Szybkie opony na jeden raz, czy też może jednak coś po środku? Co wybrać, żeby nie przegrać na ostatniej prostej? Pytanie trudne jak cholera, bo opon 29 "jak mrówków". No to może tym razem coś, czego inni nie mają? Vee Tire Rail Tracker!
Michał Śmieszek
A co to takiego? Na polskim rynku nie znajdziecie tych opon jeszcze bo słynna marka Vee Tire nie ma oficjalnie dilera. Cały dowcip polega na tym, iż azjatycki brand powinien być Wam, drodzy czytelnicy dobrze znany, bowiem w Polsce jest szerzej znany jako Vee Rubber. Różnica polega na tym, iż Vee Tire tworzy wysoko gatunkowe produkty, na których ścigają się ponoć najlepsi. Nie, to nie MY....jeszcze :), ale staramy się.
W każdym razie Vee Tire nie próżnuje i z roku na rok poszerza ofertę wyczynowych opon MTB, począwszy od szosy, a na fatbajkach skończywszy. W 2017 w ofercie pojawiło się sporo nowych modeli, w tym tytułowy Vee Rail Tracker, opona przeznaczona do szeroko rozumianego XC i Trail, o szerokości wyjściowej aż 2.20". Aż? Dokładnie tak, bo jeszcze do niedawna żaden szanujący się sportowiec nie założyłby "tak szerokiego kapcia do swojego ścigacza. Tymczasem charakterystyka tras XC i XCM wymusza na zawodnikach stosowanie szerszego ogumienia, zaś na producentach projektowanie takich wzorów, które przy większej objętości nie były znacznie cięższe, za to nadal szybkie i efektywne na trudnych szlakach.
I właśnie z taką myślą powstał testowy Rail Tracker. Opona nie należy do lekkich, jak na standardy XC, ale w przeciwieństwie do nierzadko papierowej konkurencji jej szkielet jest wzmocniony specjalną odmianą oplotu "Synthesis", która zdaniem producenta znacznie zmniejsza ryzyko rozcięcia lub przetarcia boków opony. Wygląda na to, iż bezpieczeństwo postawiono wyżej niż pozostałe parametry, ponieważ wzmocniono także czoło opony. Tu kłania się technologia B-Proof, czyli niemal 5mm grubości taśma zatopiona między oplotem a bieżnikiem. Aby Rail Tracker jednak nie ważył tony, znacząco zwiększono wartość TPI - uwaga...aż 185! Efekty widoczne są gołym okiem - pomimo dodatkowego zbrojenia Rail Tracker waży przyzwoite 646g.Zdaniem korporacji Vee Tire, Rail Tracker ma bezkompromisowo dowieść jeźdźca na metę. Aby tak się stało nie wystarczy wzmocnić oponę lecz również wypada odpowiednio dobrać gumową mieszankę oraz wzór bieżnika. Vee stosuje w swoich produktach dwa rodzaje gumy - bezpośrednio na styku opony z podłożem stosuje się twardą mieszankę o durometrze 56A, zaś boki są znacznie miększe - 48A, tak aby zapewnić wystarczającą kontrolę w zakręcie.
Rail Tracker prezentuje jeden z ciekawszych (moim zdaniem) wzorów bieżnika z jakim się ostatnio spotkałem. Bieżnik nie jest wysoki, co ma zminimalizować opory toczenia. Utrzymaniu toczenia pomagają także charakterystyczne, drobne klocki na samym środku. Są dość gęsto ułożone, dzięki czemu tworzą "jednolitą" całość. Projektanci ponacinali je oraz lekko ścięli celem zwiększenia ilości krawędzi roboczych. Można by się spodziewać, że dalej będzie podobnie, tzn "gęsto". Na przekór kolejną linię ataku tworzą stosunkowo szeroko rozrzucone prostokątne klocki wyposażone w dodatkowe wgłębienie wspomagające wgryzanie się w glebę. Co więcej ich rozrzucenie sprawia iż Rail Tracker niechętnie zakleja się błotem a jeśli już do tego dojdzie, to potrafi się z niego oczyścić.
Wyraźne zagęszczenie bieżnika ma miejsce dopiero po bokach opony. Skorzystano z klasycznego, "diamentowego" wzoru. Klocki są sporo wyższe, zwłaszcza skrajne. Także tutaj ścięto ich boczne ścianki, aby skuteczniej przyklejały się do podłoża. Tyle pięknej teorii oraz obrazowego opisu. A jak Rail Tracker wypada w realu?
Oficjalne ważenie już było, natomiast warto dopisać wrażenia organoleptyczne. W dotyku Rail Tracker sprawia wrażenie solidnej gumy, czuć jej większą wagę. Dobre wrażenie robią boki opony, niby "papierowe" ale jednak "nie-papierowe" - jest szansa, że nie rozpierniczę jej na byle krawężniku.
Zbieramy miarę. Po bieżniku równo 57,35mm (obręcz 22mm w środku), czyli jest super! Montaż na uszczelnioną rafkę Dartmoor Rocket 29 jest szybki i czysty. Opona nie jest ciasna, ale kompresor bez problemu wstrzeliwuje ją w rant obręczy. Jedziemy!
Pierwszy kontakt to jednocześnie powrót z fatbajka na cienką kiszkę. Efekt...piorunujący! Mam wrażenie, że frunę, a mój Travers przyspiesza niczym bolid F1. Wiem, wiem, to mało obiektywna ocena w tych okolicznościach przyrody, niemniej Rail Tracker potwierdza założenia projektantów. Mimo sporej szerokości, guma toczy się gładko i cicho. Enjoy the silence!
Kolejna przygoda to jak zwykle, mazowieckie wydmy i leśne ścieżki wokół Stolicy. Można się zmęczyć i wbrew pozorom całkiem nieźle sprawdzić towar. Zatem cisnę...wiatru napierdziałem w oponki niecałe 2 atm, nie więcej. Dla jednych to dużo, a dla mnie w sam raz - ważę sporo i opona musi unieść moje wielkie dupsko a nie rozpłaszczyć się jak żaba.
Pogoda dobra, podłoże twarde, miejscami lekko wilgotne. Rail Tracker trzyma się dzielnie - jest stabilny i ładnie ugina na się na wybojach. Gęsty oplot robią robotę. Zakręty....te pierwsze, kontrolne, były takie sobie, ale tu wyszły już przyzwyczajenia nabyte po jeździe na facie, który pozwala na bardzo dużo swobody. Czym dalej w las, tym więcej zaufania zyskiwały nowe gumiaki. Dzięki relatywnie dużej objętości oraz układowi kostek, Rail Tracker bardzo przyzwoicie utrzymuje przyczepność na szlaku, gdzie niewiele jest luźnych elementów. Tam gdzie pojawiają się drobne kamienie i piach, już tak cudownie nie jest. Słaby technicznie jeździec ma szansę wylecieć z trasy. Natomiast doświadczony pros z łatwością skontruje nagły uślizg.
Co ciekawe, w piachu Rail Tracker radzi sobie dobrze i bardzo łatwo kontrolować tor jazdy na takich fragmentach trasy. Tu po raz kolejny pomaga 57mm szerokości balona :).
Test w warunkach bojowych, czytaj startowych Vee Tire Rail Tracker przeszły dwukrotnie. Raz był to szybki i względnie suchy maraton w Kielcach, gdzie udało się wykręcić naprawdę dobry czas, a opony nie zawiodły ani razu. Drugim podejściem był maraton w Świeradowie. Kto był tam, ten wie jak bardzo mokra była to edycja. Błoto po osie. Cudu nie będzie. Aleee....:) :)...musi być, "ale", bo ogumienie Vee pokazało klasę na mokrych kamieniach i w błocie Izerów. Przyczepność traciłem tylko w najgorszych fragmentach trasy, ale tam mało kto przejeżdżał na pełnym gazie i z pełną kontrolą. Vee oczyszcza się stosunkowo łatwo z błota, choć nie aż tak pięknie. Środek pozostaje faktycznie "czysty" ale boki potrafią się zalepić.
Trwałość...obie opony przejechały około 1.5k kilometrów, w tym połowę w terenie. Ani razu nie złapałem kapcia... :) :) (tubeless), ale tak całkiem serio, pomimo hasania po skałach, brak najdrobniejszego rozcięcia lub przetarcia, tak więc technologia Synthesis oraz B-Proof działają. Żeby jednak nie było tak kolorowo, to opony noszą wyraźne ślady "starzenia się", co mimo wszystko mnie niemiło zaskoczyło. Możecie porównać zdjęcia nowych (na górze) oraz tych poniżej - niebo a ziemia. :)
Trudno powiedzieć, czy to kwestia promieniowania UV - w okresie wakacyjnym rower głównie stał w pełnym słońcu, czy tego iż otrzymaliśmy model przedprodukcyjny, tuż po premierze na Eurobike (listopad 2015), ale to pierwszy raz, kiedy spotykam się z taką wadą w przypadku opon Vee Tire. Problem został zgłoszony producentowi, być może to kwestia jednej partii produkcyjnej. Oby....
Podsumowując...Generalnie Rail Tracker pozytywnie zaskakuje, jeśli z góry założy się jego porażkę w starciu z cenioną konkurencją. To nie jest wybitna opona, która powala na kolana i każe lecieć do sklepu, lecz dobrej klasy guma zasługująca na mocną czwórkę z plusem. Obrazowo to trochę taki czarny koń, wręcz gość od czarnej roboty, filar i opoka....(Gwiazda w zasadzie, polskiego grajdołka MTB) na którym możecie polegać podczas większości Waszych górskich wycieczek i niedzielnych wyścigów dookoła leśnej piaskownicy. Temu też polecam Waszej uwadze.
P.S W Polsce nie są jeszcze dostępne (brak oficjalnej dystry), ale żyjemy w świecie Internetów, gdzie zakup kontrolowany w okolicy 160PLN nie jest już problemem.