Tallboy LT

Wysoki Chłopaczyna po kuracji hormonem wzrostu. Pierwszy kwietnia, czas niewybrednych oraz mniej lub bardziej realistycznie brzmiących kaczek dziennikarskich. Właśnie ten dzień Świętokrzyżowcy ze słonecznej Kalifornii wybrali na premierę napompowanych Chłopczyków. Niejednemu pewnie drgnęła brew i już klasyfikował wrzucić niusa do wora "Fake" lub "Spam", ale po Prima Aprilis przyszły kolejne dzionki a wraz z nimi więcej informacji, zdjęć, Ba! Nawet pierwsze wrażenia z oblotu nowych maszynek (a tak, tak... maszynek, a nie jednej maszynki...)

IvanMTB

Najpierw nieco chronologii i dodatkowego para-technicznego wymądrzania się. Już w momencie pierwszych przecieków zdjęć nowego dziecka ze stajni Santa Cruz pod frapująca nazwa TallBoy, gdzieś na przełomie czerwca i lipca Anno Domini 2009, zaczęły podnosić się głosy narwańców domagających się wersji LT. W myśl polityki rozwoju poszczególnych modeli, a także podług filozofii nomenklaturowej TallBoy LT zdawał się być naturalnym krokiem ewolucyjnym. Przyszło poczekać niemal 3 lata aż one domniemywania, domysły, połajanki i dogadywanki zmaterializowały się w postaci TallBoy'a LTc i LT za jednym podejściem. W sumie to nie jest to wielkie zaskoczenie, iż długonogi, Wysoki Chłopaczyna ujrzał światło dzienne dopiero w bieżącym roku. Sprawa trywialnie wręcz prosta. Można było zaprojektować, pokleić i upiec lub pospawać ramę o słusznym skoku, w słusznym rozmiarze kola. No i na jaka jasna choinkę? Skoro wtedy nie było jeszcze dostępnego markowego uginacza operującego na przedzie konstrukcji. Pragnę od razu ostudzić szczękających - no przecie był juz wtedy oferujący 150mm skoku White Brothers, nie wspominając o modyfikacjach Dorado i Maveric'a!!! To jakiś żarcik jest Proszę Koleżeństwa? Mocno niszowy WB lub jakieś garażowe przeróbki zjazdowych widelców do stylizujących się na ekskluzywność i butikowy high end Santy? No comment...

LTcLT

Bądźmy szczerzy. Dopiero pojawienie się i okrzepniecie platformy F34 + Kashima w stajni Fox'a otwarło szerzej drzwi dla zwolenników All Mountain i Enduro w 29-cio calowych szatkach. Odrębna kwestia jest tu spor zwolenników i przeciwników poszczególnych opcji, ze tak powiem, goleniowych. Czy 32mm to za mało? Czy 34mm to także półśrodek? A może od razu należało celować we w miarę ustabilizowany standard dla cięższego "łomotu", który ustabilizował się na 36-ciu milimetrach? Kwestia jak zwykle dyskusyjna, mająca swoje "ZA" i "PRZECIW" - materiał na filozoficzno-drgawkowy artykuł bez wątpienia Oczywistość porównań miedzy TallBoy'em i TallBoy'em LT jest truizmem, który będę starał się nieco wyeksploatować.

Styknie mędrkowania i okrągłych słów, czas na nieco numerków i danych. A jest tu kilka smaczków i zaskakujących faktów. Pobieżna inspekcja i studiowanie tabelki z geo dają następujące wyniki:

System zawiasu VPP drugiej generacji, zapewniający 135mm skoku tylnego kola, pozwalające serwisować łożyska kalamitki, stożkowa główka ramy, rama optymalizowana pod 130-150mm widelca przedniego, obecne są punkty mocowania napinacza łańcucha w systemie ISCG05 oraz przelotki do pancerza cięgna regulowanej sztycy. A-cha... Zapomniałbym o informacji dla krosiarzy. Jeden punkt mocowania koszyka na bidon i to jeszcze na dodatek na dolnej części skośnej rury głównego trójkąta. Smacznego golinogom...

LTc rear dropouts LT ISCG

LTc direct mount

Dostępne kolorki to:

  • W wersji LT: gulf blue + pomarańczowe naklejki, gun black + czarne naklejki

Tallboy LT

Tallboy LT 2

  • W wersji LTc: solar yellow + czarne naklejki, czysty karbon + pomarańczowe naklejki

Tallboy LTC

Tallboy LTC 2

W tym momencie zaczynamy z ukontentowaniem kiwać głową, masturbantom najnowszych technologii zasię zaczynają niebezpiecznie błyszczeć oczyska. A tu niespodziewajka. Oś suportu to standardowy gwint BSA pod 73mm. Od razu śpieszę z wyjaśnieniami. Chłopaki od Świętego krzyża podają trzy wyjaśnienia: a) gwintowana mufa supportu ciągle pozostaje najprostsza w obsłudze dla przeciętnego Popychacza Pedałów, który nie posiada profesjonalnie wyekwipowanego warsztatu rowerowego b) Press Fit nie pozwala na zainstalowanie ISCG05 c) Press Fit to bezpośredni transfer technologii z kolarstwa szosowego. I w/g Sanciarzy nie jest to najlepsza rzecz, jaka przepełzła z Ciemnej Strony Mocy. Większa mufa suportowa to cieńsze ścianki, aby nie przegiąć z wagą. No a niestety ta część ramy w kolarstwie górskim ma zdecydowanie cięższy żywot niż na szosie. Jak dla mnie argumenty brzmią przekonywująco, ale łaskawie dopuszczam glosy sprzeciwu :p Przemieszczając się dalej od centrum ramy natrafiamy na haki tylnego koła. W zależności czy obmacujemy ramę z węglowego kompozytu czy z aluminium ukazuje się nam sztywna oś w standardzie 12x142mm lub zwykły szybkozamykacz 135mm. Niezadowoleni? Santa Cruz argumentuje, iż wersja aluminiowa pozostała przy klasycznej osi z przyczyn ekonomicznych. Ceny kół 12x142 ciągle przewyższają te standardowe a tył 135mm QR jest prostszy i tańszy w spawaniu. Ruszamy dalej proszę wycieczki... I natrafiamy na adapter tylnego hamulca w systemie IS. Juz słyszę te jęki zawodu i marudzenia. Kalifornijczycy śpiewają stara jak świat mantrę: Łatwiej-Wymienić-Adapter-Niż-Zmieniać-Całą-Ramę oraz coś nowego, kosmicznego zahaczającego o technologię produkcji ramy szczególnie tej węglowej - o czym nadmienię później w stosownym miejscu.

No to w ramach przerywnika porównajmy sobie geo TallBoy'a i nowego LT-ka.

 

 
 

TallBoy geo

 

TallBoy LT geo

comparison-AL

Nowa maszyna zachowała tą samą rozmiarówkę (M,L,XL - XXL jak nie jest jeszcze dostępny, ale to kwestia czasu) oraz te same wysokości główki ramy. Lekkim modyfikacjom uległy: górna rura - wydłużyła się o 2.5mm, rurki tylnego widelca - uzyskały dodatkowe 10mm, kąt główki ramy - spłaszczył się o 1.5 stopnia, kat rury podsiodłowej - stracił 0.4-0.3stopnia, baza kół - rozciągnęła się o 35mm, suport - podniósł o 15mm a przekrok - zmniejszył się (tak to nie błąd Marek Stańczyk, przybyło nam przestrzeni pod ekhem nabialem...) o prawie 13mm.

Skupmy się teraz nieco na tym co nowe i interesujące. Santa Cruz nie zasypiając gruszek w popiele zaoferował w jednym przysiadzie wersję karbonową - full wypas za grubą forsę - oraz tak zwaną opcję bardziej budżetową w aluminium. W opcji aluminiowej korzystamy z takich dobrodziejstw jak hydroformowana dolna i górna rura głównego trójkąta, wymienny hak przerzutki oraz kute, asymentryczne, dolne łączniki zawiasu - dla polepszenia przestrzeni dla łańcucha. Grubość sztycy to standardowe 30.9mm, przednia przerzutkę zaś założymy na stara-dobrą obejmę 34.9mm.

Reszta już została wymieniona, także szybciutko zostawiamy ubogiego krewnego LT i zagłębiamy się w wysokowęglowym, nieprzyzwoicie drogim i napakowanym "wynalazkami" LTc. Jak się okazuje zbudowanie LT-ka nie było tylko prostym upchnięciem dodatkowych 35mm skoku w istniejąca już ramę. Robota koncepcyjna wymagała nowatorskiego podejścia, kapitalizacji doświadczeń wynikających z budowy węglowego V10 oraz opracowania zupełne nowego podejścia do problemu formowania struktur kompozytowych bla, bla, bla, bla, bla... Znaczy się było ciężko, chłopaki się namyśleli, nakombinowali, ale w końcu dali radę.

LTc shock mountLTc ISCG

LTc bumper and linkages

Bardziej po naszemu: w węglowym LT-ku zdecydowano się jak najwięcej koniecznych części metalowych - takich jak gwinty - połączyć z karbonową strukturą główną w pierwotnym procesie formowania ramy, a nie jak to się zwykło robić w post-produkcji. Cel oczywisty: zmniejszenie wagi, usztywnienie ramy oraz uzyskanie generalnie mocniejszej konstrukcji. Jedyne elementy, które są doklejane do gotowej juz ramy to gwinty osi suportu, przelotki kabli, gwinty mocowania dampera oraz stalowa osłoną widelca przy mufie suportowej mająca za zadanie trzymać wygłodniały łańcuch w bezpiecznej odległości od smakowitego karbonu. Jeśli juz jesteśmy przy ochronie i osłonach to spod dolnej rury głównego trójkąta pokryto termoplastycznym zbrojeniem. Jak juz nadmieniono LTc z tylu szpanuje osia w formacie 12x142mm. Ramy będą dostarczane w tym "departamencie" z produktem DT - kolejny dotyk ekskluzywności. Pewnym zaprzeczeniem filozofii KISS - Keep It Simple Stupid - jaka przyświecała twórcom Długonoga (zmieniarka przednia na obejmę, gwintowany suport, tylny hamulec w standardzie IS - jest konieczność stosowania przerzutki tylnej Direct Mount. Niby poprawia to-to sztywność i zwiększa prześwit, ale również ogranicza dostępność zamienników. Pikanterii dodaje fakt ze Szitmano nie dysponuje jeszcze seryjnymi przerzutkami w tym standardzie, a na prezentacji LT-ka dostępny był tylko prototyp oraz "przejściówki" dla standardowych przerzutek.

LTc direct mount and DT skwear

Cała ta wyrafinowana technologia i fanfary prowadzą oczywiście do jednego wspólnego mianownika. A mianowicie: nikczemnej wagi. Malowana rama w rozmiarze "M" wraz z zaciskiem podsiodłowym i damperem, ale bez tylnej osi popycha wskazówkę Artefaktu Boga Wagomira ku 5 funtom i 4 uncjom, co w krajach posługujących się systemem SI daje 2381.36g. Deklarowana przez Świętokrzyżowców waga rozmiaru "L" bez podmalówki to 2353.01g. Wygląda ze mamy do czynienia z prawdziwym liderem w tej klasie rowerów. Aż się chce zamalkontencić, czy przypadkiem przy takiej niedowadze sprzęt, który z założenia nie ma służyć do wyścigów, lecz do bardzo niedelikatnego traktowania nie będzie zbyt lekki... Akademickie roz-WAŻANIE ;)

LTc linkages armor and rear tire clearance

W ramie LTc znajdziemy także takie smaczki jak gumowy zderzak mający zapobiedz dobijaniu tylnego trójkąta ramy do ogniw zawiasu w momencie brutalnego wykorzystania całego, dostępnego skoku. Konstruktorom Santy udało się także znaleźć zaskakująco dużo miejsca w tylnym widelcu na cierpiącego na poważną otyłość Ardent'a 2.4. Cuś w łeb bierze teoria ze rowery pełno-zawieszone nie musza wspomagać się szerokimi papuciami :D Tyle prezentacji, teorii i pornografii. Ale jak to-to jeździ?

W tym momencie dysponujemy, co najmniej trzema opiniami niezależnych testerów o wersji aluminiowej oraz węglowej. Co ważniejsze opinie te, to nie tylko generalnie entuzjastyczne i delikatnie mówiąc w moich oczach bezkrytyczne ochy i achy Zza-Wielkiej-Kałuży, ale również bardziej wyważone zdanie dość sceptycznych Dżemojadów i Herbatozłopów z BikeRadar.

Według członków Wrecking Crew TallBoy LT to bardzo dobrze zbalansowany i przyjazny użytkownikowi sprzęt, który umiejscawia dosiadającego go jeźdźca bezpiecznie w zakresie swego skoku, ale jednocześnie dość ostro i dobitnie informuje o tym, co dzieje się pod oponami na każdym zakręcie. Połączone "złoto" dampera i widelca wespoł-w-zespól sprawdzonym VPP2 połyka kanciaste przeszkody górskich szlaków bez zastanowienia się i bez zająknięcia. Warto ostrzec potencjalnych użytkowników, iż połączone siły zawiasu, Lisów i dużych kół sprawiają, że nie raz zbliżycie się do technicznych sekcji ze zbyt dużym entuzjazmem - czytaj prędkością - i tylko pewne przekalibrowanie swego podejścia do tych ostatnich może na dłuższą metę uratować sytuację, lub jak zapewniają testerzy należy po prostu zaufać Długonogiemu Chłopczynie, iż wybawi nas z kłopotów.

VPP" ma swoich zwolenników i przeciwników. Jest to na pewno niezwykle aktywny system, podatny na naciski jeźdźca oraz na zmianę jego położenia na rowerze (bardziej po polsku: korbie zdarza się "kopnąć") i nie będzie pasował zwolennikom "niewidzialnych" zawiasów, które gdzieś-tam-na-dole bez jakiegokolwiek sygnału wykonują swoja robotę. Ma to oczywiście swoja pozytywna stronę. LT-k o wiele łatwiej i z większym entuzjazmem odrywa sie od ziemi. Jest wręcz zaprzeczeniem klasycznych wielkokołowcow, które przyklejone do gruntu jak najlepszym mintokurem pomykają w dal. Ewidentnie jest to sprzęcik nieco bardziej łobuzerski. ELTek skierowany pod górkę zbiera się niezwykle żwawo między innymi dzięki nikczemnie niskiej wadze (gotowy rower na pełnym XTR'e podbija wskazówkę do ledwie 12.2kg), a aktywność zawiasu pomaga na technicznych podjazdach (o ile nie dostaniesz kopa od korby :p ). Jeśli oczywiście ktoś zainwestuje w lżejsze koła i mniej słuszne opony niż Ardent LUST 2.25 bez specjalnych dodatkowych nakładów urwie TallBoy'owi kolejne dobre kilkaset gram.

LT action 03

Kilka uwag na koniec tej przydługiej klepaniny. Na łamach BikeMagic Joe Graney, naczelny projektant SC ustosunkowywał się do kilku podnoszonych tu i owdzie zapytań i wątków dotyczących LT-kow i wielkiej kich w ogóle. Tłumaczenie poniżej

  • P: Dlaczego Santa nie pokusiła się o zbudowanie rowerka z jeszcze większym skokiem?
  • O: Po pierwsze brak jest odpowiednich widelców, aby podołać takiemu zadaniu, poza tym przy obecnie dostępnych LT mający niezwykle krotka główkę ramy w rozmiarze "M" zaczyna prezentować niebezpiecznie wysoka zadarta kierownice. I nie pomaga tu juz ujemny wznios mostka (lub kierownicy - dopisek własny)
  • P: Jak daleko 29-ery zajdą ze skokiem tylnego zawieszenia?
  • O: 140 i 150mm zdaje się być granicą, poza którą problemy z geometrią i prowadzeniem roweru zaczynają przytłaczać pożytki płynące ze zwiększania skoku.
  • P: Czy SC planuje 29-cio calową zjazdówkę?
  • O: Brak takich planów.

Kwestia bardzo dyskusyjna w świetle nagłej eksplozji i wysypu sprzętów na kolach 650B pozostaje fakty czy aby na pewno jeszcze dłuższe nogi u 29-erow maja sens. Kolejny temat, kolejne przemyślenia... No i piknie. Na koniec, żeby nie było za wesoło i zbyt zajefajnie pozostawiłem gorzka pigułkę ekonomiczną, czyli ile trzeba wykartkować, aby zaposiąść.

SC nigdy nie było tanią, popularną firemką, ale ceny nowych LT-kow mogą nawet dla największych fanów wydać się przyciężkawe. Aluminiowy TallBoy LT w wersji „sama-rama” to wydatek 1999USD lub po tej stronie Atlantyku 1879GBP ewentualnie bliżej Kraju-Raju 2149EUR. TallBoy LTc uszczupli nasze zasoby o galopujące 2699USD, 2699GBP lub 2899EUR. Oczywiście dla leniuszków oferowane są kompletne rowerki których cena zaczyna się na skromnych 3199USD/3299GBP Tallboy LT R/AM (napęd SLX/XT, heble Elixir5, graty Truvativ Stylo), a kończy na powalających na przysłowiowe cycki 5299USD/4999GBP za wersję LTc z zestawem SPX/AM (napęd i heble XT, graty Easton i Thomson).

Czy wykartkowanie (w najtańszej wersji 6300PLN a w najdroższej 25500PLN) takiej kwoty naprawdę udostępni nam Nad-Rower? Obawiam się ze ciągle będzie trzeba pedałować i pocić się, aby wtargać go na górę oraz starać się nie rozbić na pierwszym kamieniu lub zakręcie podczas jazdy w dół. Tego niestety nie zmieni nawet czterokrotność kwoty, jaka można „wypaskudzić” na Chłopaczka... I oby tak zostało, bo jak mawia stare przysłowie pszczół: „to nie XTR-y napędzają rowery”. Cała nadzieja w tym, że Crazy Crank ponownie stanie na wysokości zadania i ceny dla Rodaków będą bardziej zbliżone do hamerykanckich niż juropejskich. ... czego innym i sobie życzę z całego serca. Szacunek... I.

PS Wersja alu juz jest dostępna. Na węgiel przyjdzie poczekać do maja (hej-ho!!! Toz-To-Tuz!!! :P )