To co się wydarzyło w ostatni weekend na Mistrzostwach Europy MTB XC niektórzy uznają za wydarzenie roku. W niedzielę ścigały sie panie, a wśród nich nasza mistrzyni świata Maja Włoszczowska po raz pierwszy próbowała swoich sił na 29erze Scotta. Udało się!!!!
Team29er
Tak to najprawdziwsza prawda oraz oczywista oczywistość! Maja Włoszczowska zdobyła kolejny krążek, tym razem srebrny i do tego na 29erze! W kontekście ostatnich sukcesów naszej męskiej elity cieszy nas to niezmiernie. Ale żeby było ciekawiej, tym razem światła jupiterów i błyski fleszy skierowały się na zupełnie inną postać....
Pierwsze miejsce zdobyła powracająca do wielkiego sportu legenda MTB Gunn-Rita Dahle Flesjaa. Damy sobie szprychy wyciąć, że nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw i tym bardziej tak spektakularnego powrotu na podium. Gunn-Rita Dahle przygotowała wyśmienitą formę na Mistrzostwa Europy, co w kontekście jej 2 letniego rozstania z profesjonalnym MTB jest niesamowitym wyczynem.
W wyścigu kobiet walczyła cała czołówka XC MTB. Niestety niemal tuż po starcie doszło do kraksy, w której ucierpiały dwie Hiszpanki oraz Czeszka. Maja oraz Gunn-Rita wystartowały bardzo dobrze od samego początku pewnie trzymając się czołówki. W pewnym momencie niespodziewany atak przypuściła dawna mistrzyni dokładając swoim rywalkom 20 sekund juz na pierwszym okrążeniu. W pogoń za norweżką ruszyła Majka w towarzystwie Blajzy Klemencic oraz Evy Lechner. Nasze dwie zawodniczki, Ania Szafraniec oraz Magda Sadłecka były na początku drugiej dwudziestki.
Czółówka wyścigu pędziła do mety w niezmienionym składzie przez kolejne dwa okrążenia. Norweżka stopniowo powiększała swoją przewagę nad Mają oraz dwiema Słowenkami. Włoszka strzeliła z koła i oddała swoje miejsce między innymi Irinie Kalentievej, Sabinie Spitz oraz Elisabeth Osl. Z goniacej Norweżkę trójki odpadała po pewnym czasie Klemencic, a doszła Rosjanka i razem próbowały dojść uciekającą Majkę oraz Tanję. Na próżno. Majka w końcówce złapała "drugi oddech" i odskoczyła Słowence. W takiej kolejności pierwsze trzy medalistki przekroczyły linię mety.
Słowa uznania należą się nie tylko aktualnej mistrzyni Europy, ale też Maji Włoszczowskiej, która wywalczyła srebro po długim przeziębieniu nie będąc pewną swojej dyspozycji. Cieszy Nas niezmiernie fakt, że Majka zdobyła pudło startując na "wielkim kole", które bądź co bądź wymaga zmiany pewnych nawyków wyniesionych z jazdy na małej kiszce i adaptacji do nowego, większego rozmiaru. Sądząc po wspaniałym wyniku, gorąco wierzymy, że 29tka na stałe zagości w rowerowej stajni naszej zawodniczki.
Sama Maja tak opowiada o swojej nowym rowerze i starcie w zawodach:
"Jako jedyna zawodniczka z całej stawki startowałam na 29-tce. Zachęciły mnie do tego bardzo pozytywne efekty treningów w Livigno i przede wszystkim zejście z wagą do 9,2 kg (przy cięższym wariancie opon). Rower sprawdził się fantastycznie, choć niewątpliwie jeszcze brakuje mi objeżdżenia na nim. Świetnie czułam się na płaskich odcinkach oraz zjazdach, bez różnicy w stosunku do 26 cali na podjazdach, nieco brakowało mi pewności na wirażach. Z rundy na rundę było jednak coraz lepiej. Wyścig na 29-erze był dla mnie ważnym testem w kontekście Mistrzostw Świata, gdzie na 99% wybiorę właśnie duże koła."
(cyt: http://www.majawloszczowska.pl/news.php)