Titus - na dźwięk tej nazwy, wielu z nas, entuzjastów dwóch kółek nadstawia ucha. Mało kto nie słyszał o tej firmie, która zdaniem wielu zyskała status kultowej. Rowery noszące logo tej marki słynęły i nadal słynął z wyjątkowości, tym bardziej, że sztandarowym materiałem tu używanym jest tytan. Po kilkuletnich perturbacjach finansowych wygląda na to, że obecny właściciel marki Planet X postanowił przywrócić dawny blask i chwałę Tytusowi.
Michał Śmieszek
Przypomnijmy: Titus powstał w 1991 - jego założycielem był Chris Cocalis, który z powodzeniem rozwijał firmę aż do roku 2006, kiedy problemy finansowe zmusiły go sprzedaży swojej części udziałów wierzycielom. Od tej pory niestety rozpoczął się kryzys marki, która przechodziła z rąk do rąk kolejnych właścicieli. A ci najwyraźniej nie mieli dobrego pomysłu jak ma się firma rozwijać i jak nie stracić ugruntowanej pozycji w branży rowerowej. Na szczęście dla Titusa, w listopadzie ubiegłego roku jej były już właściciel Factors Southwest (FSW) wystawił wszystkie aktywa, logo, stronę etc. na aukcję...bynajmniej nie na allegro.
Planet X po raz pierwszy...po raz drugi...po raz trzeci.. Sprzedane!...Titus po raz kolejny zmienił zarządcę, tym razem jednak biznesem zajęli się profesjonaliści z Wielkiej Brytanii. Dla mniej wtajemniczonych PlanetX = On-One Bicycles. Jak jeszcze komuś mało to proponuję kontakt z naszą brytyjską forpocztą - ekspertem IvanemMTB :) lub poszukaniem info na naszym portalu. A najlepiej jedno i drugie.
Decydenci z PlanetX bardzo szybko ogarnęli sprawy formalne tym bardziej, że dłuższy niebyt na rynku rowerowym mógłby grozić znacznie gorszymi konsekwencjami niż tylko strata kontaktu z czołówką. Mówi się, że każdą firmę tworzą jej pracownicy a nie wierchuszka. Podobnie pomyśleli Brytyjczycy i zatrudnili kilka osób ze starego składu Titusa. Efektem wzmożonej pracy całej ekipy związanej z reaktywacją brandu jest między innymi przedprodukcyjna kolekcja 29er. Niektórzy mają odmienne zdanie w tym względzie, jednak lepiej "nie dzielić jeszcze kasety na niedźwiedziu" - choć finalnych zmian będzie pewnie bardzo niewiele jeśli w ogóle....
Doskonałą okazją do pokazania nowych tytusków był.....taaaak! Sea Otter Classic. Titus przedstawił:
- dwa w pełni zawieszone rowery: karbonowy Racer-X 29er i jego węglowo-aluminiowy brat bliźniak Racer-X 29er
- dwa sztywnoogonowce: Fireline - na niecodziennej ramie tytanowo-karbonowej i "Riddler" na alu rurkach.
Bardzo ciekawie prezentują się oba wymienione fulle, szczególnie model na ramie z włókna węglowego. Całkowita masa wersji przedprodukcyjnej (rozmiar M) to ok 13,1kg. Rower zbudowano w oparciu o koła Stan's 3.30, pełny napęd i hamulce X.0, karbonową sztycę Titus, siodło i opony WTB. Wedle producenta waga samej ramy bez dampera to około 4 funtów (1814g), co jest naprawdę dobrym wynikiem dającym realną nadzieję na osiągnięcie znacznie lepszej wagi całego roweru. Opierając się znów na odczuciach obserwatorów rozmiar M jest dość duży - u konkurencji byłaby to już L-ka. Karbonowy Racer-X będzie produkowany w 3 rozmiarach: S (17"), M (18,75") i L (21"), podczas gdy jego aluminiowy brat będzie miał dodatkowo opcję XS (15").
Jak na rasową wungiel-ramę przystało, główka będzie taperowana, cięgna i pancerze elegancko schowane. Tylne haki oraz górne rurki tylych widełek są całkowicie karbonowe a główny trójkąt to konstrukcja monokok. Chłopaki z Planet-X wykorzystali przy projektowaniu koncepcyjny model Rockstar. Zmienili nieco geometrię na bardziej "wyczynową" - główka ma 70º a podsiodłówka 73º. Podniesiono nieco mufę suportu. W stosunku do pierwowzoru Racer-X ma o 1 cal krótszą bazę kół przy tylnich widełkach o długości 45,72cm. W punktach obrotu zawieszenia zastosowano łożyska maszynowe i tuleje ze specjalistycznego tworzywa sztucnego znanej marki Igus. Za amortyzację odpowiadać będzie kombinacja SRAM (front)/RockShox (damper). Pełna specyfikacja techniczna nadal pozostaje nieznana. Przedstawiciel Titusa poinformował o możliwości zakupu osobno ramy, ale tu też cena jest tajemnicą. Wiadomo jedynie, że ramy będą "lada moment po niedzieli". Oby świstak zdążył pozawijać w te sreberka...
Entuzjaści Titusa nie mający pękatego portfela będą mogli nabyć model karbonowo aluminiowy, gdzie przedni trójkąt jest tradycyjnie aluminiowy, a tylny z karbonu. W tym przypadku nasz świstak na pewno się nie wyrobi, gdyż sprzęt będzie dostępny już za miesiąc. Jak że to być może?
Ano dlatego tak szybko, ponieważ tylny wahacz, pierwotnie przygotowany dla modelu Rockstar, jest już gotowy. Jedyną zauważalną różnicą poza użytym materiałem, będzie prowadzenie linek w pełnym oplocie, a nie w ramie. Aluminowy trójkąt to materiałowa kopia z Rockstar, tyle że geometria jest tuningowana pod ogolone nogi zawodników XC, niż owłosione freeriderów i niedzielnych buntowników.
Równie interesująco zapowiadają się hardtaile Titusa, w szczególności karbonowo tytanowy Fireline. Uwagę zwraca od razu charakterystyczne karbonowe diamenty wplecione w tytanową powierzchnię dolnej rury. Jeśli tylko uda się utrzymać kontrakt z producentem tego elementu to zmian nie będzie. Znając życie możemy spodziewać się całkowicie tytanowej wersji Titusa w niedalekiej przyszłości. Projektanci bardzo lubią "pływające kształty" ram, które są obecnie modne. Jednak koncepcja Titusa jest mimo wszystko trudna do pomylenia.
Ciekawe czy znajdzie się firma chętna sprowadzić tę markę pod rodzime strzechy.
(Foto i info: www.bikerumour.com)