Przyszła pora na telesfora. Testowaliśmy już sztywnego Speca, najwyższy czas na w pełni bujanego konia. Jednak nie będzie to kosmiczny Epic…na tego musicie jeszcze poczekać. Za to dziś coś nieco mniej wyrafinowanego, choć nie mniej ciekawego - Specialized Camber FSR Elite 29
Piotr Makowski i Michał Śmieszek
Powiedzmy to sobie otwarcie, świat 29 nie składa się tylko z super lekkich, wyczesanych rowerów. Tak naprawdę ta grupa odbiorców stanowi jego niewielką część. Kto zatem jest większością?...To my, prości rowerzyści, niedzielni wojownicy, przeciętniacy, dla których walka o każdy gram nie jest sensem życia, którzy przyjemność czerpią ze zdobywania nowych szlaków lub pokonywania po raz „enty” tej samej ścieżki w grupie najlepszych kumpli podczas wypadu po browar. Dla nas istotne jest, aby rower był dobry, aby można go było bez strachu oprzeć o ścianę, aby można było na nim niemal wszędzie dojechać. Na sam koniec bardzo istotną rzeczą jest, aby za te wszystkie cechy nie trzeba było sprzedać nerki, co najwyżej zastawić ukochanego misia w lombardzie.
Dlatego właśnie dla nas i dla Ciebie drogi czytelniku (jeśli identyfikujesz się z naszą grupą) Specialized stworzył linię Camber 29 - wielkokołowe „wszędołazy” - rowery, które wpisują się dokładnie po środku między żwawym, wyścigowym Epikiem 29 a grawitacyjnym Stumpem FSR 29. Za pośrednictwem warszawskiego Airbike'a udostępniono nam do testów niższy w hierarchii model Elite FSR. Od wersji "Pro" różni się głównie osprzętem - geometria jest ta sama.
W pełni zawieszona maszyna to właśnie to, o czym marzą duzi chłopcy. Niemal każdy zaczyna od sztywniaka, ale i tak z zazdrością patrzy na kumpli śmigających na fullach. Kiedy otrzymałem informację, że to właśnie między innymi ja będę testował bujanego Speca, w oczach pojawiły się znane kurwiki. Nie będę ukrywał, że chwilę później naszły mnie wątpliwości odnośnie tego czy z moją chmm…wagą powinienem w ogóle dotykać się do Cambera. Wszelkie negatywne myśli odpędził jeden z moich guru – Pan Jerzy Baszyński, który skwitował krótko: „Panie Ślizgaczu, obaj dobrze wiemy, jak pan jeździ. Nogę i dupsko ma pan ciężkie, ale Spec stworzył Cambera z myślą o takich jak Pan”. Na koniec dodał jednak przezornie: „Proszę tylko pamiętać, że nie mamy wiele testówek w tej części Europy…” Dlatego na wszelki wypadek wynająłem szwagra do pomocy.
No dobra, co to za Camber z tego Speca?
Kiedy zobaczyliśmy go po raz pierwszy na żywo, to padło sakramentalne zdanie: „Piotreek, toż to wielkie bydlę jest, …ale chmm, całkiem ładne bydlę”. Trudno, bowiem odmówić Specowi zgrabnej sylwetki i doskonałej grafiki. Aluminiowa rama Camber Elite wpisuje się dokładnie w najnowsze wzornictwo i modę rowerową – ma nowoczesną linię, charakterystyczne krzywizny głównych rur uzyskane w procesie hydroformowania. Patrząc na rower z profilu łatwo dostrzec dynamiczną bryłę, w której delikatniejsze rurki tylnego wahacza stanowią naturalne przedłużenie pancernego przedniego trójkąta. Kolorystyka roweru testowego, utrzymana w czerni i wyścigowej czerwieni może budzić skrajne emocje i skojarzenia – mnie osobiście - z czystą i ostrą walką o każdy korzeń, kamień i dołek...oraz kwarcem między zębami. Grrrr..!!
Oba modele produkcyjne także przykuwają oko. Camber Pro utrzymany jest w kolorze ciemnego piwa i perłowej pianki - nie ma prawa się nie podobać, tym bardziej, że doskonale współgra ze wspomnianymi przekrojami rur oraz oczywiście charakterem całego roweru, czyli naturalnej eksploracji terenów górskich przerywanej degustacją złotego pilznera. Testowany tu model Elite jest zgoła odmienny. Czerń połączona z delikatnym błękitem sprawia, że rower jest stonowany, wręcz chłodny. W przeciwieństwie do droższego brata sprawia wrażenie o wiele cięższego niż jest w rzeczywistości. Elegancki karawan. Trudno powiedzieć, czym kierował się dział wzornictwa Specialized, grunt, że wyszło ładnie i zgrabnie, ale zupełnie bez fajerwerków.
Zanim przejdziemy do kolejnych wrażeń, pozwolę sobie tradycyjnie opisać sprzęt, który woził nas przez prawie dwa tygodnie. Poniżej pełna specyfikacja producenta.
- Rama: Camber FSR 29 M4 hydroformed tubing
- Widelec: RockShox Recon Gold TK 29, Solo Air, 100mm travel,
- Tylny amortyzator: RockShox Ario, air spring, 7.875x1.9"
- Stery: 1 1/8" upper and lower campy style cartridge bearings for integrated alloy HT
- Mechanizm korbowy: CRANKSET: Shimano FC-M521, Hollowtech, Octalink, 44A x 32S x 22S
- Wkład suportu: Shimano BB-ES25, Octalink spline, cartridge bearing
- Przednia przerzutka: Shimano FD-M660 SLX, E-type for DMD, top swing, dolny ciąg
- Tylna przerzutka: Shimano RD-M772 Deore XT Shadow, długi wózek
- Manetki:Shimano SL-M430 Alivio, 9-speed trigger
- Kaseta: Shimano HG30, 9-speed, 11-34t
- Łańcuch: KMC X9, 9-speed, w/ reuseable Missing Link
- Przednia piasta: Specialized Hi Lo disc, OS 28 end caps, sealed cartridge bearing, 32h, QR
- Tylna piasta: Specialized Hi Lo disc, double sealed cartridge bearing, OS contact side, 32h, QR
- Przedni hamulec: Custom Avid Elixir 3 R SL,
- Tylny hamulec: Custom Avid Elixir 3 R SL,
- Dźwignie hamulcowe: Avid Juicy 3 SL Hydraulic,
- Obręcze: Custom for SBC, disc, 27mm,dwukomorowe, oczkowane, łączone na pin
- Opony: FRONT TIRE: Specialized "The Captain" Control, 29x.2.2", 60 TPI, tubeless ready aramid bead, dual compound REAR TIRE: Specialized "The Captain" Sport, 29x2.0", 60 TPI, wire bead
- Kierownica: XC low rise, 6061 butted alloy, 680mm wide, 8 degree back sweep, 6 degree up, 31.8mm
- Wspornik kierownicy: Specialized XC, 3D kute aluminium, 4-bolt, 31.8mm clamp, regulowany wznios
- Wspornik siodła: 6061 alloy, 2-bolt micro adjust, setback head, 30.9mm, 350/400mm
- Siodło: Specialized Rival, Body Geometry, front and rear bumpers, 143mm width
- Chwyty kierownicy: Specialized lock-on, S/M: Grappler, Other: Rocca
Rama:
O ile można kwestionować kolorystykę o tyle wykonanie samej ramy nie budzi najmniejszych wątpliwości - mamy do czynienia ze specem...i wszystko jasne! Jak wiadomo, Specialized chroni swoje produkty tajemnicą i patentami stosując prostą zasadę: "Klient nie potrzebuje lekcji technologii kosmicznej, potrzebuje rakietę". Mimo atmosfery tajemnicy udało nam się wyniuchać to i owo. W Camber Elite użyto opatentowany stop M4 - stosowany od lat, niemniej nadal doskonały przykład tego jak daleko zaszła technologia obróbki metalu. M4 to aluminium serii 6000 wzbogacone w dużej mierze o krzem i magnez i śladowe ilości miedzi, manganu i ołowiu. Taki skład powoduje, że jest między innymi bardzo odporne na wysokie temperatury, co ma kolosalne znaczenie w procesie spawania. Naturalnie stop M4 jest wielokrotnie poddawany hartowaniu termicznemu. Efektem końcowym jest niezwykle mocny budulec, z którego można wykonać o wiele cieńsze i lżejsze rurki bez ryzyka osłabienia na spawach.
Główny trójkąt Cambera jest wzorcowym przykładem technologii hydroformowania, szczególnie warto zwrócić oko na górną rurę i płynne przejście w mocowanie tylnego amortyzatora. Również przedni węzeł ramy jest elegancko zespawany - górna i dolna rura połączone są naturalnym spawem, który dodatkowo usztywnia front roweru. To pewnie jeden z dwóch powodów dla których zrezygnowano z popularnej obecnie taperowanej główki. Drugi to taki, że Camber jest z założenia budżetowym 29erem, a taperowanie mimo wyraźnych zalet podrożyłoby znacznie cenę końcową. Poszczególne rury mają zmienny przekrój i profil nie możliwy do uzyskania przez klasyczne giętarki. Hydroformowanie to jednak konieczność, szczególnie, gdy tak jak Spec, polega się całkowicie na komputerowym modelu projektowym FEA (Finite Element Analysis). Górna rura przypomina trapez i silnie opada ku dołowi, dzięki czemu udało się zdobyć nieco więcej miejsca na przyrodzenie podczas nagłego zeskoku. W okolicach zacisku sztycy inżynierowie wstawili aluminiowy łącznik spajający nisko opadającą górną rurę oraz wygięty koniec podsiodłówki. Wygląda to bardzo estetycznie a przede wszystkim wzmacnia ten newralgiczny odcinek. Dla odmiany dolną rurę wygięto w "S" nadając jej prostokątny profil. Rura podsiodłowa jest także specyficznie podgięta - na wysokości dampera zmienia średnicę i kąt. Dlaczego? Wielkie 29 calowe koło gdzieś się musi schować podczas maksymalnego ugięcia wahacza. Bardzo solidnie prezentuje się węzeł suportu - dolna rura jest tu mocno spłaszczona, co ma usztywnić to miejsce. Skoro już dotarliśmy tak nisko to nie można nie odnotować faktu, że Specialized konsekwentnie pozostawił w Camberze standardową mufę suportu BB24 oraz nie implementował nowego rozstawu osi 142+ obecnego w wyższych modelach 29. Dlaczego? Proste - wszystko z pobudek czysto ekonomicznych oraz charakteru roweru, który ma być produktem dla mas. Biorąc pod uwagę polskie realia jest suma summarum dobre posunięcie.
Tylny wahacz na pewno nie stanie się obiektem kultu. Tak jak reszta roweru, wykonano go wzorowo, ale ascetycznie w porównaniu do finezji głównego trójkąta. Próżno szukać wodotrysków sztuki spawalniczej, co akurat tylko utwierdza nas w przekonaniu, że Specialized tworzy rowery przede wszystkim praktyczne i skuteczne. Górne widełki to proste profile bez zbędnych wygięć, jednocześnie wystarczająco szerokie, aby spokojniej pomieścić szerokie kapcie 2,4". Nie inaczej jest z dolnymi "chainstayami", choć tu oczywiście zastosowano zmienny przekroje oraz wygięcia. Całość sprawia wrażenie solidnej i wystarczająco odpornej na pomysły użytkowników Cambera. Warto dodać, że wahacz ma symetryczną budowę dzięki zamocowaniu przedniej przerzutki bezpośrednio do niego. To drobne posunięcie wyeliminowało konieczność obniżenia rurki od strony napędu w celu uniknięcia konfliktu z wodzikiem przerzutki. Prawda jakie proste!
Zawieszenie:
...prawdopodobnie znane przez wszystkich rowerzystów interesujących się amortyzacją. Klasyczny czterozawias wymyślony przez samego Horsta Leitnera. Specialized wykupił już dawno temu "ogniwo horsta" na własność i teraz spija śmietankę. Od kilkunastu lat niewiele się zmieniło - podstawową zasadą działania tego ustrojstwa jest tzw Horst Link, czyli oś obrotu umieszczona pomiędzy główną osią wahacza umiejscowioną w okolicy mufy suportu a ośką tylnego koła. Słynna oś obrotu Horsta znosi siły generowane przez łańcuch i na niego oraz znacznie ogranicza wpływ napędu na zawieszenie i odwrotnie. W sezonie 2011 Specialized zrezygnował z pionowo zamocowanego dampera jak w latach ubiegłych. Obecnie jest on równoległy do górnej rury. Główne łożyska wahacza znajdują się nieco ponad osią suportu na wysokości średniej koronki korbowodu. Celem jest uzyskanie jak największej płynności pracy. W Camberze zarówno z tyłu i z przodu skok zawieszenia ograniczono do 100mm - więcej nie potrzeba, jeśli rower ma być wszędołazem.
Amortyzacja
Z przodu Specialiezd zafundował nam klasykę: RockShox Recon Gold TK 29 Solo Air - sztuciec, który jest nieco tańszą choć wcale nie gorszą wersją kultowej Reby. 100mm skoku w połączeniu z wielkim balonem w zupełności zadowoli większość z nas. Oprócz sprężyny powietrznej mamy w zestawie zewnętrzną regulację powrotu, tłumienie Turn Key i blokadę skoku. Widelec jest reaktywny i sztywny mimo zastosowania budżetowych, zwykłych haków na oś 9mm. Za amortyzację tyłu odpowiedzialny jest także produkt stajni Sram - Rock Shox Ario z regulowanym tłumieniem powrotu i blokadą pozwalającą efektywnie podjeżdżać. Wedle nie tylko naszych ocen Ario, prezentuje bardzo przyzwoitą kulturę pracy oraz jakość wykonania konkurencyjną z wieloma droższymi damperami.
Geometria
Jak już wspominaliśmy projektując linię Camber inżynierom Speca przyświecał jeden cel: stworzyć efektywnego fulla "all-around", który łączyłby najlepsze cechy rowerów XC oraz Trail (ścieżkowce): wysoką sprawność, wartość użytkową oraz zawieszenie oferujące wystarczającą ilość skoku na niemal każdy teren i pod każdego jeźdźca. Przekładając to na język ludu: łatwa regulacja bujania typu "ustaw i zapomnij", pancerna i lekka rama z przemyślanie dobraną biżuterią okolorowerową. A całość okraszona właściwą geometrią, w tym przypadku nieco większą bazą kół, spłaszczonym kątem główki oraz podsiodłówki. Dzięki takiemu zabiegowi Camber ma dostarczyć więcej radości oraz wymuszać mniej agresywną pozycję rowerzysty. Poszczególne wartości tak dobrano, aby nasz "ścieżkowiec" radził sobie dobrze na zjazdach i podjazdach. Ok...założenia założeniami spójrzmy na tabelkę:
Size | S | M | L | XL | XXL |
Seat Tube Length - Center to Top | 394mm | 445mm | 483mm | 533mm | 584mm |
Top Tube Length (Horizontal) | 560mm | 590mm | 617mm | 645mm | 665mm |
Top Tube Length (Actual) | 532mm | 561mm | 587mm | 611mm | 631mm |
Chainstay Length | 447mm | 447mm | 447mm | 447mm | 447mm |
Bottom Bracket Height - Low Setting | 330mm | 330mm | 330mm | 330mm | 330mm |
Seat Tub
e Angle (Actual) - Low Setting
|
71° | 71° | 71° | 71° | 71° |
Seat Tube Angle (Effective) - Low Setting | 74° | 74° | 74° | 74° | 74° |
Head Tube Angle - Low Setting | 70° | 70° | 70° | 70° | 70° |
Wheel Base | 1087mm | 1118mm | 1147mm | 1176mm | 1198mm |
Standover Height | 768mm | 772mm | 784mm | 801mm | 805mm |
Head Tube Height | 90mm | 110mm | 130mm | 150mm | 170mm |
Handlebar Width | 680mm | 680mm | 680mm | 680mm | 680mm |
Stem Length | 90mm | 90mm | 105mm | 105mm | 105mm |
Crank Length | 170mm | 175mm | 175mm | 175mm | 175mm |
Seatpost Length | 350mm | 350mm | 400mm | 400mm | 400mm |
Stack | 582mm | 601mm | 620mm | 639mm | 658mm |
Reach | 393mm | 418mm | 439mm | 462mm | 476mm |
Ground-Top | 912mm | 931mm | 950mm | 969mm | 988mm |
TT is measured horizontally from center of HT to center of ST |
Faktycznie, liczby nie pozostawiają cienia wątpliwości, że Camber jest maszyną zorientowaną na jazdę "po wszystkim i gdzie bądź". Różnice pomiędzy Stumpjumperem a Epikiem nie są astronomiczne - ot właśnie plasują Cambera pośrodku stawki. Bardzo cieszy krótki ogon, co w fullach 29 nie jest normą, Skąd w takim razie większa baza kół - Camber Elite nadrabia tu długością górnej rury. Niemniej nie spodziewajcie się wyciągniętej jak struna pozycji - ten rower to nie ścigant. Kąt rury podsiodłowej oraz główki w połączeniu ze 100mm skokiem obu amortyzatorów wymusza specyficzną pozycję rowerzysty - nieco przesuniętą do przodu i wyciągniętą, ale nadal pozwalającą na interakcję z otoczeniem, nie tylko z przednią oponą. Odnieśliśmy wrażenie, że masa rowerzysty spoczywa niemal dokładnie pośrodku. Oczywiście geometria głównego trójkąta i praca zawieszenia wymuszają także określony sposób kręcenia korbami. Cambera pokochają ci rowerzyści, którzy uwielbiają neutralną kadencję rzędu 75-90 obrotów. To kolejny dowód na to, że specjalistom Speca udało się znaleźć rozwiązanie zadowalające większość niedzielnych wojowników.
Osprzęt:
Specialized bardzo konsekwentnie prowadzi politykę: "rama to podstawa - reszta jest dodatkiem", w związku z czym klient nie powinien spodziewać się super ekstrawaganckich komponentów. Ale...no właśnie! Jak to pisał kolega Nabiał w teście Stumpjumpera, rower jest kompletny i bardzo dobrze "zbilansowany". Oznacza to w praktyce, że poszczególne elementy są dobrane nie "na odczep się" tylko dokładnie pod kątem przeznaczenia roweru, nabywczej grupy docelowej, etc. Camber Elite z założenia jest sprzętem "budżetowym", choć oczywiście to co dla Amerykanina jest taniochą dla przeciętnego Polaka będzie wydatkiem życia. Zamiast oglądać zawartość portfela skupmy się na tym co jest na rowerze.
Zacznijmy od napędu. W wersji Elite to mieszanka japońskiego Shimano. Za zmianę biegów odpowiadają najnowsze 9 rzędowe manetki Alivio oraz przerzutki przednia SLX i tylna XT shadow. Korby to poza grupowy model na oś octalink FC-M521 - odpowiednik grupy Deore. Podczas testu napęd nie zawiódł ani razu. Okazuje się, że "wyższa" technologia zeszła pod strzechy i wystarczy zwykłe Alivio, aby łańcuch żwawo przeskakiwał między zębatkami. Na uwagę zasługują najnowsze 9 rzędowe manetki Alivio RF+, które wyglądem i działaniem nie ustępują droższym braciom. Skok dźwigni jest krótki, zmiana przełożenia następuje bez zgrzytów i ponaglania. Na pewno dużą rolę odgrywają również obie zmieniarki. SLX i XT to po prostu konie pociągowe, niezawodne w niemal każdej sytuacji. Przy okazji ciekawostka dotycząca przedniej przerzutki. Specialized od kilku sezonów promuje opatentowane mocowanie tego elementu. To system DMD wykorzystujący japońskie zmieniarki typ E, czyli z mocowaniem pod suport. W przypadku speca, pozbyto się obejmy (w wyższych grupach daje się bez problemu odkręcić) a sam mechanizm przykręca się bezpośrednio do gotowych otworów w ramie. W Camberze cięgna przerzutek prowadzone są w pełnym pancerzu na całej długości dolnej rury. Nie jest to najszczęśliwsze położenie, niemniej podczas testu ani razu nie sprawiło kłopotu. Na pewno warto zainwestować w dobrej jakości linki, pancerze i uszczelniane końcówki, aby w możliwie największym stopniu ograniczyć zgubny wpływ pogody i terenu.
Słowa krytyki należą się jednak tym, którzy zdecydowali o montażu korb na oś Octalink oraz najtańszej 9-rzędowej kasety HG30. O ile o samych korbach nie można powiedzieć złego słowa - w końcu to Shimano, technologia Hollowtech, rampy piny cuda wianki, to właśnie owe leciwe połączenie z osią suportu jest tu nieporozumieniem. Problem pojawia się kiedy osoba prowadząca waży nieco więcej niż 90kg lub ma parę w nogach. Octalink po prostu nie daje rady utrzymać sztywno korbowodu i łańcuch drapie o wodzik SLX-a. Dla odmiany kasetę krytykujemy wyłącznie za jej klasę, ponieważ nie dała nam powodów do narzekań. Gdyby tylko nie ważyła tony i trzech kilogramów...
Rozumiemy, że Camber to amerykańska budżetówka, i tam takie rzeczy są do przełknięcia. W polskich realiach, w rowerze za 7500 PLN to jest...dyplomatycznie wstyd. A wystarczyłoby zastosować w wersjach na Europę droższe o kilkanaście dolarów bestselerowe korby Deore na sztywną oś Hollowtech II oraz nieco szlachetniejszą kasetę HG50....
Wyhamowaniem naszej bestii zajmują się hydrauliczne hamulce tarczowe Avid Elixir 3 SL. Jest to podstawowy model ze stajni Srama przy czym oferuje dodatkowo bez narzędziową regulację odległości klamki. O hamulcach Avid napisano już tyle złego i dobrego, że nie ma sensu się szeroko rozwodzić nad naszym testowym modelem. Podczas dwóch tygodni katowania, hamulce nigdy nie zawiodły - dzielnie pomagały tu także 203mm tarcze G2. Jeśli chodzi o modulacje...to tą zgubiliśmy gdzieś na pierwszym zakręcie w lesie.
Koła w Camberze zbudowano na obręczach produkowanych dla Specialized przez Alex Rims - jednego z bardziej uznanych producentów. Piasty Hi-Lo są także firmowane przez Speca, obracają się na łożyskach przemysłowych ("maszynówkach), Do obręczy przymocowano je szprychami DT Champion 1.8mm, a całość obuto w butylowe dętki i firmowe opony speca "The Captain" Control, 29x.2.2" (front) oraz The Captain" Sport, 29x2.0" (tył). I teraz kolejna ciekawostka..w trakcie pierwszej jazdy rower sprawiał wrażenie ociężałego. Zdjęliśmy koła i...uchhh ciężkie 2853g/2240g. Zdjęliśmy opony i dętki 930g lżej - znacznie lepiej. Zdjeliśmy kasetę SH-HG30...i koła omal nie złożyły autografu na suficie. Jak na budżetowego ścieżkowca Camber toczy się na relatywnie lekkim zestawie, który nie ustępuje jakością konkurencji.
Reszta komponentów - kierownica, mostek, sztyca też jest sygnowana słynnym "S". Krótko mówiąc to solidne komponenty, niezbyt lekkie, ale elegancko i porządnie wykonane. Zdecydowanie nie warto ich wymieniać, jeśli sytuacja tego nie wymaga.
JAZDA
Jak już wielokrotnie pisaliśmy, Camber to maszyna do jazdy - stworzona z myślą, aby efektywnie i przyjemnie pochłaniać kolejne kilometry tras. Rzeczywiście od pierwszego kontaktu robi takie wrażenie, co potwierdza Piotr: "Pamiętam ten moment, gdy usiadłem na siodełku – o Boże jak wygodnie! Drobna rzecz a cieszy (gdyby jeszcze było ciut lżejsze - 258g). Pierwsze testy odbywały się w łatwym, płaskim terenie. Były to wielogodzinne jazdy mające na celu przyzwyczajenie ciała do sprzętu, oswojenie się z zachowaniem roweru itp. Wrażenia z nich były bardzo pozytywne. Geometria roweru bardzo mi odpowiadała. Camber prowadził się stabilnie bez rajdowej nerwowości. Cecha ta przy naprawdę długich trasach w terenie, gdy narasta w nas zmęczenie, nabiera szczególnego znaczenia. Rower jest po prostu bezpieczny. Przy czym warto podkreślić, że w zakręty wchodził łatwo i przyjemnie. Tak jak tego można było oczekiwać po fullu, wszelkie nierówności, przez które dane było mi przejechać, wybierane były bardzo przyjemnie. Początkowo, przyzwyczajony do hardtaila odciążałem tylne koło. Po jakimś czasie jednak zaniechałem tego prawie zupełnie. Zwyczajnie nie było takiej potrzeby. Zawieszenie pracowało aktywnie. Trzeba jednak zaznaczyć, że znacznie lepiej dawało sobie radę z przeszkodami wystającymi z trasy niż z nagle pojawiającymi się dziurami. W takiej sytuacji rower bardzo przypominał maszynę ze sztywnym tylnym trójkątem. Warto również zaznaczyć, że tradycyjnie, bardzo dobrze spisywały się Elixiry, które nie najlżejszy przecież rower potrafiły spowalniać bardzo sprawnie".
Po testach długodystansowych, zdanych przez Cambera na czwórkę z duuużym plusem przyszedł czas na próby w bardziej wymagającym terenie. Obaj z Piotrem byliśmy pełni obaw jak nasz karawan poradzi sobie na miejscami całkiem stromych podjazdach. Zaczęliśmy ostrożnie, z miękkimi przełożeniami i z zablokowanym zawieszeniem. Na Warszawską Kazurkę Camber prowadzony na „kapitalnych” (choć niezbyt lekkich oponach, 762 g) wjechał bez najmniejszego problemu. Rower nie myszkował. Przednie koło pewnie podążało wybranym torem, chociaż oczywiście drobne dociążenie przodu momentami było potrzebne. Wypada tu podkreślić łatwość z jaka można przesunąć sie ku frontowi, co jest efektem ostrzejszego kąta rury podsiodłowej. Podjazdy z otwartym damperem były oczywiście bardziej męczące, jednak nadal możliwe. Zawieszenie przy miękkim przełożeniu pracowało w sposób akceptowalny bez zbytniego bujania. Zgoła odmienna sytuacja miała miejsce, gdy podjazd dusiliśmy na stojąco lub na "twardo". Ujawniało się wtedy typowe dla zawieszenia FSR pompowanie. Jak widać nawet inne położenie dampera nie poprawiło znacznie tej niepożądanej cechy. Można śmiało powiedzieć, że Camber kocha techniczne i strome podjazdy, natomiast nie lubi gładkich, gdzie kręci się bardziej siłowo. Nie ma jednak co narzekać - w skrajnym przypadku mamy niebieską dźwignię blokady skoku, którą wyjątkowo łatwo odnaleźć. Ciach...i bujania nie ma.
Zjazdy z Kazurki to już była czysta przyjemność. Opony trzymały się gruntu zarówno na prostych i w zakręcie. Zawieszenie przyjemnie wyłapywało wszelkie nierówności oraz pozostawało aktywne podczas hamowania. Camber jest stabilny niczym frank szwajcarski, głównie dzięki większemu rozstawowi osi i spokojniejszemu kątowi główki. Przejazd dosyć długą piaszczystą „alejką” również przeszedł bez większych problemów. Przy czym trzeba zaznaczyć, że zapomniałem o blokadzie amortyzatorów…
Do dalszych testów, na naszym „torze XC” przystąpiliśmy bardzo zaintrygowani dotychczasową dzielnością Speca. Wiedziałem już, że można się po nim spodziewać więcej niż mi się początkowo wydawało. Jednak to, co tam zademonstrował napełniło mnie szczerym zdumieniem. Camber pokonał wszystkie zjazdy, podjazdy i wywijasy. I co warte zaznaczyć pogrubionym tekstem – zrobił to w sposób przekonywujący i pewny. Żadnej nerwowości, żadnych problemów, aby się zmieścić w ciasnych zakrętach. Naturalnie są rowery zwrotniejsze, ale ciężko do nich porównywać Cambera Elite, który z założenia nie jest nerwowym ścigantem. Koniecznie musimy dodać, że nasz techniczny "oes" Camber pokonał wedle woli prowadzącego. Potwierdziło się zatem, że właściwie pospawany front roweru wcale nie musi być "taperowany", aby utrzymać sztywność.
Na koniec dobra nowina. Camber nie boi się tęgich chłopów (lub dziewcząt). Zawieszenie działa równie sprawnie i z tą samą charakterystyką. Wymaga jednak dokładnego zestrojenia według zaleceń producenta.
Podsumowanie
Być może na sportowej maszynie naszą próbną trasę można pokonać szybciej, ale czy z większą przyjemnością? Tego pewni nie jesteśmy… Piotr podsumował swoją przygodę z Camberem tak:
"Myślę, że teraz mogę się już do tego przyznać. Gdy dostałem Cambera do testów patrzyłem nań przez pryzmat maszyny wyścigowej i miałem mocno mieszane odczucia. Przez dwa tygodnie rower ten jednak w pełni przekonał mnie do siebie. Gdybym z pośród rowerów, na których miałem do tej pory okazję jeździć, miał wybrać jeden, na którym chciałbym się wybrać na naprawdę długi wypad w góry, bez większego zastanowienia wskazałbym Cambera".
Specialized Camber Elite 29 nie jest najbardziej dynamiczną maszyną na świecie. Nie jest też najlżejszą, choć 13,5kg to bardzo dobry wynik w przypadku fulla 29. Nie uzbrojono go w super fajne i lekkie części. Mimo tych wszystkich przeciwności daje niesamowicie dużo uciechy z jazdy połączonej z wygodą i poczuciem bezpieczeństwa. Można na nim wjechać wszędzie i następnie spokojnie mknąć w dół. Jesteśmy przekonani, że wspaniałego kompana wycieczek odnajdą w nim wszyscy ci, którzy pragną na nowo odkryć przyjemność jazdy rowerem.