mało jest takich klientów, niemniej chyba i tak więcej, niż potencjalnych nabywców najmniejszej eMki. Głupota.

Wracając do samej zawiechy, mamy tutaj znane i lubiane VPP. Wzmocnione, usztywnione, puszczone wzorem Nomada. Legitymuje się 135mm skoku, które zalecają sparować ze 140-150mm na froncie. Zależnie od rozmiaru koła.

O standardach i rozwiązaniach rozwodzić się nie ma sensu – bądźcie pewni, bez wpadek. Do tego eleganckie malowanie, które bez trudu oprze się próbie czasu i wieśniackim - subiektywnie - gustom i guścikom – ogromna pochwała, chociaż wolałbym jeszcze bardziej ascetyczne podejście do kolorów i zdobień.