http://www.test.rowery650b.eu/images/stories/Sprzet/Testy/Canyon%20Grand%20AL/PC017867.JPG

Jadę na rowerze do byle gdzie....klik,klik, klik....może byś tak Artur wpadł popedałować? Tak? Super.....rower do plecaka i w drogę przez łąki, kaniony, przez pola, na rundę XC lub inną ścieżkę eMTeBe.

Michał Śmieszek

 

 

 

"Le tour de France". (W tle delikatne dźwięki Ramstein wyznaczają rytm podjazdu)....dum....dum,dum......dum.....dum,dum....dum.....dum,dum....(to serce przetacza coraz więcej natlenionej krwi do mięśni....krople potu pojawiają się marsowym czole, oddech co raz bardziej nierówny, ale człowiek i maszyna żwawo zmierzają na szczyt....po chwili  - "It feels like heaven" -  śpiewa w słuchawkach Fiction Factory...redukcja przełożenia na twardy bieg i ogień......klang, klang, klang (to łańcuch dumnie obija się o "czejnstej". "Jah jest prezydentem, Jahs jest kierownikiem, Jah Jah jest trenerem a ja jego zawodnikiem" - rytmicznie wyśpiewuje Vavamuffin...klang, klang, klang...dyg, dyg, dyg, dyg, dyg...(zęby wypadają z dziąseł, gdy Fox dzielnie stara się pochłonąć korzenie pojawiające się z nagła na wąskiej, leśnej ścieżce)...dum....dum,dum....dum.....dum, dum.....dum.....dum,dum... Przyspieszenie, hamowanie, gwałtowny skręt między drzewami, nawrót, zawrót, powrót...."Let;s twist again like we did last summer, Oh, Let's twist again like we did last year! Rytm rośnie, prędkość także. Człowiek i maszyna wbijają się na szczyt wydmy - prawdziwy "Sandstorm" Darude. Ostre dźwięki pobudzają do wytężonej pracy mięśnie.....dum....dum,dum......dum....dum,dum....dum...dum,dum....klik,klik,klik....łańcuch wskakuje na "blat" 38T.... i ogień - "C'mon Baby light my fire" - wykrzykuje w słuchawki Jim Morrison, a Grand Canyon posłusznie słucha jego poleceń....klik,klik,klik....błyskawiczna zmiana przełożenia, aby zmieścić się w leśnej agrafce obstawionej przez gęsty drzewostan. Nawet jesienią nie jest to proste. Trawersem w dół...klik, klik, klik, klik....dum....dum,dum......dum....dum,dum....dum.....dum,dum....pulsują serce i skronie. Canyon jeszcze może, człowiek już powoli nie. I z nowu pod górę wąską nitką wijącą się wśród rodziny iglastych.....klik, klik, klik....ciasny skręt. Nadrzucam ogon - na Canyonie to "śmizna łatwizna",  jak mawia moja córka....klik, klik...blat i ogień....Hopaaaa.....o żesz kurr.....czeee!!!...."Ooh, ooh, I wanna touch the sky I wanna fly so high" - stary przebój dociera do części mózgu odpowiedzialnej za szczęście oraz za nieszczęście. Lądowanie prawie miękkie....dum....dum,dum.....dum....dum,dum....dum.....dum,dum...chyba żyję, a może jednak nie, bo w słuchawkach słyszę kojący dźwięk strun ukulele - "Somewhere over the rainbow...." - nuci Israel "IZ" Kamakawiwoʻole.

Długo zastanawiałem się, czy nie zakończyć trzytygodniowego obcowania z Canyonem tak wyjątkowo krótkim, choć być może pobudzającym wyobraźnię opisem. Koledzy namówili mnie jednak, że warto napisać parę zdań więcej na temat sprzętu, który tak zawładną mą duszą. Z kolei ten ostatni fragment właściwie mógłby być także podsumowaniem - czytaj: w 99% jak coś zawłada czyjąś duszę, to musi być albo demonicznie złe, albo zaj...iście turbonadprzestrzenne i hipermolekularne. Tu także przeważyła opinia redakcyjnych kolegów, że skoro i tak jesteśmy kolejną tubą reklamową w Internecie, to jeden dłuższy pean na cześć 29era nie zrobi wielkiej różnicy. Fanatycy marki od razu pobiegną do sklepu internetowego po następny rower, zaś niezdecydowani dwa razy się zastanowią i zerkną dalej przed podjęciem ostatecznej decyzji.

Canyon to prawdopodobnie jedna z kilku-, kilkunastu światowych marek, które u sporej części entuzjastów dwóch kółek wywołują dreszcz emocji, któremu towarzyszy chęć przejechania się a potem posiadania takiego sprzętu w swojej stajni. Dzieje się tak, gdyż niemiecki producent od paru lat tworzy bardzo udane i innowacyjne konstrukcje. Tworzy...., a nie - kopiuje i nie zamawia z katalogu gdzieś w azjatyckim pipidówku. "To widać, słychać i czuć". To nie jedyny powód atrakcyjności tej marki. Bardzo istotna z punktu widzenia Polaka oglądającego Euro z trzech stron, jest relacja ceny do możliwości. Canyon deklasuje konkurencję oferując obecnie "bogate" konfiguracje za rozsądne pieniądze. Atrakcyjność bierze się z modelu dystrybucji - zakup bezpośrednio od producenta, on-line. Tym samym oszczędności są bardzo dobrze zamaskowane, wręcz nieodczuwalne dla "normalnego" zjadacza chleba.

PC017837

W wakacje testowaliśmy fulla, jednego "Nerwusa". Przyszedł czas, żeby sprawdzić ową "kultowość" i niemiecką dokładność na sztywniaku. Canyon Polska wolał nie ryzykować i zaproponował aluminiowego, flagowego hardtejla Grand Canyon AL SLX 9.9. Na karbon przyjdzie pewnie jeszcze czas. Gdy kurier stanął przed moją rezydencją, od razu wiedziałem, że przyjechał On - Grande Canyone. Z racji tego, że Niemcy sprzedają swoje produkty jedynie on-line, poniższe informacje mogą się przydać. Otóż w życiu, (choć być może jeszcze mało widziałem) nie widziałem tak przemyślanie i dobrze zapakowanego jednośladu. Ordnung muss sein - wszystkie elementy rowerowego puzzle mają swoją przegródkę - specjalnie dociętą tekturę, drewienko na sztywną oś, folijkę, styropianik....słowem od razu widać, że mamy do czynienia z profesjonalnym podejściem do wysyłki tak wrażliwego towaru jakim potrafi być rower. W efekcie również rozmiary pudła są zaskakująco małe w porównaniu do "modeli" tradycyjnych.

Jeśli czytaliście test Nerwusa, to nie będziecie zaskoczeni obecnością "kosmetyczki" - w której znajdują się, oprócz wszelkich instrukcji, bardzo przydatne narzędzia, pompka do amortyzatora, zapasowe teflonowe rurki do cięgien przerzutki. Majstersztyk! Najważniejszy jest jednak rower, a nie akcesoria.

PC017867

Canyon Grand AL SLX jest trudny do pomylenia z konkurencją, choć patrząc na rower z boku, z dalszej odległości można odnieść przeciwne wrażenie. Wszystko za sprawą nowoczesnej, sportowej, acz teoretycznie "prostej" linii wzorniczej obu trójkątów. Przykuwa wzrok efektowny sloping górnej rury oraz podgięcie dolnej w okolicy główki, które w efekcie tworzy również masywny jej węzeł.

Nawet grafika nie zdradza do końca marki roweru - entuzjaści skromnych motywów będą wniebowzięci. Do tego Canyon zdążył nas przyzwyczaić (w dobrym tego słowa znaczeniu). Tajemnica niemieckich rowerów tkwi jednak w szczegółach, które ujawniają się dopiero po głębszej analizie wzrokowej. Niemal natychmiast uwagę zwracają profile poszczególnych rur - w szczególności dolnej i podsiodłowej. Ta pierwsze jest pancerna - w okolicy główki ramy profil jest prawie okrągła, zaś w miarę zbliżania się do mufy suportu, projektanci nadali jej mocno spłaszczony, jajowaty przekrój.  Oba końce tworzą dosyć potężne węzły, co w wymierny sposób daje się odczuć w trakcie jazdy - rama jest przyjemnie sztywna, tzn moje 115kg + ubiór nie dało rady wygiąć ramy w chiński paragraf, a w trakcie leśnych manewrów Canyon z precyzją wykonywał polecenia jadącego. Ujmę to jeszcze inaczej, jeśli macie wątpliwości - w swojej klasie  - XC/Racing, Canyon bije sporą część testowanej przez nas konkurencji na głowę.

PC017844PC017847

Wróćmy jednak...do ramy. Nie tylko dolna rura jest wysokiej próby. Majstersztykiem, rzadko stosowanym w seryjnych aluminiowych rowerach jest podsiodłówka, która nie jest li tylko zwykłą rurką. Hydroformowanie czyni cuda. Na dole "pień: rozrasta się niemal na całą szerokość suportu Press-Fit, zaś czym bliżej nieba, tym średnica oraz profil aluminiowego drzewa zbliżasją się do naturalnego okręgu. Po co to tyle zachodu? Jak nie wiadomo o co chodzi, to na pewno o cenne waty - żeby nie uciekały, gdy ciężkie giczoły będą cisnąć ramiona mechanizmu korbowego na prawo i lewo. Przepłaszczenie tego aluminiowego "pieńka" w okolicy suportu pozwoliło także uniknąć gięcia całości przy jednoczesnym zachowaniu wyjątkowo krótkiego ogona (ale o tym za moment).

PC017849

Fruniemy dalej. Na tle masywnego głównego trójkąta, tylny jest po prostu filigranowy. Ale to tylko gra pozorów autorstwa delikatnych górnych widełek oraz rur łańcuchowych. Te ostatnie niepozornie puchną wraz z każdym milimetrem przybliżającym do suportu, gdzie zamieniają się "pudełko". Skutek takiej projektanckiej zabawy jest łatwy do przewidzenia - w połączeniu ze sztywną osią tylnego koła Syntace 142x12mm, krótki ogon nie pływa na boki, ale jednocześnie pozostaje relatywnie elastyczny w płaszczyźnie pionowej - czytaj: delikatnie rozprasza uderzenia przenoszone na ramę. Nie musicie się martwić o miejsce na błoto - Projektanci pomyśleli o odpowiedniej jego ilości

PC017863PC017853

IMAG0017 resize

"Gadżety", lub innymi słowy rozwiązania technologiczne to kolejny element, którym Canyon potrafi zjednać sobie serca klientów. Aluminiowe modele, w tym nasz testowy posiadają dokładnie wszystko, czego oczekujmy od sprzętu klasy "rasowy ścigant".  Standardem jest charakterystyczna główka o zmiennej średnicy, eleganckie gniazdo PM tylnego hamulca, wspomniana wyżej pełna oś 142x12. To nie wszystko, gdyż należy jeszcze wymienić pancerze przerzutek schowane w ramę oraz mocowanie przedniej przerzutki w standardzie Direct Mount, którego obecność jest wymuszona specyficznym kształtem rury podsiodłowej. Przewód hamulca tarczowego puszczono na zewnątrz, pod górną rurą. Skoro mowa o cięgnach przerzutek, to warto zwrócić uwagę na dobrze pomyślane umiejscowienie wlotów w ramie - pancerze obu przerzutek wchodzą pod łagodnym kątem w dolną rurę w taki sposób, że nie obcierają ramy nawet gdy mocno skręcimy kierownicę. Za to należy się duży plus - wszyscy dobrze wiecie, jak poważne uszkodzenia powłoki lakierniczej i aluminium powstają od trącego tworzywa. Nie mniej ciekawie pomyślano o zabezpieczeniu linki przedniej przerzutki, która wychodzi przez specjalny otwór usytuowany w "płytce" łączącej rury łańcuchowe i mufę suportu, zakończony plastikową rurką, która wyraźnie ogranicza dostawanie się brudu do środka. Rozwiązanie działa w praktyce - mimo wielokrotnego ubłocenia, mycia przednia zmieniarka działa nadal szybko, lekko i precyzyjnie. Ostatnim gadżetem będącym na wyposażeniu modelu Canyon AL jest gruby neoprenowy kubraczek prawego "czejn-steja".

PB107685 resize

PC017862PC017854

IMAG0016 resize

Zanim przejdę do opisu wrażeń, pozwolę sobie opisać osprzęt..krótko...zajefajny! Ale ta ocena naprawdę nie może być lepsza, ponieważ flagowy aluminiak ubrano w pełną grupę XT 2013 od hamulców aż po tylną przerzutkę Shadow Plus - z blokadą sprężyny. Napęd działa wyśmienicie bez względu na warunki i obciążenie. Z przodu mamy jedynie dwublat XT 38/24T, z tyłu zaś kasętę 11-36T. Taki komplet pozwala podjechać niemal wszystko i równie efektywnie cisnąć po płaskim. Oczywiście dedykowany jest dobrze wytrenowanym rowerzystom, którym niestraszny jest brak trzeciej koronki. Na własnym przykładzie powiem jednak szczerze, że proponowane zestopniowanie pozwoli cieszyć się efektywną jazdą nawet tym mniej wycieniowanym bajkerom. To nie jedyna zaleta dwublatu - mniejszy blat 38T zdecydowanie zwiększa prześwit przez co trudniej zaczepić zębatką o wystające przeszkody terenowe.

PC017855IMAG0023 BURST002 COVER resize

Canyon nie oszczędzał na kołach. W najwyższym modelu mamy więcej niż przyzwoity zestaw toczydełek systemowych DT Swiss Spline M1700. Nie należy on do ultralekkich - 1900g z okładem, ale za to spokojnie mogą go używać tatusiowie w ciąży i duże misie. Tylna piasta posiada sprzęgło "star ratchet" słynące z trwałości i skuteczności. Potwierdzam. Szerokie obręcze połączono z piastami za pomocą prostych szprych DT Competition. Swoją drogą koła, to także jeden z niewielu elementów, gdzie Canyon mimo wszystko trochę przyciął (symbolicznie, ale jednak).

PB107675 resizePB107678 resize

PC017858PC017861

Obie obręcze DT są fabrycznie przygotowane pod montaż opony tubeless - specjalna opaska. To bardzo cieszy, ale niestety zastosowano zwykłe dętki butylowe. Samo w sobie nie jest to wadą, ale Niemcy mogliby wzorem "Wielkiego S" dodawać w komplecie zawory bezdętkowe. Odważni właściciele dokonali by szybkiej konwersji i znacznie obniżyli masę kół i całego roweru. Na osłodę koła obuto w Coninentale X-King 2.2 Race Sport. Z tymi oponami spotkałem się po raz pierwszy. Przyzwoite, nie wybitne, zdały egzamin w warunkach, których przyszło im jeździć. Ich naturalnym środowiskiem jest względnie suche podłoże. Nie lubią błota, choć doświadczony rowerzysta spokojnie poradzi sobie po wjechaniu w błotną maź. Za to genialnie się uszczelniają - to ponoć domena większości teraz produkowanych Continentali.

PC017865PC017857

Każdy rower trzeba wyhamować. Tę rolę powierzono profesjonalistom - hydraulicznym hamulcom Shimano XT 2013. Servo-wave, radiatory na klockach, "te droższe" tarcze Centerlock, rasowy ścigancki wygląd, relatywnie niewielka masa. Ale podstawą jest siła hamowania i trwałość. Zapytajcie byle mechanika - "jak mocne, trwałe i łatwe w serwisie hamulce to tylko Japońce, najlepiej XT.

PC017841IMAG0084

Amortyzacja....wdzięczny temat. W przypadku Canyona mamy "pasywną" - będącą sumą egzaltacji użytkownika oraz zamierzonego profilu tylnego widelca, oraz "aktywną" - którą reprezentuje klasyk - FOX 32 Float 29 FIT Terralogic w wersji ze standardową powłoką górnych goleni o skoku 100mm.  Zakładam optymistycznie, że wszyscy czekacie na informację: "Ten Terralogic, to działa w końcu czy nie działa?". Otóż działa....aleeeeee....jak każde bardziej skomplikowane urządzenie wymaga poświęcenia mu uwagi, aby znaleźć ten jedyny, własny "sweet spot" - punkt G rowerowej amortyzacji. Analogią moich poszukiwań niech będzie znany dowcip o pewnym ginekologu, któremu szpatułka wpadła w trakcie badania. Jak się zagłębił w temat, to spotkał za zakrętem pluton wojska i pyta najwyższego stopniem: "Panowie znaleźliście może szpatułkę", na co tamten machnął ręką i zrezygnowanym głosem odpowiedział: Paanieee, my tu od trzech dni czołgu szukamy".

PC017846

Ja jeszcze szukam mojego "słodkiego punktu", wiem, że jestem blisko - lepiej niż gorzej wypośrodkowałem czułość widelca z czułością platformy. Terralogic spełnia swoje zadanie. Nie buja, gdy nie musi, a gdy już musi to huśta jak na Foxa przystało. Amortyzator na sztywną oś QR15mm jest naprawdę sztywny, nawet mimo skromnych 32 milimetrowych goleni, choć jak wiadomo - na rynku są grubsze Liski. Po spotkaniu ze Specowym Brainem nie mogę jednoznacznie ocenić, który system lepszy bo jeden i drugi spełnia swoje zadanie. Niewątpliwie Terralogic skierowany jest raczej do zawodników i tej grupy bajkerów, która przedkłada efektywność nad komfort. Tyle w temacie.

Komponenty....Można by rzecz, że to właśnie tu Canyon symbolicznie przyoszczędził parę groszy. Sztyca z zerowym offsetem oraz mostek to komponenty "własne" nazwane dumnie Irydium, co w pierwszym momencie przywodzi na myśl produkty Crank Bros. Jeśli wierzyć zachodnim forom internetowym, wykonawcą jest tajwański Kalloy. Oba elementy wykonane są naprawdę elegancko i precyzyjnie. Ale wygląd to nie wszystko, zwłaszcza gdy słowiańska pupcia ciężka jak stodoła. Sztyca niestety nie wytrzymała i zmieniła offset, ostatnim razem przydarzyło mi się to wyjątkowo dawno. Do poprawy!

Zwieńczeniem wspornika siodła jest anodowany na niebiesko zacisk mimośrodowy. Wspominam o nim, ponieważ ujął mnie nie tylko kolorem, lecz jakością wykonania i skutecznością. Natomiast po raz pierwszy spotykam się rozcięciem podsiodłówki umiejscowionym z boku po przekątnej. Praktyczne - błoto nie ma szans dostać się do środka i zapewne mniej podatne na naprężenia.

PC017866IMAG0021 resize

Za to całkiem nie 'no-name" jest kierownica - model Ritchey WCS Flatbar Black o szerokości 720mm. Potwierdzam słowa Nabiała - szeroka kiera to podstawa - tu sprawdziła się idealnie. Komfort naszych dłoni wzięły na siebie przykręcane chwyty Ergon GA-1. Przyzwoite, solidne, trwałe, względnie komfortowe. Można zostawić je aż się zużyją lub wymienić np. na lekkie ESI. Tak samo oceniam siodełko Selle Italia X1 Special Edition - dłuższe wycieczki nie były męczarnią dla moich czterech liter, choć BG Fitter przypisał mi szersze niż stringi modele. 

PC017840

A ile to waży? O miszczuu....jak łabędzie pióro....11.6kg z pedałami, światełkiem i błotem na oponach. Za 8209 PLN to dobry wynik, zwłaszcza, że zejście poniżej 11kg to pestka - wystarczy wyjąć dętki, a w przyszłości założyć ciut lżejsze, gumowe kapcie. I nawet fortuny się nie wyda.

PC177969

Przejdźmy, zatem do następnej kwestii jaką jest rozmiarówka i geometria. Canyon Grand AL SLX 9.9 w rozmiarze "M" jest żywym dowodem na to jak działa magia słów i dar przekonywania Pawła Steinke - przedstawiciela firmy Canyon w Polsce, który na początku mojego krótkiego romansu nie potrzebował wiele, aby przekonać mnie do mniejszego rozmiaru. Canyon to także w pewnym sensie dowód na to, że cyferki w tabelkach same nie jeżdżą i liczą się przede wszystkim subiektywne odczucia jeźdźca. (pod tym adresem znajdziecie pełną tabelkę z wymiarami)

PC017754 B&W

17 calowy Canyon miał być mimo pojawiających się wątpliwości skrojony na moje 182cm wzrostu. No i kurka rurka prawie mu się udało! Więcej....sam byłem zaskoczony, ze mimo tak krótkiej podsiodłówki wspornik nie jest wyciągnięty do końca, a ja nie czuję się zbytnio "skrępowany" na małej ramie. Powiem nawet, że śmigając w terenie jej kompaktowść nie przeszkadzała, a wręcz pomagała w wielu sytuacjach. To nie jedyna konkluzja. Ujeżdżając Niemca doszedłem do wniosku, że krótka górna rura w 29erach naprawdę nie jest złem wcielonym, oczywiście w granicach rozsądku. W przypadku AL SLX 9.9 ten parametr wynosi zaledwie 590mm. Przyznam się uczciwie, że zajmując miejsce za sterami tego myśliwca przypomniały mi się czasy, gdy z entuzjazmem śmigałem na małej kiszce. Chmmm...czyżby Canyon stworzył konstrukcję odzwierciedlającą dążenia projektantów, tzn 26"=29"?

PC087915

No tak dobrze to nie jest rzecz jasna, ale niemiecka myśl techniczna jest już bardzo blisko. Canyon zawdzięcza moje peany wyjątkowo udanej geometrii. Stromy kąt podsiodłówki 74 stopnie sprawia, że kręcenie z wysoką kadencją jest proste, ale to już znam z mojego Peaka. W przeciwieństwie do mojej prywatnej "Pszczółki Mai", Canyon AL ma jednak inną główkę - 70 stopni, czyli zgodnie z obecnymi trendami. To dzięki niemu rower ochoczo reaguje na wszelkie ruchy kierownicą, przy czym owa reaktywność jest przyjazna a nie  - niebezpieczna. Dochodzimy tym samym do jednego z ważniejszych parametrów, którym Niemcy deklasują nie tylko europejską konkurencję - mega krótkiego ogona. W sezonie 2014 przeprojektowano ten element - ktoś uznał, że można bez ryzyka skrócić rury łańcuchowe z 438mm do....434mm! Różnicę między najczęściej spotykanym ogonem 440-445mm odczuje nawet rowerowy laik a co dopiero wytrawny kolarz.

PC087886

Jak skręca Canyon AL SLX 9.9? Jak zrównoważony wariat. Z resztą specyficzny opis wrażeń jest na początku tego testu. Niewątpliwie, moje pozytywne odczucia potęguje mniejszy rozmiar ramy. Testową "M"-ką na pewno było mi łatwiej kręcić między drzewami niż w przypadku nieco większej "L"-ki. Ale i tak żałuję, że nie dane mi jest porównać oba rozmiary. Na pocieszenie założyłem sobie na moment dłuższy o 15mm milimetrów mostek, który pomógł nieco wyciągnąć sylwetkę, poprawił stabilność na podjazdach, ale bez wyraźnej straty na sterowności. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że "wypadłem" gdzieś między canyonowskimi rozmiarami ze wskazaniem na eLkę, choćby ze względu na bezpieczeństwo dla sztycy i ramy.

PC087916 PC087890

Nie ma róży bez kolców...krótki ogon, owszem, bardzo poprawia zwrotność, ale na podjazdach i zjazdach Canyon wymaga lepszych umiejętności, gdyż w krytycznej sytuacji nie wybaczy błędów kierującego. Umówmy się jednak, że dla entuzjasty i ściganta to chleb powszedni i aluminiowy dzikus daje się bez problemu okiełznać. Czysta frajda ze sportowej jazdy! Spokojnie jeżdżący rowerzyści powinni zerknąć na inne 29ery w niemieckiej ofercie. Skoro mowa o podjazdach to, musicie mi uwierzyć na słowo, ale Canyon wdrapuje się bardzo dzielnie - jak przystało na ścigancką maszynę. W wykonaniu zadania pomaga cały zespół: sztywny ogon , nie pływające koła, nie wiotkie korby z dobrze dobranym rozmiarem zębatek, sensowne ogumienie, no i rzecz jasna lisi "Terralogic". Do jadącego należy jedynie prawidłowo rozłożyć ciężar ciała i mielić...mielić...mielić.

PC017815

Zjazdy...są szybkie i nieco nerwowe, ale nie mogło być inaczej mając między nogami tak "zwarty" rower. Stabilność jest...jak w 26erach. Malkontenci prowadzący strony fejsbukowe w stylu "26only", "29ers are Gay" powinni spróbować jazdy na tym rowerze, a dopiero potem ferować wyroki.

PC017834PC017805

Jak Boga kocham....już mi się kończą pomysły na osiągnięcie kolejnego orgazmu. I tak wyszło nienaturalnie - tubowo reklamowo. Zatem podsumowuję udzielając kilku rad/porad:

  1. Jeśli jesteś lekkim harpaganem, zawodnikiem i nie boli cię aluminiowa sztywność, to rower dla Ciebie
  2. Jeśli jesteś lekkim harpaganem, zawodnikiem a pechowo masz wzrost np. 180cm, to posłuchaj Pawła Steinke i bierz mniejszy rozmiar.
  3. Jeśli jesteś ciężkim harpaganem, zawodnikiem, amatorem, tatusiem z jajami, to nie słuchaj Pawła Steinke i bierz większy rozmiar. :) :) :)
  4. Jeśli jesteś misiakiem, potężnym chłopem - nie zastanawiaj się nad karbonem bierz aluminiowego Canyona.
  5. Dostajesz do rąk wyczynową maszynę XC, a nie karawan - ze wszystkimi tego plusami i minusami, które starałem się wymienić wcześniej - dobrze się zastanów zanim klikniesz "kup teraz" lub co gorsza "nie kupuję".
  6. Dostajesz wysokiej klasy, osprzęt - wytrzyma dużo, sezon spokojnego ścigania się, jazdy w trudnych warunkach, ale dbaj o niego jak o własną kobietę.
  7. Kup sobie kask, bo ten rower potrafi skręcać równie szybko jak Twoje zakręcone myśli.
  8. Dobrze rozlokuj ciężar ciała na podjazdach - podjedziesz syćko.
  9. Canyon jest "Diet-ready" - przygotuj się z czasem na dietę odchudzającą. Pozytywny rezultat gwarantowany
  10. Last but not least - być może będziesz musiał zmienić sztycę - chyba, że preferujesz zmienny offset.

PC017777

Parafrazując jednego dzieciaka z USA (dziś to już chyba mały celebryta): "Kochany Święty Mikołaju z Niemiec albo innej, równie dalekiej Laponii, w tym roku byłem bardzo grzeczny, naprawdę bardzo kurfa grzeczny... dlatego bardzo Cię proszę - pod choinkę nie kcem już żadnej konsoli PS4 tylko czarno-białego Canyona, może być GRAND AL SLX 9.9. Jeśli go nie znajdę pod choinką, gdy zabłyśnie pierwsza gwiazdka, to spuszczę kurfa Twoim reniferom powietrze z podków. Merry fucking Kristmas twaju mać"