Nie tak dawno pisałem o sposobach i kolejności/etapach radzenia sobie z zimnymi stopami, teraz przyszła kolej na wyższe partie. O ile z nogami nie ma wielkiej filozofii, to problem pojawia się w okolicach pasa, gdzie nie znajdziemy dających ciepło mięśni, a ekspozycja na zimny wiatr jest szczególna
Mateusz Nabiałczyk
Wielu z nas założenie nawet zimowych spodni nie daje komfortu, gdyż najczęściej co prawda mają wewnętrzną wyściółkę, która grzeje, ale brak membrany. Ta jest jedynie w okolicach stawów i mięśni nóg.
Cóż zatem począć, gdy zimno w krocze, a po paru jazdach ból pęcherza jasno daje do zrozumienia, że go przeziębiliśmy?
Oczywiście wielu producentów, niekoniecznie odzieży rowerowej ma w swej ofercie termobieliznę przygotowaną specjalnie na zimowe warunki. Co prawda to pomaga, ale w stopniu może nie tyle symbolicznym, co często niezadowalającym kolarzy, szczególnie śmigających poza sezonem na szosie. Przez pierwsze kilometry może i jest okej, ale później coraz gorzej. Wyziębianie? Częściowo tak, ale przecież chyba nie jestem jedynym, któremu pot z całego tułowia grawitacyjnie spływa w dół. Dlatego też najlepiej od razu sięgnąć po coś dedykowanego...czyli?
Ostatnio w moje ręce, a raczej na tyłek trafiły genialne w swej prostocie obcisłe bokserki Accenta, model Trento. Są one wyjątkowe tylko z jednego powodu – w przedniej części mają wiatroszczelną membranę! Powiedzcie mi, dlaczego tak niewielu producentów na to wpadło?!
Gacie nie wyróżniają się niczym szczególnym. Mają ciepły, przylegający materiał, przyzwoitą cenę, a ten jeden detal sprawia, że po pierwszym użyciu z uśmiechem na twarzy zapytałem samego siebie, dlaczego dopiero teraz wszedłem w ich posiadanie.
Jestem straszliwym zmarzluchem, a odkąd stosuję owe pantalony jeden z poważniejszych problemów po prostu zniknął. Hurra! Nie będę pisał kwiecistych treści, bo do czego tu dorabiać teorię i szukać niesamowitych historii? Po prostu działa, i to jak.
Ideał? No jasne, że nie...tzn, nie zawsze, nie do końca. Co mam na myśli? W gatki wszyto rowerowego pampersa. Teoretycznie posunięcie godne pochwały, bo przecież grzeje, izoluje i zwiększa komfort. W praktyce jednak, szczególnie, gdy ktoś przyzwyczajony jest do naprawdę dobrych wkładek, nie będzie zachwycony. Ta w Trento nie jest zła, ale po prostu bez rewelacji. Kolejną sprawą jest fakt, iż jej umiejscowienie, przynajmniej mnie, nie do końca odpowiada – mogłaby być ciut bardziej przesunięta do tyłu. Kolejnym argumentem przeciw jest to, iż najczęściej spodnie mają już pieluchę, więc jej dublowanie nie jest trafnym pomysłem.
Co chcę przez to wszystko powiedzieć? Osobiście bardziej polecałbym wariant bez pampersa, no chyba, że stoicie również przed zakupem zimowych spodni. Wtedy ekonomia mówi, że dołożenie 7 PLN do Trento z pieluchą kalkuluje się bardziej, niż 50-100 PLN do wyposażonych w nią spodni, proste.