"Who's that flyin' up there...Is it a bird, no!....Is it a plane, no!...Is it the Pancake.....Yeeeeeeeesssss!!, Come on, let's brake again..." - zapewne tak śpiewałby Chubby Checker, gdyby dane mu było testować arcydzieło minimalizmu uznanego tajwańskiego producenta układów hamulcowych, firmy Ashima. Na szczęście to Nam przypadła ta przyjemność, dlatego przez najbliższe miesiące będziemy katować zestaw prawdopodobnie najlżejszych na rynku hydraulicznych hamulców tarczowych, tzw "Naleśników" (ang: pancake). Lubimy nasze krajowe wyroby jajopochodne, więc mamy nadzieję, że azjatyckie nie przyprawią nas o ból brzucha. Twista czas zacząć!
Michał Śmieszek
Ashima PCB
Ashima to jeden z kilku wiodących dalekowschodnich wytwórców komponentów rowerowych, który specjalizuje się w produkcji układów hamulcowych. Nie będę oryginalny pisząc, że firma bardzo poważnie traktuje swoją działalność i za podstawowy cel stawia sobie połączenie nowych technologii z wysoką jakością wykonania i kulturą pracy. To właśnie Ashima jako pierwsza zaprezentowała w 2008 roku i opatentowała bardzo lekkie tarcze "Air Rotor", które dziś produkuje dla wielu innych marek. W 2009 roku na targach w Taipei firma zaprezentowała koncepcyjne hamulce tarczowe o kodowej nazwie PCB, która jest skrótem od PanCake Brakes. Ich innowacyjność polegała na wyeliminowaniu jednego ze słabszych ogniw tradycyjnych hamulców jakim jest tłoczek i zastąpieniu go specjalną sztuczną membraną. Dlaczego akurat ten element tak bardzo przeszkadzał projektantom, że postanowili stworzyć kompletnie nową konstrukcję? Otóż tajwańscy spece stwierdzili, że tradycyjne tłoczki w zacisku hamulcowym to samo zło:
- ważą za dużo ze względu na wymogi materiałowe i technologiczne
- są podatne na korozję, brud, zapieczenie
Tym samym obniżają trwałość i skuteczność komponentu odpowiadającego bezpośrednio za bezpieczeństwo rowerzysty na drodze i w terenie. Stwierdzono jednocześnie, że dzisiejsze materiały pozwalają stworzyć bardzo lekką konstrukcję przy zachowaniu przyzwoitych a wręcz bardzo dobrych parametrów trwałości i pracy. I tak dwa lata temu teren fabryki opuściły pierwsze próbki beztłoczkowych, ultra lekkich hamulców hydraulicznych. Zasada działania jest bardzo prosta. Płyn hamulcowy powoduje odkształcenie inteligentnego materiału membrany - wypchnięcie go na zewnątrz. Dzięki pamięci kształtu "tłoczek" powraca następnie do pierwotnej pozycji. Kluczową sprawą jest, aby wysokie temperatury generowane podczas hamowania nie wpływały negatywnie na membranę, np poprzez fizyczną zmianę jej parametrów.
(foto: www.mtb-forum.it)
Po prezentacji w Taipei, zrobiło się o nich stosunkowo głośno choćby, dlatego, że mało kto miał okazję zobaczyć je na żywo a tym bardziej testować. Wystarczy przejrzeć fora internetowe z tamtego okresu - spekulacjom nie było (i w sumie nadal nie ma) końca. Już sam niecodzienny wygląd wzbudzał zainteresowanie nie wspominając o doniesieniach mówiących o wadze nieprzekraczającej 200g, która tym samym stawiała zestaw Ashimy na pierwszym miejscu w wyścigu wagowym.
Jednak okazało się, że świat i na szczęście również sam producent nie byli jeszcze gotowi na przyjęcie tak zaawansowanej...i niesprawdzonej technologii. Datę oficjalnego rozpoczęcia produkcji odkładano z miesiąca na miesiąc, i tylko od czasu do czasu do sieci przenikały kolejne informacje od beta-testerów. Nie ma się co dziwić, wypuszczenie w dzisiejszych czasach czegoś niedopracowanego w 100% to samobójstwo dla firmy, a dla firmy z Azji to podwójne harakiri, bo konkurentów jest wielu. Testowe wersje PCB wykazywały przede wszystkim niewielką skuteczność w porównaniu do nieco cięższych topowych produktów konkurencji a co gorsza zawodziła innowacyjna technologia: materiał membrany oraz system odprowadzania ciepła. W efekcie na finalną wersję PCB musieliśmy czekać aż do jesieni 2010, kiedy to ruszyła masowa produkcja.
Żeby było jeszcze ciekawiej i nie tak kolorowo, Ashima wkrórce po premierze padła ofiarą swojej własnej technologii. Okazało się, że innowacyjne wieloskładnikowe okładziny zbyt dobrze odprowadzały ciepło powstające w trakcie hamowania a specyficzny zewnętrzny układ chłodzący był nadal za mało efektywny. Ashima bardzo szybko odpowiedziała na zarzuty pierwszych klientów i po raz kolejny poprawiła konstrukcję - nieco inny materiał membrany, wyścigowy płyn hamulcowy DOT4.
Reasumując polski dystrybutor Ashimy, łódzka firma McSport wyposażyła nas już w drugą - poprawioną serię PCB.
Z PUDEŁKA
Niektóre firmy bardzo poważnie podchodzą do "efektu pierwszego wrażenia", prezentacja wyjątkowości produktu zaczyna się już na poziomie grafiki i wyglądu pudełka, zanim jeszcze wyjmiemy i zamontujemy sprzęt. Prawda jest taka, że nierzadko produkt kupujemy oczami, dlatego ładne i praktyczne opakowanie może pełnić ważną rolę. Ashima jest tu wyjątkowa - pudełko PCB przypomina takie, które dostajemy u jubilera kupując drogi naszyjnik ukochanej. Brakuje tylko zamszowej wyściółki. Tak samo z resztą wygląda "zawartość", która jest ładnie pokazana a nie jak u konkurencji zapakowana w folię i luźno przemieszczająca się wewnątrz. Właściciel ma poczucie, że właśnie trzyma w rękach klejnot a nie byle hebel.
Po prawej stronie dwudzielnego opakowania mamy przyczepioną klamkę oraz zacisk. Po lewej zaś słynna tarcza hamulcowa "Air Rotor" 160 (tył) i 180mm (przód). Pod tekturką trzymającą rotor znajduje się opakowanie zawierające:
- 6 czerwonych aluminiowych śrub torx do zamocowania tarczy
- mosiężną końcówkę do odpowietrzania
- zestaw do skracania (oliwka, końcówka)
- kluczyk imbusowy
- adapter IS/PS 160 (tył) i dedykowany PS/PS 180mm (front)
- nierdzewne śrubki M5 z gniazdem imbusowym
Określenie zestawu mianem biżuterii nie odbiega znacząco od prawdy - naprawdę wycieniowana konstrukcja korpusu klamki i zacisku PCB sprawia wrażenie filigranowej, tym bardziej, że...główny elementy klamki - zbiornik wyrównawczy jest wykonany w całości z tworzywa sztucznego, prawdopodobnie z wytrzymałego ABSu. Dźwignia, obejma oraz zacisk hamulca to robota obrabiarek CNC.
W przypadku zacisku od razu zwraca uwagę charakterystyczny czerwony "heat-pipe" oplatający jego tylną cześć, od jednej membrany do drugiej. Naturalnie podstawowym zadaniem jest tu transport płynu hamulcowego, jednak charakterystyczne prowadzenie na zewnątrz powoduje, że przynajmniej w teorii ciepło będzie oddawane znacznie sprawniej. Zacisk, jest jednolitym elementem, dzięki czemu można było zaoszczędzić dodatkowych parę gram. Na wlocie do membrany jest wybity numer seryjny - kolejny znak, że nabyliśmy towar "wyjątkowy" a nie masowy. W przeciwieństwie do konkurencji przewód hamulcowy przytwierdzony jest od wewnętrznej strony zacisku, dzięki czemu na ostatnim odcinku biegnie on bardziej naturalnie. Niestety, co trzeba dodać, końcówka jest sztywna i nie ma możliwości ustawienia kąta "wejścia" przewodu, co mogłoby być przydatne ze względu na różnorodność tylnych widełek, sposób montażu zacisku, itd, itp.
Jak wspomniałem wyżej, bardzo charakterystyczny jest korpus dźwigni PCB. Konstrukcyjnie odzwierciedla najnowsze trendy, czyli zbiorniczek i tłoczek są umiejscowione prostopadle do kierownicy, dzięki czemu przewód wyprowadzony jest pod bardziej naturalnym kątem. Ciekawym odstępstwem od reguły jest:
- zbiorniczek wyrównawczy, ponieważ przykrywający go dekiel przykręcony jest nie od góry, ale z boku.
- wejście przewodu hamulcowego od spodu, a nie z boku lub od góry.
Zwłaszcza ten drugi element wzbudził nie tylko moje wątpliwości, gdyż mimo zastosowania ruchomej końcówki gniazdo w korpusie wymusza tylko jedną pozycję przewodu. Aż się prosi, żeby było inaczej! Po drugie samo jego położenie powoduje kolizję z manetkami rapidfire/trigger i uniemożliwia maksymalne zbliżenie obu części do siebie tym samym wymuszając nieco nienaturalną pozycję tych komponentów względem siebie. Przyznam, że mimo to nie odczuwałem jakiegoś specjalnego dyskomfortu, niemniej fakt jest wart odnotowania.
Na zdjęciu przedstawiającym korpus klamki widoczna jest także imbusowa śrubka zaślepiająca gniazdo odpowietrzania. Dla przypomnienia, do każdego hamulca Ashima dołącza niezbędną końcówkę. Wystarczy później udać się do apteki i nabyć końską strzykawkę, aby móc cieszyć się zestawem do odpowietrzania. Należy nadmienić, że do pełni szczęścia przyda się końcówka nr 2 - wtedy proces odpowietrzania zajmuje dosłownie kilka chwil.
W przeciwieństwie do plastikowego korpusu, dźwignia jest wykonana z najprawdziwszego kawałka aluminium - kutego na zimno i ciętego CNC. Nadano jej dość charakterystyczny kształt i co ważne pomyślano o osobach lubiących hamować nie tylko jednym palcem, ale np aż czterema. Ponownie zaskakuje nieco fakt, że nie zdecydowano się na karbon. Być może Azjaci słusznie uznali, że tworzyw sztucznych i tak jest wystarczająco dużo. Niemniej na pewno znajdą się tacy, co będą chcieli urwać te "zbędne" kilkanaście gram. Naleśniki oferują możliwość ustawienia odległości klamki od kierownicy. Regulacji dokonuje się niestety w spartański sposób - poprzez wkręcenie lub wykręcenie tłoczka. Proste i skuteczne, choć w tym przedziale cenowym można by spodziewać się nieco więcej finezji nawet kosztem paru gram więcej.
Z pewnością ucieszy Was informacja, że klamki można zamontować bez zdejmowania z kierownicy manetek, rogów i gripów . Obejma jest przykręcona do korpusu za pomocą dwóch aluminiowych czerwonych śrub. Pomiędzy nią a korpusem znajduje się specjalny czerwony pierścień, którego zadaniem jest ochrona przed zerwaniem gwintów oraz lepsze dopasowanie do powierzchni kierownicy. Koniecznie należy tu dodać, że skręcając obie połówki musimy robić to z wyjątkowym czuciem. Wystarczy ledwo 2 Nm, aby klamka była unieruchomiona. Michał Ciesielski - dystrybutor Ashimy podkreśla ten fakt, gdyż zdarzył się taki przypadek. Potwierdzam.....czerwone diabełki przykręcamy tak jakbyśmy....chmm pieścili kociaka.
Według producenta hamulce zalane są uszlachetnionym płynem hamulcowym DOT 4, który w stosunku do zwykłej "czwórki" ma przesunięty w górę punkt wrzenia. Ashima zaleca stosowanie dedykowanej fabrycznej mieszanki lub w ostateczności wyścigowych odmian DOTa 4, zastrzegając oczywiście brak odpowiedzialności za ewentualne problemy. Jako jeden z niewielu, informuje o konieczności wymiany płynu minimum raz do roku w przypadku jazdy rekreacyjnej, oraz kilka razy jeśli sprzęt użytkowany jest podczas wyścigów i w trudnych warunkach terenowo-pogodowych. A wszystko po to, aby zachować jak najlepszą sprawność układu hamowania.
WAGA SUPERMUSZA
Tak, tak, nie ma się co szczypać w lewe ramię....te hample ważą tyle co kilka much. Waga elektroniczna wykazała 197gr dla przedniego hamulca oraz 209g dla tylnego - oba ważone bez tarcz, adaptera i śrubek. Mamy zatem do czynienia z rekordzistą wagi lekkiej, tym bardziej, że słynne tarcze "Airrotor" również są bardzo lekkie, odpowiednio 84g (160mm) i 102g (180mm). Waga sześciu aluminiowych śrubek to sami wiecie.... - moim zdaniem prawie pomijalna. Tu akurat dodam, że mam mieszane uczucia. Tarcze odkręcamy rzadko niemniej aluminiowe gniazda nie są tak trwałe jak w stalowym odpowiedniku. Nie daj bóg jeśli taka śrubka się zapiecze po sezonie zimowym....Dlatego od razu rekomenduję stosowanie smaru miedziowego.
No dobra....w takim razie blat..i ogień!
MONTAŻ
Montaż "Naleśników" przebiegł prawie bezproblemowo. Czasami "prawie robi wielka różnicę". Jak wspomniałem wyżej, okazało się, że specyficznie wyprofilowany korpus koliduje z obejmą manetek Shimano RapidFire XT 2010. Widać to doskonale na zdjęciu. Oczywiście daje się na siłę dociągnąć oba komponenty... Manetka wytrzyma, ale czy wytrzyma wycieniowany korpus Ashimy...wolałem nie ryzykować i w ruch poszedł zaokrąglony pilnik iglak. Kilka ruchów i zbiornik wyrównawczy ładnie spasował się krawędzią obejmy manetki XT. Kolejnym wyzwaniem było komfortowe ustawienie całości. Tu niestety na przeszkodzie stanął przewód hydrauliczny, który wychodzi wyjątkowo od spodu korpusu a nie z boku lub góry. I na to nie ma siły... Wiem, że dla niektórych fetyszystów ergonomii i porządku w kokpicie będzie to problem. Okazało się jednak, że ostateczna pozycja manetek względem dźwigni hamulca nie jest tragiczna i można się bardzo szybko przyzwyczaić (mówię o sobie).
Przewód hydrauliczny to tradycyjne PVC - nie jest przesadnie sztywny i stosunkowo łatwo daje się ułożyć na ramie. Producent zaleca wyjęcie klocków przed wyśrodkowaniem zacisku. Uwaga! Bezwględnie należy unikać naciskania dźwigni hamulca, gdy brak okładzin. Niezastosowanie się może grozić uszkodzeniem membrany ponieważ przekroczone bedą jej maksymalne wartości odkształceniowe. Nawiasem mówiąc warto przed jakimikolwiek czynnościami przeczytać instrukcję obsługi, która jako jedna z niewielu mi znanych dość szczegółowo opisuje wszelkie niuanse związane z obsługą PanCake'ów. Tradycyjnie jest w jedynym słusznym języku angielskim. Polacy nie gęsi....i angelski znajom.
PIERWSZE KILOMETRY (0 - 415km)
Drogi kliencie, w przeciwieństwie do konkurencyjnych zestawów hamulcowych, Naleśniki otrzymujesz już wstępnie dotarte....o czym zaświadcza oficjalny dokument z hamowni producenta! Eeee tam....bujda na resorach! - powiedzą niewierni Tomasze... A właśnie, że nie...baczniejsze spojrzenie na tarczę ujawnia wyraźny ślad hamowania. Ot taki miły dodatek od firmy pragnącej pokazać profesjonalne podejście do klienta. Ashima instruuje użytkowników, aby podczas docierania schładzali zacisk wodą co przyspieszy sam proces oraz ochroni okładziny przed zeszkleniem. Z braku polewaczki tym razem nie zastosowałem się do zaleceń, niemniej uważałem żeby nie przegiąć - mamy w końcu do czynienia z hamulcem XC a nie DH. Rzeczywiście pierwsze wrażenie było co najmniej dziwne...klamka nie zapada się, ale za to jest gąbczasta. Skok dźwigni jest wyjątkowo niewielki. Dosłownie kilkanaście docierań wystarczyło, aby tylny hamulec zaczął poprawnie blokować koło. Z przednim było z jakiegoś powodu nieco gorzej. Mimo usilnych starań i obecności większej tarczy (180) nie dałem rady zblokować koła. Honor oddać jednak muszę - hamulec stopuje rower bardzo sprawnie. I w tym miejscu dochodzimy do najważniejszego....moim skromnym zdaniem Ashima PanCake charakteryzuje się jedną z lepszych modulacji, jaką miałem okazję odczuć. Nie żebym upadł na kolana i do Częstochowy...ale uwierzcie mi....jest naprawdę dobrze! Moment blokady koła jest bardzo przewidywalny, a przyrost siły jest wprost proporcjonalny do nacisku na dźwignię, a tą można spokojnie operować dwoma palcami....tyle, że niestety tymi dłuższymi. Dlaczego?....Otóż właśnie w tym momencie czujne zmysły testera wychwyciły pewną wadę hamulca, którą możecie łatwo dostrzec na zdjęciu przedstawiającym rzut z góry na hamulec HYGIA SLP oraz ASHIMA Pan Cake. "Naleśniki" będą ubóstwiać raczej obywatele długo-palczaści i wielko dłoniaści, gdyż dźwignia jest oddalona mocno od klamki. Regulacja wspomnianą wcześniej śrubką oczywiście pomaga i tragedii nie ma ale np. drobne kobiece dłonie i tak będą musiały się nieco nagimnastykować. Cóż...taki urok tego modelu i nawet ciężko byłoby to zmienić w przyszłości ze względu na specyficzną konstrukcję korpusu. Przy okazji tej regulacji odnotowałem jeszcze jedną rzecz - regulacja odległości dźwigni śrubką-tłoczkiem nie powoduje jednocześnie wyraźnej kompresji płynu i zmiany charakterystki pracy hamulca. Zaliczam to do plusów PCB.
Pierwszym poważniejszym testem Ashimy był inauguracyjny maraton Mazovia MTB w Otwocku, z którego hamulce wyszły zwycięsko (szkoda, że tylko one). Wedle producenta siła hamowania odpowiada tej generowanej przez klasyczny ruchomy tłok o średnicy 21mm, co wbrew pozorom nie jest mało. Aż tak dokładnego pomiaru nie byłem w stanie, a nawet nie chciałem przeprowadzać - dla mnie wymierne były moje własne odczucia. Zwróciła moją uwagę dosyć istotna rzecz - hamulce nie wpadają w wibrację i są ciche, nawet podczas mokrej pogody. Oświadczam, że tarcz i klocków nie smarowałem towotem, co w takim razie potwierdza dobre sparowanie wieloskładnikowych okładzin i materiału tarczy. Podczas naprawdę mocnego ściągnięcia dźwigni można dostrzec niewielką pracę sztucznego korpusu, co w ogólnej ocenie ma raczej niewielki wpływ na hamowanie. Sama dźwignia jest sztywna i nie odkształca się.
Założę się, że zapytacie: "co z odpornością na uderzenia? W końcu to plastik". Wstępnie rozwieję wątpliwości - w Otwocku na jednej z wielkich zmarszczek zaliczyłem dzwona połączonego z "OTB" i "Face Plantem". Choć było miękko i przyjemnie to prowadzący się mocno podrapał. Dźwignie przeżyły zderzenie bez szwanku. Dalszych, celowych testów "zmęczeniowych" nie zamierzam prowadzić - nie liczcie więc na średniowieczne tortury. Niemniej zamierzam zwrócić baczną uwagę na:
ewentualny luz na klamce - bądź co bądź tworzywo sztuczne wyciera się znacznie szybciej niż metalowa tuleja
- szczelność układupodatność na zmiany temperatury - w równie wycieniowanych Hygiach SLP był to swego rodzaju problem
- trwałość firmowych okładzin, którymi szczyci się również Ashima
- łatwość wymiany klocków i ewentualnego odpowietrzania.
- trwałość membran - szczególnie podczas długiego hamowania w górach.
PIERWSZE WNIOSKI
Od dnia "0" PanCake'i przehamowały około 400km. Wynik nie oszałamiający, ale pozwalający na zupełnie przyzwoitą ocenę. Wygląda na to, że tylny hamulec dotarty jest blisko w 80-90%. Przedni natomiast nieco mniej. Jak wspomniałem wcześniej, siła hamowania jest zupełnie przyzwoita - tylni hamulec blokuje koło bez problemów, przedni za to działa jak rasowy ABS (bez krztyny ironii) - choć przeniesienie ciężaru ciała na przód może zrobić niespodziankę i skończyć się wykatapultowaniem jadącego. Podkreślę ponownie bardzo ważny fakt - modulację, która w przypadku Ashimy jest wzorowa. Jakość wykonania i spasowania poszczególnych elementów nie budzi zastrzeżeń. Podobnego zdania są również "macanci", którzy przez krótką chwilę mieli okazję karnąć się na moim Instynkcie 29.
W najbliższym czasie szykuje się kilka poważniejszych maratonów, także proszę o cierpliwość a wynagrodzę ją dalszymi spostrzeżeniami.
UPDATE 06.05.2011
W związku z pojawiającymi się komentarzami oraz paroma odbytymi rozmowami dotyczącymi siły hamowania Ashimy postanowiłem przeprowadzić dodatkowy test, gdyż przecież najprościej jest powiedzieć, że coś jest do dupy zamiast najpierw zweryfikować wszystkie opcje. Dla niewtajemniczonych: wytykaną "wadą"/zaletą, nawet przeze mnie, jest ABS-owata charakterystyka pracy przedniego hamulca. Krótko mówiąc zmuszenie go do zablokowania koła jest utrudnione. Jednym, do których ja się zaliczam, ten fakt nie za bardzo doskwiera ponieważ preferują hamowanie nad latanie nad kierownicą. Innym za to spędza sen z oczu oraz doprowadza do wyrywania moheru z klatki piersiowej.
Ciekawość naukowca nakazała mi zacząć od najprostszego rozwiązania - wymiany fabrycznych klocków SOS na zwykłe klocki półmetalowe - także produkcji Ashimy (żeby układ hamowania był homogeniczny). Oprócz tego miałem także przeświadczenie, że słabsze działanie przedniego hamulca może być spowodowane kontaminacją lub zeszkleniem powierzchni okładzin, tym bardziej, że tylny zacisk blokuje koło bezproblemowo. Inspekcja nie wykazała jednak wyraźnych, wyżej wymienionych śladów choć widywałem okładziny w lepszym stanie. Tym większa była więc moja ciekawość jak będą zachowywać się pół-metalowce. Przy okazji napiszę od razu kilka słów odnośnie wymiany okładzin.
Proces ten przebiega w sumie dość szybko jeśli zachowa się elementarne zasady BHP i nieco cierpliwości maratończyka. Postępujemy tak samo jak w przypadku rzutu granatem obronnym M-26 - wyciągamy zawleczkę blokującą trzpień trzymający okładziny, wysuwamy go i wyjmujemy klocki. Ufff....proste...no prawie. Wszystko dobrze, jeśli na koniec miniaturowa zawleczka trafi na swoje miejsce, a nie stanie się obiektem westchnień pomocnika mechanika - tu mojej córki Dominiki. Zawleczkę najlepiej zabezpiecza żołądek...Nie będę zagłębiał się jak sobie poradziłem z tą sytuacją, grunt, że klocki trzymają się kupy....pardon..zacisku.
Szanowni czytelnicy...dotarcie nowiutkich klocków nastąpiło błyskawicznie, nawet szybki Lopez byłby zachwycony. To naturalnie może (ale nie musi) świadczyć o specyfice okładzin SOS, które wymagają dłuższego procesu docierania. Co jednak najważniejsze w parze z ultra szybkim dotarciem wzrosła siła hamowania!!! Przedni hamulec, przy zablokowanym widelcu potrafi bardzo ładnie unieść tylne koło w górę. Przyznam, że byłem sam zaskoczony aż tak wyraźną różnicą. Hamulec nie stracił wychwalanej modulacji, choć zwiększona siła wymusza trochę więcej uwagi podczas hamowania. Niewątpliwie opisywana wyżej nowa charakterystyka pracy hamulca przypadnie do gustu wszystkim, szczególnie jednak tym przyzwyczajonym do "ostrych hampli". Muszę jednak dodać, że hamulce zrobiły się głośniejsze, tzn mokre tarcze powodują wyraźne jęczenie, co nie zdarzało się poprzednikom. Coś za coś.
Na razie klocki SOS trafiły do szuflady, choć tajemnicą poliszynela jest, że jeszcze powrócą w kolejnej odsłonie - mam niejasne, być może błędne przeczucie, że zupełnie nowe SOS'y będą tak samo skuteczne jak obecnie używane półmetalowce. W tej chwili w kolejce czekają całkowicie metalizowane okładziny, które otrzymałem do uzupełnienia testu od Michała Ciesielskiego (dzięki Michał). Tym samym chciałbym w niedalekiej przyszłości przedstawić Wam pełny obraz pracy PanCake'ów na dostępnych na rynku różnych typach okładzin.
Update 22.06.2011
Za nami uzbierało się już około 2000 kilometrów. Hamulce sprawują się bez zarzutu. I można by tak zostawić temat, gdyby nie kilka zdarzeń, które miały miejsce w międzyczasie. Przede wszystkim postanowiłem sprawdzić skuteczność wspomnianych metalicznych okładzin Ashima. I wszytstko byłoby dobrze, gdyby wymiana poszła gładko, ale nie poszła. Otóż szlag trafił zawleczkę blokującą sworzeń, wyparowała biedaczka. Co gorsza po paruset metrach na nowych klockach jej los podzielił sztyft trzymający klocki na wodzy. Na szczęście Polak potrafi. Poradziłem sobie połowicznie stosując zmodyfikowany "nit zrywalny", ale już niestety bez zawleczki. Dlatego też musiałem dobrać odpowiednią średnicę tak aby weszła ha wcisk w otwór zacisku. Nowe okładziny łatwo wpasowały się w prześwit między obiema membranami.
Niestety kolarzowi zawsze wiatr w oczy wieje. Najwyraźniej trafiłem na pechowy zestaw klocków. Na nic zdało sie polewanie wodą, delikatne docieranie....okładziny potrafiły wyłącznie spowolnić rower, a nie go zatrzymać. Nawet dystrubutor był zaskoczony tym faktem, gdyż to ponoć pierwszy przypadek, żeby teoretycznie lepszy materiał zawiódł na całej linii.
W efekcie byłem zmuszony powrócić do pierwotnego zestawu. Stare-nowe okładziny przywróciły dawną jakość hamowania. Ale radość moja nie trwała długo...Nowa rama testowa zombie29 wymagała przeplecenia przewodu przez jej środek, tym samym odcięcia jednej z końcówek. Po dokonaniu amputacji okazało się się, że kilku cm przewodu zabrakło, aby zamontować klamkę....Pech jakich mało. Tym razem pomocną dłoń wyciągnął oficjalny i jedyny serwis hamulców Ashima, podwarszawski Cyklon Sport, który zdobył nowy przewód oraz zestaw serwisowych końcówek. Przywrócenie Ashima PCB do życia trwało nieco dłużej, gdyż wyjątkowo postanowiłem samodzielnie odpowietrzyć hamulec. Tu też pojawiły się schody w postaci braku końcówki odpowietrznika wkręcanej w korpus klamki. Króciec będący w komplecie PCB można wkręcić jedynie w otwór odpowietrzający zacisk. Po prostu różnią się średnicą. Szkoda, gdyż w tym momencie producent skazuje użytkownika na trzy opcje:
- Wizytę w autoryzowanym serwisie
- Kupono firmowego zestawu do odpowietrzania
- Skorzystanie z nieco trudniejszej, "klasycznej" metody odpowietrzania - czyli tzw operacja na otwartym sercu.
Jako że jestem ambitnym, młodym człowiekiem skorzystałem z opcji nr 3. Nie ukrywam, że mimo doświadczenia proces zajął "kapkę". Grunt, że wróg został pokonany i mam z powrotem do dyspozycji obydwa sprawne hamulce.
Update 09.07.2011
No i masz babo placek.Maraton Mazovia24h, który jak wiadomo, odbywał się w niemal skrajnych warunkach pogodowych okazał się być doskonałym poligonem doświadczalnym dla testowego zestawu PCB. Do tej pory rzeczywiście nie miałem okazji sprawdzić ich w tak długim boju. W związku z tym, że ulewne deszcze zapowiadano już znaczniej wcześniej, na wszelki wypadek zaopatrzyłem się w serwisowy zestaw klocków półmetalicznych. Tym niemniej postanowiłem nie zmieniać obecnych okładzin i zobaczyć jakim kołem potoczą się sprawy. Podczas kilkunastugodzinwj jazdy w deszczu, błocie i zimnie ASHIMA PCB sprawowały się wzorowo. Hamowanie było pewne, może delikatnie opóźnione z racji ciągle mokrych tarcz i okładzin. Modulacja przez cały czas wydawała się być niezmieniona. W przerwach między kolejnymi seriami okrążeń dokonywałem inspekcji całego roweru, między innymi stanu okładzin. Dwuskładnikowe klocki Ashimy stracily nieco na grubości w porównaniu do stanu wyjściowego, ale do gołej blachy i wymiany było im daleko, czego nie można powiedzieć o konkurencji. W kuluarach Hali Sportowej Wieliszewa dało się słyszeń niewybredne komentarze o kompletach startych niemal do zera. Właściwie mógłbym zakończyć wrażenia z 24 godzinnego sprawdzianu, ale niestety nie.
Przeważnie tak już jest, że wszelkie mankamenty wychodzą dopiero, gdy na spokojnie powiesimy rower na stojak serwisowy. Tak też stało się w moim przypadku. Dokładna inspekcja wykazała, że w tylnym zacisku mimo najlepszych chęci obie membrany PCB nie mają najmniejszej ochoty cofnąć się do pozycji domyślnej, co chwilowo uniemożliwia założenie nowych okładzin. Z racji delikatności zacisku i samych membran postanowiłem nie szarpać się z nimi i nie stosować siły. Najłatwiej coś spieprzyć używając mesla. Kolejnym niepokojącym zjawiskiem jest luz jaki pojawił się na dźwigni hamulca. Wprawdzie roboczy luz był wyczuwalny już od samego początku, ale był on zupełnie akceptowalny. Po Mazovii 24h prawa klamka "lata" tak samo jak dawniej natomiast lewa wyraźnie bardziej. Prawa tarcia nie da się oszukać - najprawdopodobniej oprócz okładzin wytarła się powierzchnia robocza gniazda tuleji dźwigni hamulca. Żeby nieco złagodzić negatywny wydźwięk muszę dodać, że obecny luz nie powoduje auto-klekotania podczas postoju i jazdy.
Z informacji uzyskanych od dystrybutora jeszcze przed wieliszewskim maratonem wynika, że w PCB niemal wszystko da się "w razie czego" wymienić, więc bardzo nie płaczę i nadal testuję. Jedyne co na pewno zamierzam, to popijając złoty trunek, dogłębnie przeanalizować z Marcinem Lirskim z autoryzowanego serwisu Ashimy (Cyklon Sport Serwis) zachowanie niesfornych membran tylnego hamulca.
Update 01.08.2011
Jeśteśmy po pierwszej bitwie z uszkodzonym zaciskiem. Zdaniem Marcina przyczyną awarii membran było użycie płynu DOT 4 Motul RBF 600 w miejsce zalecanego firmowego płynu Ashimy. Faktem jest, że Ashima wyraźnie zaznacza w instrukcji, że nie gwarantuje poprawnej współpracy innych płynów SUPER DOT z membranami. Z drugiej strony wszystkie płyny DOT, również te szlachetniejsze klasy SUPER, RACING, etc,muszą spełniać lub przewyższać określone standardy i ich skład nie może znacząco odbiegać odbiegać od konkurencji. W związku z tym jestem mimo wszystko zaskoczony taką reakcją membran na zastosowany płyn DOT. Kolejna sprawa to dostępność płynu Ashimy, który obecnie jest sprzedawany wyłącznie w zestawie do odpowietrzania i jest go ledwo 60ml.
Wracając do hamulca. Marcin z Cyklonu wymienił obie membrany oraz wszystkie uszczelki w zacisku. "Chore" membrany na oko rzeczywiście wydawały się być "spuchnięte" w porównaniu z nowymi, choć też do końca nie mamy pewności czy jest to efekt normalny w przypadku bądź co bądź używanego elementu. W każdym razie zakupiłem zestaw do odpowietrzania Ashimy, ponieważ przyjemność odpowietrzania postanowiłem zostawić sobie. Wspomniany zestaw, muszę przyznać jest elegancko wykonany: dwie buteleczki, porządna strzykawka, rurki, końcówki. Martwi jedynie mała ilość płynu, co przy ograniczonej dostepności sprawia, że każda kropla jest na wagę złota.
Pierwsze podejście zgodnie z instrukcją producenta, filmem na YouTubie okazało się być moją porażką. Hamulec nie chciał się odpowietrzyć za cholerę, co doprowadziło mnie do szewskiej pasji, gdyż wcześniej nie miałem z tym najmniejszych problemów. Drugie podejście, po konsultacji z Marcinem z Cyklonu było już bardziej owocne. Klamka przestała wpadać zupełnie, teraz wpada mniej. Niestety daleko jej do ideału, jaki jeszcze nie dawno miałem. Tu właśnie objawia się kłopot w postaci niedostatecznej ilości płynu. W normalnych okolicznościach człowiek naładowałby pełną "końską" strzykawkę, przelał za jednym zamachem. Tu trzeba się nażąglować: płyn > strzykawka >butelka, i tak parę razy. Najgorsze, że nadal nie udało się z jakiegoś powodu odpowietrzyć układu do końca, dlatego tym razem nie pozostanie mi nic innego jak wspólna praca w cyklonowym serwisie. Co dwie głowy to nie jedna.
Żeby była jasność, nadal jestem głęboko przekonany o wysokiej jakości hamulca Pan Cake, być może nawet zbyt wysokiej jak na polskie realia. Cieszy bardzo fakt, że dostępne są już wszystkie elementy serwisowe, i co najważniejsze ich cena detaliczna nie przekracza ceny nowego hamulca, a wręcz jest bardzo przyjemna dla portfela. I to jest bardzo duży plus!.
O sukcesie naszej pracy niezwłocznie Was poinformuję
Update 20.08.2011
Niestety poddałem się w nierównej walce o odpowietrzenie Ashimy PCB. Hamulec na powrót trafił w precyzyjne ręce Marcina z Cyklonu. Okazało się, że układ zasysa powietrze z zewnątrz - prawdopodobnie przez cylinder w korpusie dźwigni hamulca. Być może sam spowodałem tą usterkę starając się wydmuchać resztki odtłuszczacza. Wysokie ciśnienie mogło naruszyć uszczelkę. To wszystko oczywiście spekulacja. Marcin sprawdzi co i jak i w razie konieczności wymieni uszkodzone elementy.
Muszę jednak koniecznie dodać, że postanowiłem zaryzykować kolejną parę membran. Rozżalony małą ilośćią dedykowanego płynu Super DOT4 produkcji Ashimy zakupiłem teoretycznie równie profesjonalny płyn ATE Super DOT 4 Blue Racing, który jest także uszlachetnioną wersją standardowego płynu DOT. Płyn Ate jest niebieskiego koloru, w związku z czym łatwo sprawdzić, czy uklad jest już prawidłowo przelany. Niejako przy okazji powstała nowa teoria dotycząca fabrycznego zestawu membran, który uległ nieodwracalnemu odkształceniu. W trakcie wielu roszad okładzin hamulcowych uszkodziłem zewnętrzną ceniuteńką powłokę z tajemniczego opalizującego materiału oddzielającą okladzinę od powierzchni membrany - jest ona widoczna na zdjęciu przedstawiającym membrany. W tamtej chwili nie zdawałem sobie sprawy ze znaczenia tego cieńszego niż papier elementu. Okazuje się jednak, że ta filigranowa część jest barierą pochłaniającą ciepło i bezpośrednio chroniąca membrany. W związku z tym jej brak mógł teoretycznie także spowodowoać ich nieodwracalne odkształcenie. Marcin z Cyklonu jest także otwarty na moje ostatnie przemyślenia.
Wobec powyższego chwilowo mamy dwie różne teorie dotycące "spuchniętych" membran. Żadna nie została oficjalnie potwierdzona ani zdementowana. Gdyby jednak mój błąd był faktycznie przyczyną całej tej historii oznaczałoby to możliwość bezpiecznego korzystania z płynów hamulcowych innych niż Ashima Super Dot4. Po powrocie z urlopu poinformuję Was o dalszych losach Ashimy.
Update 31.08
Runda nr 2 z PCB zakończyła się remisem. Marcin odnalazł winowajcę, który był odpowiedzialny za irytującą niechęć PCB do współpracy podczas odpowietrzania. Nie...to nie Al Kaida, lecz uszczelka w korpusie klamki niecnie zasysała powietrze. Prawdopodobnie nie wytrzymała czyszczenia układu sprężonym powietrzem, gdy byliśmy zmuszeni usunąć poprzedni płyn Motul RBF 600. Cały mechanizm udało się wymienić bez najmniejszych problemów. Niestety rowerzyści mają zawsze wiatr w oczy i pod górkę..W między czasie okazało się ponownie, że cudowne membrany PCB są bardzo delikutaśne i wybredne. Zdecydowanie preferują złoty deszcz produkcji Ashimy niż smerfastyczny ATE Blue Racing. Wygląda na to, że membrany spuchły po raz drugi. Hamulec hamuje genialnie....tyle, że jedzie się praktycznie na lekko zaciśniętym hamulcu. Obawiam się, że będę zmuszony wymienić następny komplet membran i tym razem zalać go jak Ashima i Pan Bóg przykazał. Za to przynajmniej klocki będę miał dotarte jak mało kto......
Czas na rundę nr 3......tu bi kontinjud.