Kolejna niedziela za nami. Słoneczna i obfitująca w sukcesy. Na arenie krajowej, 7 letnia córka jednego z redaktorów przejechała na spokojnie swój pierwszy dorosły maraton Mazovia MTB FIT - ogromny sukces! Ale jeszcze większym sukcesem popisała się prawdziwa mistrzyni świata i wszechświata, Maja Włoszczowska.
Michał Śmieszek
Po kontuzji nie ma już śladu, co potwierdziły przedsezonowe bardzo udane starty Majki w niemieckiej Bundeslidze MTB. Ale o tym doskonale wiecie, i nie ma co drążyć tematu. Teraz o wiele istotniejszą kwestią jest czy Maja utrzyma doskonałą formę przez cały sezon.
Na razie wszelkie znaki na niebie i Ziemi wskazują, że tak! Przedwczoraj nasza mistrzyni pokazała, że potrafi także stanąć na podium Pucharu Świata. Podczas, gdy pół Polski uczestniczyło w lokalnych maratonach, Maja Włoszczowska dzielnie gnała do mety w Albstadt. Pierwszy z serii wyścigów XC Pucharu Świata był mocno obsadzony, mimo że o dziwo nie stawiły się wszystkie najlepsze zawodniczki globu. Przez trzy pierwsze okrążenia prowadzenie objęły Eva Lechner i Katrin Neumann. Maja dzielnie przebijała się do przodu zyskując kolejne kilka miejsc na każdym okrążeniu. Dołączenie do prowadzącej grupy nastąpiło na 4 okrążeniu. Po godzinie pięć najlepszych zawodniczek zmierzało do mety, a na jej czele walczyły ze sobą Lechner i nasza Maja.
Jak to w życiu bywa, o zwycięstwie zadecydowało ostatnie okrążenie, w właściwie załamanie pogody. Padający deszcze skutecznie utrudnił życie jadącym zawodniczkom - trasa zrobiła się wybitnie śliska. Kluczowe okazały się podjazdy, zwłaszcza ostatni. Zdobycie prowadzenia stawki dawało niemal gwarancję zwycięstwa na trudnych zjazdach tuż przed metą i w całym wyścigu.
(fot: MTB-XC.PL)
Niestety, to Eva Lechner lepiej rozegrała tę "partię kolarskich szachów" i zdołała wyrobić sobie kilkunastosekundową przewagę, którą prawie "dowiozła" do mety. Maja Włoszczowska mimo ogromnej woli walki zmniejszyła stratę do 8 sekund i jako druga przekroczyła linię końcową. Trzecie miejsce na pociechę zdobyła Katrin Leuman.
Tuż po zawodach zawodniczka Giant Pro XC Team tak komentowała swój występ:
"Spodziewałam się, że początek będzie niebezpieczny. Zaczynałam z trzeciego rzędu i co gorsza stałam z lewej strony. Pierwszy zakręt po starcie był w lewo i zgodnie z moimi obawami, zrobiło się tam ciasno. W rezultacie - na pierwszy bufet dojechałam w okolicach 30. pozycji - relacjonuje Maja Włoszczowska. - Przebijanie się do przodu kosztowało mnie mnóstwo sił. Bardzo dobrze szło mi na zjazdach, ale w pierwszej części wyścigu nie mogłam zjeżdżać na maksa, ponieważ blokowały mnie zawodniczki jadące przede mną. Później było już zdecydowanie lepiej.
Już na przedostatniej rundzie czułam, że nogi odmawiają posłuszeństwa i będzie bardzo ciężko. Na podjazdach zaczęły mnie łapać skurcze łydek, a na zjazdach - ud. Wiedziałam, że nie wolno mi jechać ponad limit. Musiałam się pilnować, by w ogóle dojechać do mety. Nie byłam w stanie odeprzeć ataku Evy Lechner, ale z drugiej strony - cieszę się, że obroniłam drugie miejsce" (Sport.onet.pl)
Już nie możemy doczekać się następnych zawodów z cyklu World Cup. Tymczasem Giant rządzi!