Bicykle z UK mają coś takiego w sobie, czego brakuje reszcie świata. Być może jest to góralska fantazja, zapach wrzosów, połączony z flegmą popołudniowej herbatki. Może jest to jajko z bekonem. Lejdis...świnki są niebieskie, ryby są grube, a wielki Al odcina kupony.
Michał Śmieszek
To nie przypadek. Ragley nie umarł, ma się całkiem dobrze, nawet jeśli firma "zniknęła" z radarów w sezonie 2018. Ekipa Team29er przyznaje się bez bicia, że równie zapomniała o tak nietuzinkowych kolesiach z Wysp i ich hardkorowych maszynach. Na szczęście Ragley kazał o sobie przypomnieć i nie dał zapomnieć, bo wizja sztywnych jednośladów Ragley jest nadal bardzo aktualna i zgodna z obowiązującymi trendami - dominują sztywno-ogonowce zorientowane na ostrzejszą jazdę po krętych i stromych singlach.
29 calową nowością w stajni Ragley jest "Wielki Al", który w tym sezonie ma przyciągnąć miłośników MTB. Big Al nie jest, co ciekawe, reprezentantem hardkorowej odnogi hardtejli, jakie ostatnio pojawiły się na rynku, za to reprezentuje bardziej przyswajalną wizję sztywnego 29era do agresywnej jazdy, począwszy od zaawansowanego XC a skończywszy na ostrym "Trail".
Potwierdzać to mogą parametry jak płaska główka 65st, połączona z wyostrzoną podsiodłówką 74st i krótki ogonkiem 435mm. Nie mniej istotnym parametrem jest "Reach" - ten wynosić aż 460mm w rozmiarze L (18"). Efektywna długość górnej rury wynosi nieskromne 645mm. I zapewne dlatego ludzie tak bardzo cenią wyspiarskie podejście do ścieżkowych 29erów. Geometria jest zoptymalizowana pod amortyzację o skoku co najmniej 130mm.
Nowy Ragley Big Al reprezentuje również to, co misie lubią najbardziej - mocną ramę z amelinum AL6061, wyposażoną między innymi rozstaw haków Boost, gniazdo ISCG05, miejsce na grubaśną oponę 2.5" (szkoda, że oficjalnie nie rozdmuchali widełek do popularnego standardu 2.6", ale i tak obecna wartość powinna zaspokoić gusta wielu użyszkodników). Pancerze poprowadzono na zewnątrz - wyjątkiem jest przewód od sztycy myk-myk, który możemy elegancko schować w główny trójkąt ramy.
Rzadko wspominam o dizajnie, ale w moim mniemaniu jak przystało na rasowego Anglika, Big AL jest przykładem, że nadal można budować eleganckie i ładne ramy z aluminium, proste, bez wodotrysków, ale zarazem takie, że czujecie się posiadaczami czegoś bardziej wyjątkowego, niż reszta Europy. Nie...i nie jest to związane z Brexitem.
Rama to wydatek 300 funtów, zaś ceny gotowców zaczynają się od 999 funciaków. Ragley daje 5 lat gwarancji oraz dożywotni "Crash-replacement".
Jeśli nie najnowszy Big Al, to może Big-Whig. Wielka szycha, tudzież wielka peruka zadebiutował już kilka sezonów temu w kolekcji jednośladów Ragley. Wyspiarze odświeżyli w tym sezonie pierwotny projekt. Dla przypomnienia Big-Whig 29er, to "klasyczna" stalóweczka, bo przecież Ragley słynie właśnie z zaklinania duszy w potrójnie cieniowane rurki chromo-molibdenowe 4130. Decydując się na ten niebanalny sprzęt, otrzymacie zrewidowaną geometrię, zorientowaną również na mocną jazdę ścieżkową: główka 65.5st, podsiodłówka 72st, nisko opuszczony środek suportu, aby środek ciężkości ocierał o podłoże, a jeździec czuł się maksymalnie "w rowerze" a nie "na rowerze".
Stalowy Ragley jest kolejnym przykładem, że tego typu rowery nadal cieszą oko i znajdują swoich amatorów. Jak przystało na pancerny sprzęt do ostrej jazdy, rama ma główkę ID44 umożliwiającą montaż amortyzatora z rurą 1.5 (wymaga użycia dedykowanego zestawu łożysk sterów ahead. Ponadto Ragley chwali się zastosowaniem opatentowanego mostu suportu, tzw. "3 Finger Bridge", umieszczeniem mocowania hamulca tarczowego wewnątrz tylnego trójkąta (tarcza 180mm), obecnością gniazda ISCG05 oraz wyprowadzeniem przewodu opuszczanej sztycy.
Co ciekawe, Big Whig oparł się nowościom takim jak sztywna oś i pozostał wierny piaście 135mm QR. Ale uwaga, podkowa suportu "na trzy palce" pozwala bezpiecznie upchać szeroką oponę 2.4" oraz umożliwia montaż napędu 1x z zębatką 36T. Big-Whig zoptymalizowany jest pod sztućce o skoku 120mm. Klasyka połączona z nowoczesnością.
I tak sobie myślę, co to będzie jak Anglicy z wymiksują się z Unii? Ragley przetrwa, my pewnie też. Gorzej, że cena dla Europejczyka będzie niemal na pewno zupełnie inna. A mnie się.marzy mi się taki "Fajf o'klok Tii" na przykład na Srebrnej Górze w towarzystwie Wielkiego Ala.