e*thirteen - marka, która jest jednym z poważniejszym graczy na rynku ciężkozbrojnych komponentów do jednośladów Enduro i All Mountain wstępuje na nowy szlak wytyczony własnymi obręczami i oponami.
Michał Śmieszek
To trudy kawałek chleba nawet dla tak poważnej firmy, bowiem trudno obecnie wymyślić coś naprawdę innowacyjnego, co przyciągnie potencjalnych klientów i jednocześnie będzie bić doświadczoną konkurencję. O kosztach projektowych nawet nie wspominam, choć e*13 ostatnio chwalił się, że zespół rozwoju produktu pracuje w tzw "ulu", gdzie burza mózgów zamieniana jest od razu w gotową testową próbkę. Korzystają z komputerów (niesamowite), ale też są w stanie błyskawicznie zweryfikować najbardziej szalone pomysły.
O ile obręcze to teoretycznie pikuś, to produkcja opon jw takim systemie est naprawdę czasochłonna i kosztowna. Trzeba zrobić kopyto, potem kolejne i kolejne, aż po wielu testach uzyska się finalny model gotowy do masowej produkcji. Najwyraźniej jednak e*thirteen to nie przeszkadza, czego dowodem są w sumie 4 modele - dwie wersje 650B oraz dwie 29".
Nowe ogumienie enduro, nazwano podobnie jak odpowiadającą jej linię obręczy, tj "TRS". Opony mają realną szerokość 2.35", a więc idealny kompromis pomiędzy lekkimi papuciami do XC a trakcją i odpornością gwarantowaną przez potężniejsze i wytrzymalsze kapcie do DH i FR. Gumy z linii TRS mają wzmocniony karkas, agresywny bieżnik a ich profili zoptymalizowano pod kątem współczesnych obręczy o szerokości wewnętrznej 24-31mm. Choć być może zabrzmi to ciut śmiesznie, to projektantom udało się utrzymać wagę wszystkich modeli poniżej 1kg.
e*thirteen bardzo duży nacisk położył na dopracowanie bieżnika pod kątem wysokiej skuteczności na zakrętach i na duże prędkości. Warto zwrócić uwagę na boczne klocki o szerokiej podstawie oraz na charakterystyczne nacięcia na bocznych ściankach, które ponoć drastycznie zwiększają powierzchnię pracującą i tym samym kontrolę podczas hamowania i na wirażach. Niższe klocki w centralnej części gwarantują za to, iż mimo relatywnie wysokiej wagi, opony TRS będą toczyć się gładko i nie wyplują z nas płuc. Zdaniem producenta toczą się o wiele przyjemniej niż konkurencyjne, agresywne ogumienie XC. Wartym odnotowania jest także wspomniane wzmocnienie boków, którego zadaniem jest nie tylko odporność na rozcięcia lecz również utrzymanie stabilniejszego styku opony z podłożem poprzez zapobieganie nienaturalnemu zwijaniu opony pod naciskiem i przy niższym ciśnieniu.
Dbałość o detale widać również w podejściu do kwestii grafiki. Otóż napisy na bocznych ściankach są zrobione w taki sposób aby dokładnie zgrywały się z logiem obecnym na kompatybilnych, firmowych obręczach TRS. Mała rzecz, a cieszy....
Nowe opony TRS są oczywiście kompatybilne z systemami tubeless, zarówno z obręczami z rantem lub tzw. "hookless". Producent podkreśla, iż duży nacisk położono także na prawidłowe połączenie stopki opony z rantem obręczy. Oczywiście najlepiej nowe papucie współpracują z obręczami TRS - można je pompować bez problemu tradycyjną pompką serwisową a nie kompresorem.
W zależności od wersji, do produkcji wykorzystano dwu lub trzy składnikową gumową mieszankę, która przedkłada się na cenę i wagę. Cięższe, dwuskładnikowe gumy kosztują na rynku zachodnim około 57USD (27.5") lub 59USD (29"). Ciut drożej i ciut lżej wypadają modele wyposażone w "race level triple compound". Obecnie trzeba będzie wysupłać 70USD za (27.5) i 72USD za wersję 29er.
W Polsce dystrybutorem marki e*thirteen jest 7Anna. Miejmy nadzieję, że obręcze i ogumienie TRS zyska przychylność włodarzy i znajdzie się na polskich półkach.
Michał Śmieszek
foto: https://bythehive.com/products/trs-tire