geometriaroweru0

Pomimo wielokrotnego wałkowania tematu geometrii ram, w dalszym ciągu bardzo często mam okazje widzieć rowerzystów, których maszyny są nieodpowiednio zbudowane. Dotyczy to nie tyle montowania nietypowych komponentów, co doboru ramy. Wartym podkreślenia jest fakt, że mam na myśli kolarzy, a nie ludzi, którzy używają dwóch kółek do przemieszczania się na trasie dom-sklep.

 
 

Mateusz Nabiałczyk

 
 
 
 
 

Krótki epizod związany z pracą w charakterze sprzedawcy rowerów jedynie utwierdził mnie w przekonaniu, że dla lwiej części klientów jedynym wymiarem definiującym ramę jest długość rury podsiodłowej podawanej w calach, czasami jedyny parametr oficjalnie podawany przez producenta. Dlaczego tak się dzieje? Można jedynie przypuszczać, że statystyczny użytkownik roweru po prostu zawierza producentowi i łudzi się, że jego wiedza jest dostateczna, by zbudować rower o optymalnej geometrii. Nawet jeśli tak jest, to musimy mieć na uwadze, że każdy z nas jest trochę innej budowy, czy wzrostu. Do istotnych cech zaliczyć należy też gibkość ciała jak i priorytety użytkowe.

 
 
 

Poniżej postaram się opisać wszystkie najistotniejsze parametry roweru, na które warto zwrócić uwagę, gdy zależy nam na odnalezieniu w rowerze sprzymierzeńca.

 
 

Na początku wypadałoby się rozprawić z tym, co zostało poruszone, mianowicie z rurą podsiodłową i poniekąd związanym z nią przekrokiem. Nie pomijając kobiet pragnę zwrócić uwagę, ze znane wszystkim „damki” są wielkim nieporozumieniem, jeśli mowa o kolarstwie. Owszem, ten wymysł miał kiedyś uzasadnienie, ale było to, gdy kobiety chodziły w sukniach. Teraz raczej trudno o taki widok na maratonie, więc apeluje do płci pięknej – męska rama, jak najbardziej. Acha i niech nikt nie liczy na jakieś magiczne tabelki, które to definiują, jaki rozmiar jest dla nas idealny, gdyż wszystko zależy od długości naszych nóg oraz chakterystyki użytkowej roweru, a nie wzrostu. Im niebezpieczniejsze ewolucje i związana z nimi konieczność awaryjnego zatrzymywania, tym przekrok powinien być niższy. Zdecydowanym maksimum dla klasycznego XC jest możliwość bezbolesnego stanięcia okrakiem z przednim kole uniesionym na wysokość około 15cm (ekwiwalent dość wysokiego krawężnika) w momencie opierania dzioba siodła o plecy. Pozwala to na bezstresowe zejście z roweru podczas nieudanej próby pokonania średnio stromego podjazdu. Ogólnie lepiej mieć zapas, niż zwijać się z bólu, jednakże nie można przesadzać, rozsądna minimalna długość to taka, która po ustawieniu siodła zapewnia wsunięcie najdłuższej dostępnej sztycy (400-430mm) nie do ogranicznika, lecz do miejsca łączenia tylniego trójkąta z podsiodłówką – mniejsze naprężenia w ramie.

 
 
 
 
 

Kolejnym istotnym parametrem jest kąt nachylenia omawianej wyżej rury. Im większa wartość, tym środek ciężkości znajduje się bliżej przedniej osi, dodatkowo wymusza to wyższą kadencję. Ostre kąty przeciwnie i stosowane są w bardziej zjazdowych odmianach mtb i związane jest to właśnie z kierunkiem jazdy po stoku, który zmienia tę wartość, ona natomiast wpływa na przeniesienie środka ciężkości zgodnie z nachyleniem. Powszechnie przyjęło się, że standardem dla XC są 73*, osobiście uważam, że w trosce o kolana wypadałoby wybrać coś w przedziale 73-74*.

 
 
 
 

Pisząc o kątach niemożliwym jest zapomnieć o główce ramy. W tym przypadku trudno jest mówić o jakimś kanonie, gdyż jest zbyt wiele zmiennych, które pozwalają jednoznacznie stwierdzić, czy owa liczba jest optymalna. Zaliczyć do nich należy przede wszystkim długości mostka oraz rury sterowej, a także trail, który wynika z offsetu widelca. Niewątpliwie ostry kąt zaowocuje problemami na podjazdach związanymi z rozłożeniem masy, natomiast sprawdzi się przy dużych , dając uczucie stabilności. W tym momencie wypadałoby przypomnieć, że każde 2cm wysokości widelca zmienia oba omówione kąty o wartość ok. 0,8*, nie będę wspominał o innych konsekwencjach, gdyż nie na to czas…

 
 
 

Powróćmy zatem do długości. Dłuższa główka ramy oznacza wyżej umieszczony kokpit, a to przekłada się na bardziej wyprostowana sylwetkę. To znowu w uproszczeniu oznacza, że im dłuższa, tym rower nadaje się bardziej do jazdy na krótkich dystansach w łatwym terenie. Wartość poniżej 135mm nasuwa jednoznaczny wniosek – mamy do czynienia ze sportową ramą, która świetnie sprawdzi się na podjazdach, zapewni rasową, aerodynamiczną sylwetkę.

 
 
 

Baza kół – więcej nie zawsze znaczy lepiej. Tak jest i w tym przypadku. Jak zwykle wszystko zależy od zastosowania roweru, ale jedno jest pewne, duża baza oznacza stabilność, która wiąże się z uczuciem ogólnie pojętej mułowatości i brakiem zwrotności. Jeżeli przesadzimy w drugą stronę, to nieuniknione będą loty przez kierownicę jak i na plecy poprzedzone problemami z utrzymaniem kontaktu obu kół z podłożem. Wynika to z dynamicznie przesuwającego się środka ciężkości.

 

Ostanie z poruszonych kwestii można skorygować długością tylnego trójkąta. Minimum to bezproblemowa praca przedniej przerzutki z założoną docelowo oponą, niby oczywiste, jednak bardzo często okazuje się, że nie każdy producent przemyślał sprawę do końca.

 

Przejdźmy do jednego z popularniejszych parametrów, jakim niewątpliwie jest długość górnej rury, bez względu na to, co podaje producent, polecam osobiście mierzyć te wartości, gdyż nie wszyscy robią to tak samo, a po co później narzekać. Zasada jest taka, że długość ma być taka, aby mostek 90-110mm zapewnił optymalne wyciągnięcie sylwetki. Jeżeli ktoś uważa, że dobrze jeździ się na 130mm, to jest to jednoznaczne z tym, ze nigdy nie jeździł w trudnym terenie.

 
 
 

Kończąc, chciałbym zwrócić uwagę na niezwykle istotną rzecz, jaką jest wysokość mufy. To ona w znacznym stopniu definiuje przytaczany niejednokrotnie środek ciężkości, który im niżej, tym lepiej. W praktyce daje nam to lepszą przyczepność, trudniej zrobić OTB. Niestety jak to zwykle bywa i tu trzeba znać umiar, gdyż za mały prześwit spowoduje częste haczenie korbą o podłoże.