Jak to jest, że ładnych kilka lat męczę tylko sprzęt 29”, opon przez moje felgi przewinęło się multum, a na Michelinach w zasadzie nie jeździłem. Słownie raz, i był to wręcz zapomniany już model XC AT. Teraz pękaty ludzik ma w swej ofercie znacznie więcej, to i statystycznie trafiły mi się kolejne gumki
Mateusz Nabiałczyk
Pierwotnie miałem testować typowo ściganckie Wild Racery Ultimate, ale stanęło na Wild Grip’rach. Leniwie zaglądnąłem do katalogu i moje wnioski były mniej więcej takie – niby topowa wersja, ale ani to lekkie, ani dość szerokie by dać komfort, niby ma w nazwie przyczepność, ale po tak niskich klockach to cudów wręcz nie wypada się spodziewać. No trudno. Jak mus to mus. Dramatu raczej nie będzie, w końcu to Michelin.
W pierwszym kontakcie opony sprawiają bardzo solidne wrażenie. Ścianki są dość mięsiste, rzekłbym, iż bardziej, aniżeli adekwatnie do wagi i wymiarów.
Bieżnik jest dość niski, boczne klocki specjalnie się nie wyróżniają. Uwagę zwracają jedynie specjalne nacięcia i upodatniające żłobienia. Producent rzecz jasna chwali się niesamowitą przyczepnością i pracą pod obciążeniem, oczywiście dzięki unikalnym lamelkom, rowkom no i topowej mieszance Gum-X.
Tymczasem mnie spodobało się ułożenie w typową jodełkę, które szczególnie dobrze sprawdza się na przodzie w oponach kierunkowych. Nie zmienia to faktu, że moje, a co dopiero Michelina, wydumane teorie to trochę za mało, by wyrokować w sprawie.
Gdy przyszedł czas zakładania opon na obręcze ZTR bardzo szybko napotkałem opór. Rozumiem, nowe gumki nie są docelowo rozciągnięte, ale aby nie potrafić wsadzić pierwszego rantu przy użyciu 1 łyżki? Dopiero druga i mydliny w pełni obaw pozwoliły zabrac się za kolejny. Niestety zgodnie z przypuszczeniami, nie było szans, aby je wsadzić.
Po 10min siłowania się odpuściłem i następnego dnia poprosiłem kumpla o pożyczenie roweru z ‘normalnymi’ obręczami. Tu wszystko poszło bez najmniejszych problemów, niemniej z uwagi na jego dętkowe upodobania takie samo wypełnienie dostały Miśki. Na standardowej obręczy balon uzyskał jedynie 48mm, co w zestawieniu z 2” wywołuje lekki grymas i jęki zawodu.
A jak wrażenia z samej jazdy? Szybkość zarówno na asfalcie, jak i w terenie jest wręcz zdumiewająca. Spokojnie można porównywać z Racing Ralphem, byc może nawet jest nieco lepiej, ale wybaczcie mi brak precyzji...na wiosnę trudno bezwzględnie i precyzyjnie porównywać, bo nie dość, że w człowieku wewnętrzne ja radośnie krzyczy „nareszcie!”, to jeszcze pamięć odczuciowa jest nieco przykurzona i potrzeba czasu, by percepcja się wyostrzyła.
Trakcja bardzo pozytywnie zaskoczyła, w okolicach 2 barów przyjemnie pracują i dają komfort, którego szczerze mówiąc nie spodziewałem się po tak skromnym balonie i oplocie 110TPI. Z tego też powodu radzę precyzyjnie dobierać relatywnie niskie wartości ciśnienia, bo po prostu łatwo dobić. Mnie parę razy się zdarzyło, ale na tyle delikatnie, że obyło się bez konsekwencji.
W zakrętach mamy fajną progresję. Bez względu na pochylenie mam zapewnione stałe trzymanie. Jego siła stopniowo się zwiększa, a nie jak w przypadku modeli z wyraźnie zaznaczonymi bocznymi klockami – najpierw lekki uślizg, a później zdecydowane szarpnięcie świadczące o odzyskaniu przyczepności. W tej kwestii porównałbym je do uwielbianych przeze mnie za tę cechę Shieldów WCS.
Producent mówi o uniwersalności, pytanie zatem, czy w błocie jest równie dobrze, co w ledwie zawilgoconych okolicznościach? Co prawda do Zdzieszowic się nie wybrałem, ale z podobnej charakterystyki mazią próbowałem się bawić. Przyznam, że trzymają przyzwoicie, ale zdecydowanie ich żywiołem są dość suche, lekko luźne nawierzchnie. Na błotne eskapady czy maratony z tyłu byłoby okej, ale na przód wsadziłbym coś bardziej agresywnego, z wyższym i mniej gęstym wzorkiem.
Zużycia nie widać, ale też narazie przejechane zbyt mało, więc ograniczę się do stwierdzenia, że na pewno nie są to opony na miesiąc, ale czy na rok? Tego już nie wiem.
Posiadający kilka kompletów opon zakładanych w zależności od warunków mogli się ironicznie uśmiechnąć, ale zmierzając ku mowie końcowej, uważam, że są to niezwykle uniwersalne i szybkie opony, z pewnością jedne z najlepszych tego typu, na jakich jeździłem. Szkoda tylko, że tak wąskie. Dla mnie w połączeniu ze sztywniakiem nie zapewniają zadowalającego komfortu, ale z przodu zamiast Rocket Rona najpewniej zostanie taki Misio, który w parze z Renegadem pozwoli przytuszować moje kondycyjne braki...taką mam nadzieję. Co prawda jest jeszcze wersja o szerokości 2,25”, ale waży ponad 100g więcej i nie posiada magicznego Gum-X, który okazał się nie być tylko pustym sloganem.