Ledwo co, napisałem parę słów na temat nowego, karbonowego dziecka On-One a tu proszę, pojawiła się "sugestia-nie-do-odrzucenia" forumowego guru IvanaMTB, który napomknął o równie świeżym tytanowym 29erze brytyjskiej manufaktury. Jak się przekonałem na własnej skórze, z Ivanem nie ma miętkiej gry, i to tamto, dlatego czym prędzej wynająłem agencję detektywistyczną...Zapraszam do przeczytania tego co wyniuchała.
Michał Śmieszek
Jak pisałem kilka dni temu o karbonowych nowościach On-One, firma bardzo dba o rozwój swoich produktów. 29ery On-One mają już ugruntowaną pozycję wśród użytkowników, dlatego jej projektanci nie boją się eksperymentować ze szlachetnymi materiałami, nowymi rozwiązaniami technologicznymi. Tym razem zdecydowano się odświeżyć tytanową dwudziestkę dziewiątkę, która występowała tylko w wersji Single-Speed. Warto przypomnieć, że Anglicy nie pieścili się w poszukiwaniu wykonawcy - tytanowy singiel On-One wyszedł spod spawarki jednej z legend tytanowego rękodzieła - manufaktury Lynskey - założyciela słynnej marki Litespeed.
Chłopaki z On-One uważnie obserwują trendy wśród obywateli wolnego świata Wielkiego Koła, którzy bardzo lubią mieć coś specjalnego, co niekoniecznie będzie tak "ortodoksyjne" jak jednobiegowiec. Klasyczne ramy z pionowymi hakami, pod zewnętrzne napędy są po prostu bardzo popularne i posiadanie tak ekskluzywnej, tytanowej ramy w ofercie jest po prostu konieczne. Ale On-One poszedł o krok dalej, gdyż postanowił zadowolić gusta również tej części wielkokołowej społeczności, która preferuje jazdę "off-track", wolną, pozbawioną ograniczeń. Jednym słowem proponuję się nam dwie tytanowe ramy:
1. On-One Ti 29er Short Travel - czyli klasyka XC i maratonów, skok 80-100mm
2. One-One Ti 29er Long Travel - wersja dla chopców w luźniejszych gatkach preferujących amortyzatory o skoku przekraczającym wyobraźnię maratończyka: 120-140mm
Obie ramy to efekt kilkumiesięcznej pracy na deskach kreślarskich i w terenie, gdzie inżynierowie z niejakim Van Nicholasem na czele walczyli z zawiłościami 29erowej geometrii.
"Short Travel", to typowy ścigant, przedstawiciel linii angielskich hartów. Wyścigowa geometria, super lekka waga, sztywność połączona ze wspaniałymi właściwościami tytanu - to najkrótsza charakterystyka tego cudeńka. Żeby było jeszcze ciekawiej, On-One wyposażył go w haki systemu "Swap-out", czyli możemy sobie zrobić singla podle naszego humoru. Z najnowszych niusów wynika jednak, że finalnie, światło dzienne ujrzy wersja normalna, ponieważ frakcja "weigthweenies" groziła linczem, wywiezieniem na taczkach, i samospaleniem w przypadku nie spełnienia ich żądań. Cena ramy nie powinna przekroczyć 800 GBP, czyli bardzo przyzwoicie jak na materiał i jego klasę. Pierwsze "seryjnie" produkowane modele opuszczą taśmę w kwietniu 2010. Poniżej kilka bardziej szczegółowych danych, które możecie poznać dzięki serwisowi 29inches.com. Niestety to oni pierwsi, a nie my, mieli przywilej oblatywać niedawno całą kolekcję 29er'ów On-One:
- ~1600g (18") - nie jest to rekord świata, ale jak to mówią angielscy Indianie: "It's not about weight but riding characteristics"
- 68mm mufa suportu - słusznie, po kiego grzyba utrudniać sobie życie nowymi rozwiązaniami
- 444mm długości tylne widełki - standard On-One i kompromis między stabilnością i skrętnością
- 40mm średnicy dolna rura
- 110mm długości główka
- 605mm efektywna długość TT
- miejsce na oponę aż do 2.3"
- standardowe stery 1 1/18"
- aż 4 rozmiary ram: 16", 18", 19,5", 21"
Testerzy z 29inches potwierdzają niesamowite właściwości tytanowego ściganta. Geometria to niemal wierna kopia aluminiowego Scandala - 72°/73°. Rower wymaga jednak pewnej dozy tuningu. Testowa konfiguracja, czyli między innymi kiera Merry Bar, mostek 70mm nie przypadły do gustu pilotowi-oblatywaczowi, co innego klasyczna prosta rurka. To w pewnym sensie potwierdza, że klasyka lubi klasykę. Boguś Linda rzekłby: "sztuka jest sztuka"...
"Long Travel", jak sama nazwa wskazuje, jest ucieleśnieniem marzeń tych dla których długość skok amortyzatora jest wyznacznikiem pozycji społecznej, kondycji seksualnej i przynależności społecznej. Nie ma co...stworzenie 29era, który przyjmie 120-140mm skoku amora to wyczyn godny odnotowania, tym bardziej jeśli rower ma zachować uniwersalność. Jeśli dodać do tego materiał - tytan to normalnie...szacun! W końcu taniej zaliczyć ewentualną "wpadkę" na aluminium. Sugerowana cena detaliczna: 899 GBP.
Wedle zapewnień producenta, "Long Travel" jest stabilny reaktor atomowy, ale jak się znajdzie na szlaku to biada mrówkom, i innym gryzoniom. To rama dla entuzjastów All Mountain, gdzie suma zjazdów zdecydowanie przewyższa podjazdy. Aby zachować należytą sztywność przodu, zdecydowano się na główkę o zmiennej średnicy. Również tyłek został odpowiednio usztywniony. To co już możemy napisać o tym tytanowym cudeńku to:
- 105mm główka ramy o zmiennej wewnętrznej średnicy
- 68° kąt główki...ufff AM pełną gębą
- 432mm!! długości tylne widły
- 608mm efektywna długość górnej rurki dla rozmiaru 18"
- 73mm mufa suportu z mocowaniem ISGS (pod napinacz)
- podgięta rura podsiodłowa, aby zrobić miejsce dla przedniej przerzutki
- Haki "swap-out", czyli możemy założyć normalną przerzutkę, singla lub piastę wielobiegową
- potężny prześwit tylnego widelca - można będzie stosować opony 2,5"
- mega pancerne: dolna i górna rura głównego trójkąta - 45mm/34mm średnicy
- pancerne owalizowane tylne dolne widełki: 23-28mm
- sztyca 31.6mm
- rozmiarówka: 16", 18", 20"
Gotowe rowery On-One LT ewidentnie potwierdzają charakter enduro wersji LT. Wyposażono je w amortyzator Reba RLT 120mm ze sztywną osią Maxle, napęd 1x9, krótki mostek i długaśnego riser-bara, odporny na głupotę zestaw kół obuty w Maxxisy Ardenty 2.4" (front) i 2.25" (tył). Pierwsze jazdy potwierdzają, że On-One 29er LT to potwór, nie straszne jej kamienie jak telewizory, ciasne zakręty na trasach downhillowych. Odpowiednio zestrojony rower potrafi jednak podjeżdżać choć uśmiech na twarzy pojawi się z pewnością dopiero na szczycie, kiedy spojrzymy na czekający nas zjazd.
Oglądając zdjęcia z testów na stronie 29inches.com trudno oprzeć się prostocie i elegancji jaka bije z obu tytanowych ram. Podobnie jak w ramach stalowych widać tu kunszt i rzemiosło specjalisty-spawacza. Ciężko będzie wytrzymać zimowe miesiące w oczekiwaniu na oficjalną, wiosenną premierę. Miejmy nadzieję, że znajdzie się jakiś odważny polski dystrybutor i ramy będą dostępne nie tylko w sprzedaży internetowej.
,